Sprawcy napadu w Rimini aresztowani. Trafili do aresztu dla nieletnich
Trzech nieletnich sprawców napadu na Polaków po przesłuchaniu w prokuraturze w Rimini zostali przewiezieni do zakładu karnego dla nieletnich w Bolonii. Nie wszyscy przyznali się do gwałtu.
W areszcie dla nieletnich przebywa dwóch Marokańczyków i Nigeryjczyk. Bracia sami stawili się w sobotę na posterunku karabinierów. Nieletni Nigeryjczyk został aresztowany kilka godzin później.
Włoska agencja informacyjna Ansa poinformowała, że dwaj z trzech zatrzymanych nieletnich zaprzeczyli, jakoby uczestniczyli w gwałcie. Nie jest jasne, o których nastolatków chodzi. Natomiast przyznali się do udziału w pobiciu młodego Polaka.
Gwałt Polki w Rimini. Włosi wstrząśnięci: Mamy nadzieję, że to się nie powtórzy.
Do aresztu w niedzielę nad ranem trafił zatrzymany w pociągu na stacji w Rimini jedyny pełnoletni z grupy, 20-letni Kongijczyk.
Oświadczenie władz Rimini
Władze Rimini w oświadczeniu wydanym po zatrzymaniu wszystkich sprawców napadu podkreśliły, że „miasto budzi się z koszmaru, który trwał osiem dni”. W imieniu całej społeczności wyraziły uznanie i złożyły gratulacje policji i wszystkim uczestniczącym w śledztwie.
“Bardzo młody wiek czterech sprawców tej nagłej i niebywałej nocnej przemocy wywołuje wzburzenie z powodu zdarzenia, które naznaczyło, być może w nieodwracalny sposób, życie trzech niewinnych ofiar i które zadało bardzo bolesną ranę naszemu miastu” – napisano w oświadczeniu.
Władze miejskie wyraziły przekonanie, że w przypadku tak okrutnego czynu nie istnieją żadne okoliczności łagodzące. Ponadto powtórzyły, że gdy rozpocznie się proces oskarżonych, złożą przeciwko nim cywilne powództwo.
Ojciec nakłonił sprawców do przyznania się
Włoskie media przytaczają wypowiedź ojca dwóch Marokańczyków: Powiedziałem im, żeby natychmiast poszli do karabinierów. Może zdarzyć się, że ukradniesz telefon, ale nie można gwałcić kobiety – powiedział.
- Jeśli oni to zrobili, muszą zapłacić - powiedział 51-letni imigrant, z zawodu spawacz mieszkający w miejscowości Vallefoglia koło Pesaro. We Włoszech przebywa od wielu lat.
Wyjaśnił, że rozpoznał swych synów na zdjęciu z kamery monitoringu, opublikowanym w sobotę przez media. Opowiedział, że jeden z synów wyjaśnił mu, że szef bandy, Kongijczyk, kazał im pojechać do Rimini i obiecywał pieniądze, jeśli ukradną telefony komórkowe.