Strażacy pojechali gasić pożar własnymi samochodami
- Zachowali się znakomicie - chwali swoich strażaków komendant OSP Targowo. Czterech z nich chciało gasić pożar, ale żaden z nich nie miał uprawnień do prowadzenia wozu. Zapakowali więc sprzęt do swoich samochodów i zapobiegli tragedii.
Gdy w budynku wielorodzinnym w Targowie zapaliła się sadza, na pomoc ruszyło czterech strażaków lokalnej ochotniczej straży pożarnej. Stawili się pod remizą, ale żaden z nich nie mógł prowadzić wozu bojowego. To oznaczało, że nie wolno im wyjechać na akcję.
Szybko znaleziono rozwiązanie problemu. Żona naczelnika jednostki otworzyła im garaż. - Druhowie wzięli sprzęt ochronny oraz gaśnice i prywatnymi autami ruszyli do pożaru – powiedział w rozmowie z portalem tygodnik.szczytno.pl Paweł Wyszyński, komendant OSP Targowo.
Na miejsce pożaru dojechali jako pierwsi. Ugasili pożar sadzy w kominie i ogień w piecu. Gdy na miejsce przyjechały inne jednostki, sytuacja była opanowana.
- Zachowali się znakomicie - uważa Wyszyński. I dodaje, że w tym przypadku liczył się czas, bo pożar mógł szybko się rozprzestrzenić i doprowadzić do tragedii.
Źródło: tygodnik.szczytno.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl