Drony kontra Abramsy. "Symbole amerykańskiej potęgi" znikają
"W miarę jak drony zyskują na znaczeniu na polu bitwy, nawet potężny amerykański czołg Abrams staje się coraz bardziej bezbronny" - pisze "The New York Times". Drony zmieniły radykalnie współczesne metody wojenne, które zaczęły "zbierać śmiertelne żniwo na jednym z najpotężniejszych symboli amerykańskiej potęgi militarnej".
- W ciągu ostatnich dwóch miesięcy siły rosyjskie zniszczyły pięć z 31 amerykańskich czołgów M1 Abrams, które Pentagon wysłał Ukrainie jesienią ubiegłego roku - powiedział wyższy rangą urzędnik amerykański w rozmowie z "The New York Times".
Czołgi przegrywają z dronami
- Co najmniej trzy kolejne od początku tego roku zostały "umiarkowanie uszkodzone" - dodał płk Markus Reisner, austriacki szkoleniowiec wojskowy, który uważnie śledzi sposób użycia i utraty broni podczas wojny w Ukrainie.
Według wojskowego serwisu analitycznego Oryx, który oblicza straty na podstawie dowodów wizualnych, Ukraina straciła od początku wojny blisko 800 czołgów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdecydowana większość z nich to czołgi produkcji radzieckiej, rosyjskiej lub ukraińskiej. 140 pochodzi z krajów NATO. Z danych Oryx wynika, że Rosja straciła dotychczas ponad 2,9 tys. czołgów, choć Ukraina twierdzi, że liczba ta przekracza 7 tys.
Niemieckie czołgi Leopard były także celem w Ukrainie. Co najmniej 30 zostało zniszczonych - wynika z obliczeń Oryx.
Były "najpotężniejsze na świecie"
Jednak jak zauważa "The New York Times" to właśnie czołgi Abrams są powszechnie uważane za najpotężniejsze na świecie. - To, że można go łatwiej zniszczyć za pomocą eksplodujących dronów, niż początkowo zakładano, pokazuje, że konflikt w Ukrainie zmienia samą naturę współczesnych działań wojennych - powiedział Can Kasapoglu, analityk ds. obronności w Hudson Institute w Waszyngton.
Przez lata największym zagrożeniem dla czołgów były miny i przeciwpancerne pociski kierowane. Ich ciężki pancerz jest najcieńszy na górze, w tylnym bloku silnika oraz w przestrzeni pomiędzy kadłubem a wieżą i to właśnie tam bez trudu wlatują drony.
Bezzałogowce znane jako drony z "widokiem z perspektywy pierwszej osoby" (FPV) są wyposażone w kamerę, która przesyła w czasie rzeczywistym obrazy z powrotem do kontrolera, który może skierować je tak, aby trafiały czołgi w najbardziej wrażliwe miejsca.
2 tysiące kontra 40 milionów
- W kilku przypadkach FPV zostały wysłane, aby "wykończyć" czołgi, które zostały już uszkodzone przez miny lub rakiety przeciwpancerne, tak że nie można było ich odzyskać z pola bitwy i naprawić - powiedział pułkownik Reisner.
"NYT" zwraca uwagę na jeszcze jeden szczegół. Koszt drona to ok. 500 dolarów - a koszt Abramsa opiewa na 10 mln dolarów. Oznacza to, że bezzałogowiec wart zaledwie 2 tys. zł. w ciągu chwili jest w stanie zniszczyć maszynę o wartości ponad 40 mln zł.