List otwarty do Tuska. Chodzi o kontrasygnatę
Donald Tusk zgodził się, aby tzw. neosędzia Andrzej Wesołowski przeprowadził wybory na nowego prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Kontrasygnata premiera na postanowieniu prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie wywołała szok w środowisku prawniczym. Jego reprezentanci wystosowali w tej sprawie list otwarty do premiera. Przestrzegają w nim przed możliwym kolejnym błędem.
31.08.2024 | aktual.: 31.08.2024 20:57
"Kontrasygnata Pana Premiera pod postanowieniem Prezydenta w sprawie powołania tzw. neosędziego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego wywołała głębokie zaniepokojenie" - czytamy w liście otwartym do Donalda Tuska, pod którym podpisało się siedemnaście osobistości powiązanych ze środowiskiem prawników.
Zdaniem sygnatariuszy listu, jeżeli chcemy przywracać praworządność w Polsce, to "każdy urząd i każdy funkcjonariusz, w ramach posiadanych kompetencji i możliwości, ma okazję do udziału w tym wielkim projekcie".
Kontrasygnata doprowadziła do "spowolnienia naszego marszu ku praworządności"
"Dotychczasowe wyroki zarówno Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jak i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - a które Polska zobowiązała się wykonywać - przesądziły już, że uczestnictwo w pracach Sądu Najwyższego sędziów powołanych z udziałem nieprawidłowo ukształtowanej Krajowej Rady Sądownictwa pozbawia te działania cech właściwych dla niezależnego sądu obsadzonego przez niezawisłych sędziów" - stwierdzają autorzy listu.
"Udzielenie kontrasygnaty doprowadziło do spowolnienia naszego marszu ku praworządności" - oświadczyli podpisani pod listem.
"Ponieważ wkrótce Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego stanie przed takim samym problemem, jak Izba Cywilna Sądu Najwyższego, mamy nadzieję, że tym razem uda się uniknąć błędów, które oddalają nas od przywracania rządów prawa" - dodali.
Pod listem widnieją podpisy Wojciecha Hermelińskiego, sędziego w stanie spoczynku Trybunału Konstytucyjnego; prof. Marii Kruk-Jarosz; dr. Jacka Kucharczyka, prezesa Instytutu Spraw Publicznych; Izabelli Kulig-Maciszewskiej, sędzi w st. sp. Naczelnego Sądu Administracyjnego; prof. Ewy Łętowskiej, b. Rzecznik Praw Obywatelskich, sędzi w st. sp. Trybunału Konstytucyjnego; dr Hanny Machińskiej z Wydziału Prawa i Administracji UW, członkini Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka; adw. Ewy Marcjoniak, prezes Stowarzyszenia Adwokackiego Defensor Iuris; Macieja Nowickiego, prezesa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka; prof. Moniki Płatek z Wydziału Prawa i Administracji UW; Danuty Przywary, przewodnicząca Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka; prof. Michała Romanowskiego z Wydziału Prawa i Administracji UW; prof. Marka Safjana, b. sędziego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej; adw. Kingi Dagmary Siadlak, członkini Stowarzyszenia Adwokackiego Defensor Iuris; adw. Przemysława Rosatiego, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, sędziego Trybunału Stanu; Jerzego Stępnia, byłego prezes Trybunału Konstytucyjnego; prof. Jakuba Urbanika z WydziałuPrawa i Administracji UW; prof. Włodzimierza Wróbla z Wydziału Prawa i Administracji UJ; prof. Mirosława Wyrzykowskiego, sędziego w st. sp. Trybunału Konstytucyjnego.
Tusk: Nastąpił błąd
Przypomnijmy, Andrzej Duda wyznaczył sędziego Sądu Najwyższego Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów, które ma wybrać kandydata na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Na decyzji wymagana była kontrasygnata premiera. Premier jej udzielił.
Decyzja ta oburzyła środowisko prawnicze. Sędzia Wesołowski jest bowiem uznawany za tzw. neosędziego.
W środę podczas konferencji prasowej Donald Tusk przyznał, że doszło do błędu. - Nie będę owijał w bawełnę. Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, nastąpił błąd. Jak państwo się orientujecie, zadaniem premiera jest podpisywanie także setek dokumentów, czasami kilkadziesiąt dziennie i one się dzielą na dokumenty bardziej techniczne i bardziej merytoryczne - mówił. Wskazał, że "urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu".