Gwałtowne starcia w Rzymie
Po manifestacji "oburzonych"
Rzym "oburzony"; polała się krew - zdjęcia
W gwałtowne starcia z policją przerodziła się w Rzymie manifestacja "oburzonych", do której przeniknęli chuligani, zakłócając jej przebieg. Według telewizji RAI jest około 70 rannych wśród policjantów i demonstrantów.
Rzym "oburzony"; polała się krew - zdjęcia
Plac przed bazyliką św. Jana na Lateranie, gdzie miał odbyć się pokojowy wiec na zakończenie demonstracji, stał się miejscem gwałtownych zamieszek. Chuligani zaatakowali policję i jej pojazdy z trzech stron. Podpalone zostały samochody policji i karabinierów; pałkami i kamieniami zniszczono kilka innych wozów. Funkcjonariusze uciekali z płonących pojazdów. Ranny został fotoreporter, zaatakowano ekipę włoskiej telewizji.
Rzym "oburzony"; polała się krew
Na trasie pochodu między Piazza della Repubblica a Lateranem do szeregów pokojowo nastawionych demonstrantów przeniknęli chuligani i skrajni anarchiści, którzy na via Cavour oraz innych ulicach w centrum Wiecznego Miasta siali zniszczenie.
Rzym "oburzony"; polała się krew
Podpalali samochody, atakowali kijami i prętami witryny banków oraz sklepów.
Rzym "oburzony"; polała się krew
Rzucano butelkami i ładunkami wybuchowymi domowej roboty w kierunku policji.
Rzym "oburzony"; polała się krew
Podpalone zostały biura ministerstwa obrony, gdzie na dwóch piętrach wybuchł pożar.
Rzym "oburzony"; polała się krew
Do akcji przystąpiły oddziały policyjne, by powstrzymać starcia, które według telewizji RAI przypominały niedawne gwałtowne wydarzenia w Grecji. Sami manifestanci próbowali wcześniej powstrzymać chuliganów i wandali.
Rzym "oburzony"; polała się krew
Doszło między nimi do starć, jeden z demonstrantów został ranny w twarz, inny stracił dwa palce w wybuchu petardy rzuconej przez chuliganów.
Rzym "oburzony"; polała się krew
Nawiązując do nazwy nieformalnego ruchu "oburzeni", który na całym świecie zorganizował manifestacje, burmistrz Rzymu Gianni Alemanno oświadczył, że oburzeni są przede wszystkim mieszkańcy stolicy tym, co się wydarzyło. Władze miasta przyznają, że sprawdziły się najgorsze scenariusze, jakich się obawiały.