Szalone wydatki posłów. Rekordzista wydał już 74 tys. zł na taksówki
Gdzie bywał, co widział i czego dokonał poseł Krzysztof Mieszkowski, tego dokładnie nie wiemy. Wiadomo, że w trakcie trzech lat kadencji wydał na podróże taksówkami 74,7 tys. zł. Mógł przemierzyć taksówką grubo ponad 20 tys. kilometrów, czyli około połowę obwodu kuli ziemskiej.
- Wydatki na taksówki są związane z moją aktywnością poselską i mieszczą się w budżecie biura - odpowiada zdawkowo poseł, zapytany przez WP o zadziwiająco wysokie rachunki.
Kancelaria Sejmu właśnie opublikowała sprawozdania posłów, dotyczące kosztów działalności ich biur poselskich. Przypomnijmy, że rachunki parlamentarzystów związane ze sprawowaniem mandatu pokrywają podatnicy. Posłowie mają do dyspozycji 170 tys. zł rocznie. Największą część tej kwoty wydają zazwyczaj na pensje współpracowników oraz koszty wynajmu biura.
Taksówką dookoła świata
Jak się okazało poseł Krzysztof Mieszkowski (wywodzący się z partii .Nowoczesna, obecnie członek klubu PO - Koalicja Obywatelska) to rekordzista w konsumowaniu usług taksówkarskich. W 2018 udało mu się wydać 20,3 tys. zł, w 2017 roku było to 35,5 tys. zł, a jeszcze wcześniej 18,9 tys. zł - razem 74,7 tys. zł. A licznik wciąż bije. Nie znamy jeszcze wydatków za 2019 rok.
Przy założeniu, że średnia cena przejazdu 1 km taksówką to około 2,5 do 3 zł (plus opłata początkowa) poseł przebył trasę ponad 20 tys. kilometrów, czyli około połowy obwodu kuli ziemskiej. Co ciekawe polityk posiada własny samochód - Volvo V60 z 2016 roku. Być może nie chce "zajeździć" prywatnego pojazdu. Rozliczane przez niego podróże taksówkami są kilkukrotnie wyższe niż autem.
Zobacz także: Donald Trump przyjdzie do Warszawy. Wicepremier zabiera głos ws. zaproszenia Putina
Wydatki posłów na przejazdy samochodami to temat, który powraca co roku. Media opisywały choćby przypadek Adama Andruszkiewicza (obecnie wiceminister cyfryzacji), który mimo braku prawa jazdy, jak również własnego samochodu brał z Sejmu po kilkadziesiąt tysięcy rocznie. Tłumaczył, że wypożycza samochód wraz z szoferem.
Poseł Horała: Pojechałem na spotkanie z informatorem
Około setka posłów wykorzystuje maksymalny limit tak zwanej kilometrówki, czyli lekko ponad 35 tys. zł rocznie. Do najbardziej jeżdżących posłów należy Piotr Liroy Marzec (41 tys. zł, czyli nawet przekroczył limit). Z kolei w PO Borys Budka, Tomasz Cimoszewicz z Białegostoku czy Janusz Cichoń z Olsztyna - wyjeździli po 35 tys. zł.
W partii Prawo i Sprawiedliwość liderzy wojaży to m.in. Stanisław Piotrowicz, Marcin Horała (Gdynia) i Jacek Żalek z Białegostoku. Odkąd stracił tekę ministra środowiska, w teren ruszył prof. Jan Szyszko (35,1 tys. zł).
Posłowie, z którymi rozmawialiśmy, zapewniali, że wszystkie przejechane kilometry to praca na rzecz ich wyborców. - No dajcie spokój, przecież po zdjęciach na Facebooku widać, gdzie byłam - mówi jedna z posłanek.
Poseł Marcin Horała przyznał, że kilka dalekich podróży odbył na spotkania z informatorami, którzy podsuwali mu nowe tropy w sprawie dziury VAT. Przypomnijmy, że przewodniczy komisji śledczej, badającej oszustwa na podatkach w czasach rządów PO-PSL.
Masz newsa , zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl