ŚwiatStarcia z policją na manifestacji "oburzonych" w Rzymie

Starcia z policją na manifestacji "oburzonych" w Rzymie

W gwałtowne starcia z policją przerodziła się w Rzymie sobotnia manifestacja "oburzonych", do której przeniknęli chuligani, zakłócając jej przebieg. Według telewizji RAI jest około 70 rannych wśród policjantów i demonstrantów.

Starcia z policją na manifestacji "oburzonych" w Rzymie
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

15.10.2011 | aktual.: 16.10.2011 13:55

Plac przed bazyliką św. Jana na Lateranie, gdzie miał odbyć się pokojowy wiec na zakończenie demonstracji, stał się miejscem gwałtownych zamieszek. Chuligani zaatakowali policję i jej pojazdy z trzech stron. Podpalone zostały samochody policji i karabinierów; pałkami i kamieniami zniszczono kilka innych wozów. Funkcjonariusze uciekali z płonących pojazdów. Ranny został fotoreporter, zaatakowano ekipę włoskiej telewizji.

Gwałtowność ataku agresywnych uczestników zajść wręcz uniemożliwiła policji interwencję w kilku punktach Rzymu.

Na trasie pochodu między Piazza della Repubblica a Lateranem do szeregów pokojowo nastawionych demonstrantów przeniknęli chuligani i skrajni anarchiści, którzy na via Cavour oraz innych ulicach w centrum Wiecznego Miasta siali zniszczenie. Podpalali samochody, atakowali kijami i prętami witryny banków oraz sklepów. Rzucali butelkami i ładunkami wybuchowymi domowej roboty w kierunku policji. Podpalili biura ministerstwa obrony, gdzie na dwóch piętrach wybuchł pożar.

Wtedy do akcji przystąpiły oddziały policyjne, by powstrzymać starcia, które według telewizji RAI przypominały niedawne gwałtowne wydarzenia w Grecji. Sami manifestanci próbowali wcześniej powstrzymać chuliganów i wandali. Doszło między nimi do starć, jeden z demonstrantów został ranny w twarz, inny stracił dwa palce w wybuchu petardy rzuconej przez chuliganów.

Nawiązując do nazwy nieformalnego ruchu "oburzeni", który na całym świecie zorganizował w sobotę manifestacje, burmistrz Rzymu Gianni Alemanno oświadczył, że oburzeni są przede wszystkim mieszkańcy stolicy tym, co się wydarzyło. Władze miasta przyznają, że sprawdziły się najgorsze scenariusze, jakich się obawiały.

W innych stolicach spokojnie

W wielu miastach świata, w tym w Polsce, odbyły się protesty zorganizowane przez ruch "oburzonych". Narodził się on przed pięcioma miesiącami w Hiszpanii, a ostatnio rozszerzył na inne kraje. Hasło manifestacji to "Zjednoczeni dla globalnej zmiany".

We Francji pod paryskim ratuszem zebrało się kilkaset osób. Protestowali przeciw politykom, bankierom i finansistom oraz niepewności jutra wywołanej przez kryzys finansowy. "Paryżu, Paryżu powstań!" - skandowali uczestnicy demonstracji, waląc w bębny i dmąc w trąbki. W Paryżu protesty zbiegły się ze spotkaniem G20, na którym ministrowie finansów i szefowie banków centralnych debatowali na temat sposobów powstrzymania kryzysu.

W Czechach około 200 osób przeszło pochodem przez całe centrum Pragi, przystając przed gmachem giełdy oraz pałacem prezydenckim. Nie doszło do żadnych incydentów. Zatrzymując się przed siedzibą Praskiej Giełdy Papierów Wartościowych demonstranci odczytali swój list, wyrażający zaniepokojenie stanem współczesnej polityki. Według nich politycy nie reprezentują obywateli, lecz pieniądze.

W Portugalii manifestacje odbywają się w dziewięciu miastach. Bierze w nich udział ogółem kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Najliczniejsze protesty mają miejsce w Porto i Lizbonie. Protestujący domagają się wstrzymania programu oszczędnościowego rządu premiera Pedra Passosa Coelho i ukarania osób, które "doprowadziły państwo na skraj bankructwa".

W stolicy Wielkiej Brytanii kilkusetosobowy tłum zebrał się przed katedrą św. Pawła, by zaprotestować przeciwko bankierom i praktykom międzynarodowych korporacji. Do uczestników protestu "oburzonych" przemówił założyciel portalu WikiLeaks Julian Assange. - Ludzie wysyłani są do Guantanamo w imię rządów prawa, a pieniądze prane na Kajmanach i w Londynie po to, by rządom prawa stało się zadość - powiedział ironicznie, nawiązując do zarzutów wobec uczestników protestu, że łamią prawo. Policja nakazała Assange'owi zdjęcie maski, w której przyszedł na wiec.

W Hiszpanii odbyły się demonstracje w ponad 60 miastach. W Madrycie uczestnicy protestów zaklejali sobie usta nalepkami z wizerunkiem euro. W miasteczku Soria, w północnej Hiszpanii, ponad 350 osób przedstawiło "Drogę Krzyżową" na znak protestu przeciwko nadużyciom instytucji finansowych. W Barcelonie kilkudziesięciu protestujących okupuje szpitale i niektóre wydziały uniwersytetu, aby wyrazić sprzeciw wobec rządowych cięć budżetowych na usługi zdrowotne i edukację publiczną. "Od oburzenia do działania. Nasze życie albo ich korzyści" - głoszą transparenty wywieszone przez protestujących.

W Kanadzie demonstrowali pod hasłem "Okupuj Kanadę" (Occupy Canada). Największy z kanadyjskich protestów, który odbył się w Toronto, przebiegał spokojnie. Kanadyjskie banki nie były mocno zaangażowane w papiery powiązane z rynkiem nieruchomości, nie udzielały też zbyt łatwo kredytów hipotecznych i w dobrej kondycji przetrwały kryzys. Jednak protestujący podkreślają, że w Kanadzie rośnie przepaść między bogatymi a biednymi, że zbyt wiele władzy i pieniędzy trafiło w ręce najbogatszych.

W Nowym Jorku oraz wielu innych miastach Stanów Zjednoczonych rozpoczęły się demonstracje zainicjowane przez ruch "Okupuj Wall Street". Ich uczestnicy sprzeciwiają się władzy finansistów, bankierów i ponoszeniu kosztów kryzysu finansowego przez ogół. Policja aresztowała 50 osób. W Nowym Jorku, gdzie narodził się ruch "Okupuj Wall Street", zebrało się według Reutera łącznie ok. 5 000 ludzi. Demonstranci opanowali słynny Times Square w sercu miasta. Oprócz uczestników ruchu pojawiło się tam wielu aktywistów na rzecz pokoju. Przekonywali oni, by ogromne środki wydawane przez USA na wojny w Afganistanie i interwencję w Iraku przeznaczyć na świadczenia socjalne.

Warszawa - kilkuset "oburzonych"

Kilkaset osób - głównie młodych ludzi licealistów i studentów, przeszło w także ulicami Warszawy w marszu "oburzonych", zorganizowanym przez "Porozumienie 15 października". Domagali się m.in. "ulepszenia demokracji" i zachęcali do debaty nad problemami Polski i świata.

W manifestacji uczestniczyli także politycy - m.in. Wanda Nowicka, Robert Biedroń oraz Ryszard Kalisz. Organizatorzy w rozmowie z dziennikarzami zastrzegali jednak, że nie identyfikują się z żadną z partii.

Manifestacja przeszła obok Ministerstwa Finansów, Narodowego Banku Polskiego, biura Komisji Europejskiej, kilkakrotnie okrążyła rondo de Gaulle'a. Jej uczestnicy mieli iść następnie m.in. pod kancelarię premiera. Ostatecznie jednak okrążyli Pl. Trzech Krzyży i zorganizowali piknik przed gmachem Giełdy Papierów Wartościowych. Przy muzyce, jedząc kanapki dyskutowali o sposobach na poprawę sytuacji w Polsce i na świecie oraz m.in. o postulatach protestujących na Wall Street dotyczących opodatkowania najbogatszych.

Podczas marszu młodzi ludzie nieśli transparenty z hasłami: "Kapitał ludzki mówi dość", "Ignoruj media, dowiaduj się sam", "Chcemy mieszkań, nie kredytów", Nie tańcz, jak ci zagrają", "Hiszpanio jesteśmy z wami", "Stop tyranii rynku", "Nikt się nie spodziewał polskiej rewolucji" oraz "Stop eksperymentom na społeczeństwie. Szczepienia - ukryte fakty".

W czasie manifestacji skandowali: "My płacimy za wasz kryzys", "Wasze błędy nasza kasa", "Demokracja teraz dla nas", "Nasza władza wciąż nas zdradza", "Precz z bankami ludojadami", "Nasze życie jest wartością" oraz "Kapitalizm - to się leczy", "Władza w ręce ludu" i "Lud zjednoczony nie będzie zwyciężony".

Źródło artykułu:PAP
rzymmanifestacjawarszawa
Zobacz także
Komentarze (768)