Stan Tymiński zdradza, co nosił w "czarnej teczce"
Czego to jeszcze nie wymyślą paranoicy?! Czarna teczka wraca! Nie pomogła im książka, ten gniot i paszkwil! Nikt nie znajdzie żadnego mojego oświadczenia ani zgody na współpracę, bo nigdy ich nie było - komentuje Lech Wałęsa dla Wirtualnej Polski doniesienia Stana Tymińskiego. Konkurent Wałęsy w wyborach prezydenckich w 1990 r. zdradził w rozmowie z serwisem tvp.info, co znajdowało się w jego słynnej "czarnej teczce". Według niego, były w niej dokumenty, który miały świadczyć o kontaktach Wałęsy z SB. Część z nich - zdaniem Tymińskiego - była nieudolnie podrobiona, a część prawdziwa.
27.10.2008 | aktual.: 27.10.2008 15:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Gazeta Wyborcza" ujawniła, że Eugeniusz Szymala, były współpracownik Stana Tymińskiego, chciał sprzedać dziennikarzom gazety zawartość "czarnej teczki". Według gazety, chodziło prawdopodobnie o trzy esbeckie kwity na Lecha Wałęsę.
W czarnej teczce miałem nieudolnie podrobione dokumenty opatrzone pieczątką z kartofla, które miały świadczyć o kontaktach Lecha Wałęsy z SB. Była to próba sprowokowania mnie do pokazania fałszywych dokumentów, które miały mnie ośmieszyć - ujawnia w rozmowie z serwisem tvp.info Stan Tymiński.
Mieszkający obecnie w Kanadzie Tymiński zaznacza jednak, że część dokumentów obciążających Wałęsę była prawdziwa. W czarnej teczce miałem też kopie osobistych raportów Lecha Wałęsy z sumami pieniędzy, które otrzymywał za każde zeznanie i jego podpisem. Ich prawdziwość potwierdził grafolog w Toronto - dodaje.
Jak dokumenty dotyczące kontaktów Wałęsy z SB trafiły do Tymińskiego? Przyniesiono je do mojego sztabu w brązowej kopercie. Nie wiem ani skąd się wzięły, ani kto je przyniósł - dodaje. Tymiński ujawnia też, że jego sztab próbował się skontaktować z otoczeniem Lecha Wałęsy w sprawie zawartości "czarnej teczki". Jednak wszystkie próby kontaktu ze sztabem Wałęsy były udaremniane przez Jacka Merkla, wówczas szef kampanii wyborczej Wałęsy - dodaje Tymiński.
"Grają tym frustraci i mali ludzie"
Czego to jeszcze nie wymyślą paranoicy? Czarna teczka wraca! Nie pomogła im książka, ten gniot i paszkwil, nie pomogły filmy na zamówienie oczerniające mnie, to teraz wymyślają czarne teczki i grafologa z Toronto. Śmiać się czy płakać? Już szkoda to nawet komentować - komentuje Lech Wałęsa dla Wirtualnej Polski.
Inna rzecz, że to bardzo ciekawe, jak daleko władza w PRL mogła iść, żeby mnie zniszczyć i skompromitować. Naprawdę sam chciałbym zobaczyć wszystkie dokumenty, jakie bezpieka na mnie przygotowywała. A jest tego tony i całe magazyny. Wiele z nich, z tych, które dostałem z IPN, jest, muszę przyznać, nieźle zrobionych i wielu nabierało się na to i nabiera. Nawet na te podbite kartoflem! I tym grają przeciwko mnie frustraci i zakompleksieni mali ludzie. Słabe mają argumenty, bo nigdzie nikt nie znajdzie żadnego mojego oświadczenia, żadnej podpisanej przeze mnie deklaracji czy zgody na współpracę. Nie znajdzie, bo nigdy jej nie było - mówi b. prezydent.
Anita Blinkiewicz/Wirtualna Polska