Skarby ukryte w ruinie. Piękny pałac odzyskał dawny blask
Żory przez lata bezskutecznie próbowały ratować zabytkowy pałac, który popadał w ruinę. W końcu udało się pozyskać dofinansowanie i dziś obiekt imponuje jak w czasach świetności. Już nie ma w nim bezdomnych, a lada moment będzie tętnić życiem.
Pałac w Baranowicach dziś jest jedną z największych wizytówek górnośląskiego miasta Żory. Pod koniec lutego br. oficjalnie zakończono prace. Za kilka miesięcy obiekt zostanie oddany do użytku mieszkańcom. Niewiele jednak brakowało, a zabytkowej budowli już by nie było. Przez lata popadała w ruinę. Uratować ją udało się być może w ostatniej chwili.
Przełomowy moment nastąpił w 2020 roku. To wtedy żorscy włodarze przekazali informację, że udało się pozyskać środki na jego generalny remont. Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego przekazał na ten cel ponad 16 mln euro, a całość inwestycji zamknęła się w kwocie blisko 30 mln zł.
Niechciany pałac w Baranowicach
Pałac został wybudowany w XVII wieku, gdy Baranowice były jeszcze samodzielną wsią. Wtedy wykonano go w stylu barokowym, ale w pierwszej połowie XIX wieku dokonano znaczącej przebudowy w stylu klasycystycznym. Wówczas właścicielem pałacu był baron Emil von Durant. Nieruchomość tętniła życiem i nic nie wskazywało to, że przed nią bardzo trudne czasy.
W dwudziestoleciu międzywojennym obiekt trafił do spółki przemysłowej "Spadkobiercy Gieschego", a potem przejęli go Amerykanie. Po II wojnie światowej właścicielem pałacu została Huta Kościuszko. Potem utworzono w niej ośrodek wczasowy, a następnie szkołę, która funkcjonowała do lat 90. ubiegłego wieku. Problemy zaczęły się wraz z upadkiem komunizmu w Polsce.
Żorska perełka trafiła w ręce prywatnego właściciela, któremu najwidoczniej los pałacu był kompletnie obojętny. Tak zaczęły się problemy, które mogły zakończyć się katastrofą.
Pałac w Baranowicach z każdym rokiem coraz bardziej podupadał. Z czasem zamienił się w kompletną ruinę. Opustoszała nieruchomość przyciągała bezdomnych, którzy znaleźli w niej schronienie. W dodatku zainteresowali się nią lokalni dewastatorzy, a to, co można było sprzedać na złom, szybko zniknęło. Jakby tego było mało, na miejsce często wzywano straż pożarną z powodu podpaleń.
Co skrywały zabytkowe mury?
Władze miasta w końcu odzyskały pałac, ale nie było środków, aby sfinansować tak ogromną inwestycję. Mieszkańcy zdawali sobie sprawę, że zabytkowy obiekt lada moment może się zawalić i apelowali, aby jak najszybciej uratować to, co jeszcze z niego zostało. Na szczęście pozyskano europejskie środki, a kiedy można było rozpocząć prace budowalne, potwierdziło się, że pałac jest w opłakanym stanie.
- Niestety już po przystąpieniu do prac okazało się, że stan techniczny budynku jest gorszy niż można było wcześniej sądzić - znacznemu zniszczeniu uległy drewniane stropy, co niekorzystnie wpływało na konstrukcję całego budynku. Dlatego też decyzją nadzoru branży konstrukcyjnej oraz za zgodą Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, zadecydowano o zamianie stropów drewnianych na żelbetowe w systemie Rectolight. Ze względu na osłabienie konstrukcji cały budynek na czas remontu wymagał także spięcia ankrami, aby wzmocnić pękające ściany wewnętrzne oraz zewnętrzne i ustabilizować całą konstrukcję - mówi Wirtualnej Polsce Adrian Lubszczyk, naczelnik Wydział Promocji, Kultury i Sportu w Żorach.
- Pałac przeszedł kompleksową renowację - od fundamentów aż do dach. Nowe są instalacje, wnętrza, podłogi, w znacznej części tynki, elewacja, dach i całe otoczenie Pałacu - dodaje nasz rozmówca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zawodowcy WP. Od nich zależy zdrowie i bezpieczeństwo przyszłych mieszkańców. Praca na budowie.
Pracy było mnóstwo, ale w jej trakcie były momenty, gdy serce zabiło szybciej. W pałacu odnaleziono wiele zabytkowych przedmiotów. Wszystkie zachowano, by kolejne pokolenia mogły zobaczyć, jak kiedyś się żyło. Największe poruszenie wywołał jednak fakt, że na wewnętrznych ścianach pozostały fragmenty zabytkowych polichromii.
- Podczas prac na ścianach wewnętrznych oraz stropach odkryto wiele fragmentów pięknych, zabytkowych polichromii. Część z nich ukrytych było pod kolejnymi warstwami farby, a inne odnaleziono na przykład na ściankach, które schowane były za innymi, domurowanymi później ścianami wewnętrznymi. Prace nie były łatwe, bo np. trzeba było wyburzyć niestabilną ścianę wewnętrzną, by odsłonić i zachować cenne zdobienia. Natomiast efekt finalny pokazuje, że warto było ponieść te wysiłki. Te polichromie, które mogły pozostać w swojej oryginalnej lokalizacji, zostały profesjonalnie zabezpieczone, natomiast inne elementy zostały w odpowiedni sposób zdemontowane i przekazane do pracowni konserwatorskiej. Tam zostały przeniesione na nowe podłoże, aby później na powrót ozdobić wnętrza pałacu - opowiada Lubszczyk.
Polichromie to najbardziej efektowne odkrycie, ale nie jedyne. W XVII-wiecznym pałacu zachowały się przedmioty, które były tam ukryte nawet przez setki lat. Dzięki temu możemy teraz zobaczyć, jak dawniej żyło się w tego typu miejscach.
- Są to głównie przedmioty codziennego użytku sprzed wieków, na przykład zdobiony widelec i fragmenty pięknej butelki, w której prawdopodobnie właściciele sprowadzali wodę zdrojową z dzisiejszej Kudowy-Zdroju. Są też fragmenty przeróżnych naczyń - od prostych, które mogły służyć na przykład do przechowywania żywności lub dla służby, po doskonale wykonane i bogato zdobione, z których korzystali zapewne zamożni właściciele rezydencji. Cennym znaleziskiem są też nowożytne monety. Podczas prac znaleziono też drewniane pale wbite w ziemię, które wskazują, że w sąsiedztwie pałacu teren był podmokły i konieczne było jego wzmacnianie i regulacja przed rozbudową pałacu. Badania dendrochronologiczne wykonane z próbki pobranej jednego z nich wskazały na datę ścięcia drzewa, wykorzystanego do palowania - 1787 rok - zdradza przedstawiciel żorskiego magistratu.
Znowu będzie tu tętnić życie
Pod koniec lutego tego roku zakończyły się prace remontowe wewnątrz pałacu. Obiekt jesienią ma zostać otwarty dla mieszkańców. Wciąż bowiem trwają pracę wokół pałacu w Baranowicach. Trzeba także wyposażyć pomieszczenia. Miasto ma konkretny plan, jak przywrócić życie zabytkowej budowli.
- Goście będą mogli odwiedzać pałac już jesienią. Otwarcie zaplanowano na drugą połowę września, a o dokładnym terminie będziemy oczywiście informowali. Pałac będzie pełnił funkcję kulturalną, będą w nim prowadzone różnego rodzaju zajęcia artystyczne i warsztaty. Dokładna oferta tych zajęć jest właśnie ustalana przez Miejski Ośrodek Kultury w Żorach, który będzie zarządzał tym obiektem. W Pałacu znajduje się też sala konferencyjna oraz strefa gastronomiczna - restauracja wraz z przeszklonym patio - mówi Lubszczyk.
Pałac z ruiny zamienił się w jedną z najpiękniejszych atrakcji Żor. To nie tylko zasługa samej budowli, ale także terenu, na którym jest położona. Do zabytkowej nieruchomości przynależy rozległy park. W nim z kolei możemy natrafić na kilkadziesiąt dębów, które mają setki lat i dziś są uznawane za pomniki przyrody.