Żony niczego się nie domyślały?
- "Ważne, żebyś miał dobre samopoczucie i żeby ona nie domyślała się tego, co i z kim robiłeś. A było z kim - czasami człowiek już nie wyrabiał, a one wciąż wskakiwały mu na f..." - tak Jarosław Sokołowski tłumaczył swoje relacje z żoną. Według niego, żona to żona, a "dupa to dupa" - dwie kompletnie różne sprawy. Żona ma być w domu, zajmować się gospodarstwem i dziećmi, a kochanka ma jedynie zaspokajać seksualne potrzeby.
"Kiedyś wracałem do domu z dyskoteki Scena w Międzyzdrojach. Pruszkowscy lubili tę miejscówkę, a laski doskonale zdawały sobie z tego sprawę. Jak się pojawialiśmy, to zaraz były obok nas, gotowe dosłownie na wszystko. Wychodzę z klubu, wsiadam do samochodu, a tu do środka pakuje mi się trzynaście panienek. Owszem, miałem sporą brykę, mercedesa klasy S, ale nie autobus. One były jednak tak napalone (ja zresztą też), że daliśmy radę, tyle że dwie czy trzy musiały się zadowolić miejscówką w... bagażniku. Jak jechałem, to wystawały z niego ręce" - czytamy we wspomnieniach najsłynniejszego polskiego świadka koronnego.