Szatański pomysł Łukaszenki. Dyktator chce się wzmocnić na Białorusi
Aleksandr Łukaszenka przetrwał powyborcze protesty, ale te odbiły się na jego wizerunku. Teraz białoruski dyktator planuje zorganizowanie referendum, które umocniłoby jego władzę. Opozycja przysięga "obalić" ten pomysł.
Białoruski prezydent przetrwał rok pełen napięć. Teraz ma nowy plan, a jego centralnym elementem jest planowane na luty 2022 roku referendum. O pomyśle Łukaszenki donosi serwis "Politico".
Referendum Łukaszenki
Białoruski przywódca uderza w patriotyczne tony i mówi o zagrożeniach. "Musimy bronić naszego terenu. Z Łukaszenką czy bez niego, to jest wasz kraj; pielęgnowaliśmy go przez ćwierć wieku i nigdy nie powinniśmy go nikomu oddawać" - powiedział Łukaszenka na spotkaniu z urzędnikami w zeszłym tygodniu, jak informowała państwowa agencja informacyjnej Belta.
Chociaż proponowane poprawki do konstytucji nie zostały jeszcze opublikowane, Łukaszenka już dał do zrozumienia, że reformy nie będą miały wiele wspólnego z liberalną demokracją.
Łukaszenka "reformuje" Białoruś
"Politico" pisze, że wydaje się, iż zasadnicza część nowych rozwiązań będzie ukierunkowana na przekazanie większych uprawnień Białoruskiemu Zgromadzeniu Ludowemu, ciału doradczemu złożonemu z ludzi wiernych prezydentowi nie tylko z polityki, ale i z przemysłu. Do ich uprawnień miałoby należeć m.in. mianowanie sędziów wyższego szczebla oraz możliwość wszczęcia procedury impeachmentu prezydenta.
Zobacz też: "Niebezpieczna broń". Generał Skrzypczak wskazuje na Białoruś
"Ogólnie rzecz biorąc, ma to być najwyższy organ przedstawicielski. Tak to jest pomyślane" - powiedział w jednym z ostatnich wywiadów białoruski przywódca, podkreślając, że niezależnie od tego, jakie zmiany ma na myśli, "w żadnym wypadku nie można dopuścić do podwójnej władzy! Głowa państwa, prezydent, musi pozostać prezydentem; musimy mieć republikę prezydencką. W przeciwnym razie zniszczymy kraj" - dodał wtedy Łukaszenka.
Białoruski prezydent zdaje sobie jednak sprawę, że nie będzie rządzić wiecznie. Jego pomysł zakład, że on i inni starsi "dygnitarze" przeszłyby do zgromadzenia, pozwalając młodszym na objęcie najwyższych stanowisk.
"Nadchodzi nowe pokolenie. Ono musi rządzić krajem" - powiedział Łukaszenka, podkreślając jednocześnie, że "my będziemy musieli nadal widzieć, co się dzieje."
Opozycja nie składa broni
Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszko, mieszkający w Polsce, uważa, że nowa konstytucja będzie "miała na celu utrwalenie władzy Łukaszenki". "Reforma da mu i członkom jego rodziny dożywotni immunitet osobisty, a także immunitet wszystkim, którzy wspierali jego zbrodnie na terytorium Białorusi" - powiedział w rozmowie.
Aleksander Dobrowolski, doradca Swietłany Cichanouskiej, liderki opozycji, która mogła wygrać zeszłoroczne wybory, powiedział, że Białorusini "nie dostają wyboru" w referendum. "Zostanie im zaproponowana albo istniejąca konstytucja (która daje ogromne uprawnienia Łukaszence), albo nowa konstytucja, która de facto utrzymuje Łukaszenkę przy władzy. To jest oczywiste oszustwo" - stwierdził Dobrowolski.