Stałe bazy NATO w Polsce. Były żołnierz GROM o koniecznych działaniach
26 marca swoją wizytę w Polsce zakończył prezydent USA Joe Biden. Jednym z poruszanych tematów wokół wizyty jest kwestia stałych baz wojskowych NATO i zwiększenie liczby amerykańskich żołnierzy w Polsce. - Wszystko małymi krokami. Gdyby padła deklaracja, że tutaj nagle zjawi się 100 tys. żołnierzy amerykańskich i innych, to nie dźwignęlibyśmy tego problemu. Nie mamy baz, infrastruktury. To trzeba wszystko zbudować, osiedla i miasta, żeby przyjęły takie siły. Muszą być poligony. Ci żołnierze nie przyjadą tylko po to, żeby tu być. Im trzeba zapewnić zajęcia, treningi. Stan zawieszenia i czekania w namiotach i na łóżkach piętrowych przy nędznym wyżywieniu? Mamy XXI wiek i standardy NATO są już zupełnie inne - tłumaczył w programie WP Newsroom ppłk. Rez. Andrzej Kruczyński, były oficer GROM, ekspert Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego. Ppłk Kruczyński odniósł się także do pomysłu stałych baz NATO w Polsce. – To jest proces do wdrażania na lata. Może żołnierze najpierw powinni być w Niemczech, gdzie jest właściwa infrastruktura. Przerzucenie takich żołnierzy ze sprzętem i wszystkim byłoby później kwestią paru godzin. Jeżeli będziemy przygotowani, zapewnimy godne warunki, to jak najbardziej takie siły możemy ściągnąć – dodał były oficer GROM. Czy należy wykorzystywać obecne bazy czy Polska powinna postawić na nowe lokalizacje? – Warto postawić na coś nowego, takich miejsc powinno być kilkanaście. Każda tego typu baza na swój sposób powinna być zabezpieczona. To musi być przemyślane do granic możliwości. To praca dla sztabu ludzi. To nie może być miasteczko kontenerowe, tylko solidne konstrukcje. Nie można żołnierzy wrzucić na kilkanaście miesięcy do namiotu, to byłoby słabe – podsumował ekspert Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego.