PolskaSprawa kobiety rodzącej na podłodze w starachowickim szpitalu: kolejna położna wraca do pracy

Sprawa kobiety rodzącej na podłodze w starachowickim szpitalu: kolejna położna wraca do pracy

Położna ze szpitala w Starachowicach, gdzie matka urodziła dziecko na podłodze, zawarła ze swoim byłym pracodawcą ugodę. Placówka wypłaci jej trzymiesięczne wynagrodzenie i pozwoli wrócić do pracy. To już trzecia pracownica, która porozumiała się w tej sprawie ze swoją dyrekcją.

Sprawa kobiety rodzącej na podłodze w starachowickim szpitalu: kolejna położna wraca do pracy
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Polak
Magdalena Nałęcz-Marczyk

16.05.2017 | aktual.: 30.03.2022 11:20

Od lutego starachowicki sąd rozpatruje sprawy byłych pracowników lecznicy w Starachowicach. Położne uznały, że kierownictwo placówki niesłusznie zastosowało wobec nich odpowiedzialność zbiorową za poród ciężarnej na szpitalnej podłodze. We wtorek doszło do ugody szpitala z jedną z położnych.

Zwolniona wcześniej kobieta wróci do pracy w lecznicy na dotychczasowych warunkach, na okres uprawniający do uzyskania przez nią nagrody jubileuszowej i uprawnień emerytalnych. Szpital ma też wypłacić jej trzymiesięczne wynagrodzenie.

Kobieta rodziła bez opieki

Na początku listopada 2016 r. do szpitala w Starachowicach zgłosiła się kobieta w ósmym miesiącu ciąży. Ciężarna twierdziła, że przestała czuć ruchy dziecka. Diagnoza wykazała, że płód nie żyje. Według relacji pacjentki i jej męża, którą potwierdzają wstępne ustalenia prokuratury, gdy rozpoczęła się akcja porodowa, kobiecie nie udzielono pomocy. Pozostawiona bez opieki, urodziła martwe dziecko na podłodze jednej ze szpitalnych sal.

W związku ze sprawą dyrektor szpitala Grzegorz Fitas zdecydował o rozwiązaniu umowy z ośmioma osobami, które dyżurowały, gdy kobieta rodziła. To ordynator, lekarka rezydentka i sześć położnych, w tym oddziałowa, pracujące tego dnia na oddziale.

Położne zawierają ugody

Byli pracownicy złożyli pozwy do sądu pracy. Położne uznały, że kierownictwo placówki niesłusznie zastosowało wobec nich odpowiedzialność zbiorową i domagały się przywrócenia do pracy oraz zasądzenia wynagrodzenia za czas przebywania bez pracy. Lekarze wnieśli o odszkodowania w wysokości miesięcznego wynagrodzenia za zwolnienie z pracy bez wypowiedzenia.

Pod koniec kwietnia także dwie inne położne doszły do porozumienia z pracodawcą - miały wrócić do pracy w lecznicy na dotychczasowych stanowiskach.

Zwolniono nawet te, które były na innym piętrze

Przed sądem pracy nadal toczą się postępowania dotyczące pozostałych zwolnionych pracowników lecznicy.

Zdaniem byłych pracownic, popieranych przez związek zawodowy, dyrekcja zastosowała wobec nich odpowiedzialność zbiorową - oddział położniczo-ginekologiczny zajmował dwie kondygnacje szpitala, a położne, przypisane do konkretnych odcinków pracy na oddziale, nie mogły ich opuszczać. Nie wszystkie pracownice wiedziały, co się działo w części oddziału zajmującej się patologią ciąży.

Dziecko zmarło już wcześniej

Prokuratura Rejonowa w Starachowicach prowadzi postępowanie w związku z narażeniem pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jak wynika z protokołu sekcji zwłok dziecka, nikt nie przyczynił się do jego śmierci - ta nastąpiła, zanim kobieta zgłosiła się do szpitala.

Starachowicki szpital kontrolował Świętokrzyski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia. Wykazano, że liczba lekarzy i położnych na oddziale w czasie, gdy pozostawiona bez opieki kobieta rodziła na podłodze martwe dziecko, była zgodna z przepisami.

W tej sprawie wypowiedział się minister zdrowia

Postępowanie wyjaśniające w sprawie porodu podjął Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej.

Kontrolę w szpitalu przeprowadził też - na polecenie ministra zdrowia - wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa. Jak mówił w połowie listopada ub.r. minister Konstanty Radziwiłł, wszystko wskazuje na to, że w szpitalu w Starachowicach nie popełniono istotnego błędu medycznego, a "zawiodły przede wszystkim sprawy dotyczące relacji” - zabrakło empatii i komunikacji między ludźmi.

Zobacz także
Komentarze (71)