Spotkanie na szczycie PO. Tusk podejmie ważne decyzje

Władze PO na czele z Donaldem Tuskiem zdecydują, czy przyjąć zaproszenie od premiera Mateusza Morawieckiego na spotkanie ws. polityki migracyjnej. Będą również rozmawiać o listach wyborczych, a także dalszych ruchach kampanijnych - dowiaduje się Wirtualna Polska. W PO znów rosną obawy przed wyborami. Gra idzie o utrzymanie mobilizacji przeciwników obecnej władzy.

Władze PO porozmawiają m.in. o referendum ws. migrantów
Władze PO porozmawiają m.in. o referendum ws. migrantów
Źródło zdjęć: © East News | Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Michał Wróblewski

05.07.2023 | aktual.: 05.07.2023 16:56

Zarząd Krajowy PO - jak wynika z informacji WP - zbierze się w środę o 18:00 w siedzibie partii przy ul. Wiejskiej w Warszawie. W Zarządzie zasiada ponad 30 osób.

Najważniejszy z tego grona jest rzecz jasna Donald Tusk i to jego zdanie będzie decydujące w sprawie ewentualnego uczestnictwa w spotkaniu z premierem Morawieckim. Ale spraw podejmowanych przez Zarząd będzie wiele; m.in. dotyczących sytuacji wewnętrznej w partii i opozycji w ogóle.

Przypomnijmy: szef rządu zaprosił przedstawicieli wszystkich klubów i kół parlamentarnych na rozmowy na temat polityki migracyjnej Unii Europejskiej. Pretekstem mają być wypowiedzi europejskich komisarzy, którzy - wedle Morawieckiego - mają już wprost mówić o obowiązkowej relokacji migrantów w poszczególnych krajach Europy. A na to rząd PiS się nie zgadza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Skuteczne działania PiS uchroniły nas przed paryskimi wydarzeniami w Warszawie. Jasne stanowisko w tej sprawie powinny wyrazić wszystkie siły polityczne. Dlatego zapraszam wszystkie kluby i koła parlamentarne na rozmowę. Polska to nasz skarb, który musimy chronić" - napisał Morawiecki na Twitterze.

Komentatorzy uznają zaproszenie premiera za propagandowy ruch obliczony pod wyborczą kampanię. Dlatego też - jak wynika z naszych nieoficjalnych rozmów - PO prawdopodobnie zaproszenie odrzuci. Zwłaszcza że Donald Tusk - jako że nie jest parlamentarzystą, a więc nie należy do klubu KO - w takim spotkaniu nie mógłby uczestniczyć. - Morawiecki celowo pomija szefa. Boi się go, manipuluje opinią publiczną i kłamie, dlatego nie ma sensu z nim rozmawiać - słyszymy w Platformie.

Szef klubu KO Borys Budka przekazał Wirtualnej Polsce, że o oficjalnej decyzji dotyczącej spotkania największa partia opozycyjna poinformuje w czwartek. W ten dzień - o godz. 11 - ma odbyć się spotkanie w Kancelarii Premiera.

Jak dowiaduje się WP, PO chciała doprowadzić do wspólnego oświadczenia wszystkich formacji z tzw. opozycji demokratycznej. Słowem: wszystkie ugrupowania sejmowe oprócz Konfederacji, czyli PSL, Lewica, Polska 2050, KO miałyby odmówić uczestnictwa w rozmowach z Morawieckim. - Nikt przecież nie ma wątpliwości, że ten kłamca nas wszystkich podpuszcza - mówi nam ważny polityk Platformy.

Jednakże - jak słyszymy - PSL na spotkanie z Morawieckim się wybiera. Podobnie jak Konfederacja. Nie wiadomo jeszcze, co zrobi Lewica. Reasumując: znów nie ma w tej sprawie powszechnej zgody.

Konfederacja zabierze wyborców Platformie? "Są duże obawy"

W Platformie nie ma zaufania (i cierpliwości) do mniejszych partnerów, przede wszystkim do Polski 2050, która wraz z PSL tworzy dziś sojusz pod roboczą nazwą "Trzecia Droga". I to także ma być przedmiotem rozmów w trakcie posiedzenia Zarządu Krajowego partii.

Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, tematem dyskusji będą także listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej. Te - jak mówią nam członkowie władz partii - mają być domykane do połowy lipca. PO nie liczy już na wspólny start w wyborach z innymi formacjami opozycyjnymi; szykuje się na samodzielną batalię z PiS.

Szkopuł w tym, że dziś w każdym wariancie - jak wskazują oficjalne i nieoficjalne badania i analizy ośrodków nawet życzliwych opozycji - tzw. opozycja demokratyczna nie uzyska przewagi w wyborach nad potencjalną koalicją PiS plus Konfederacja. Taki stan rzeczy może się jeszcze rzecz jasna zmienić do października. Sytuacja jednak nie jest najlepsza.

- Znamy te badania, publiczne i te wewnętrzne. Wraz ze wzrostem Konfederacji i spadkami Trzeciej Drogi i Lewicy opozycja dziś leży. Jeśli taki trend się utrzyma, my będziemy musieli dojść do 37-38 proc. poparcia. To będzie ciężka przeprawa, bo nawet, jeśli wygramy wybory - a jest na to duża szansa - to PiS z Konfederacją mogą przełamać tę większość - przyznaje w rozmowie z WP polityk Platformy.

O strategii na kolejne miesiące Zarząd Krajowy PO również ma debatować w środę. W partii są duże obawy wobec tego, jak silną pozycję buduje sobie dziś Konfederacja. Niektórzy działacze PO ubolewają, że kierownictwo ich partii odpuściło walkę o wyborców liberalnych gospodarczo. - Wielu takich wyborców orientuje się dziś na chłopców od Mentzena. To jest zawstydzające, szczerze mówiąc - mówi nam nieoficjalnie polityk Platformy.

To nie jest odosobniony głos: w opozycji coraz powszechniejsze jest przekonanie, że wraz z sezonem urlopowym maleje potencjał mobilizacyjny przeciwników władzy. - Za kilka tygodni trzeba będzie to odwrócić. I nie dopuścić do tego, by wyborcy zniechęcili się do pójścia do wyborów - podkreśla jeden z rozmówców.

Nie ukrywa, że "efektu marszu 4 czerwca" dziś już nie widać. Niemniej był on potrzebny, by ugruntować pozycję Donalda Tuska i znów tchnąć wiarę w wyborców w zwycięstwo z PiS.

"Skasować" referendum

Fakt, iż PO w przekazie może rozmijać się z istotną częścią swoich wyborców, pokazują publikowane w ostatnich dniach badania w mediach sprzyjających Platformie. Przykład? Propozycje socjalne.

Z tzw. sondażu obywatelskiego opublikowanego niedawno przez "GW" wynika, że tylko 3 proc. wyborców KO jest za wprowadzeniem 800+, a jedynie 16 proc. jest za utrzymaniem programu w obecnej postaci; za to aż 32 proc. chce likwidacji tego programu (500+). A co robił niedawno Donald Tusk? Postulował waloryzację świadczenia już od 1 czerwca.

Podobnie dezorientować niektórych wyborców mógł ostatni przekaz Tuska dotyczący polityki migracyjnej. Pisaliśmy o tym szerzej w Wirtualnej Polsce.

Nawet niektórzy szeregowi działacze PO w nieoficjalnych rozmowach zgadzają się ze stwierdzeniami tzw. liberalnych komentatorów, że ich partia sceptycznym wobec migrantów przekazem ani nie przyciągnie nowych wyborców, ani nie zyska sympatii zwolenników prawicy, a może jedynie zniechęcić ich własny, liberalny elektorat.

Rozmówca z władz partii się nie zgadza: - Szef [Donald Tusk - red.] trafił w dziesiątkę. Chodziło o pokazanie hipokryzji PiS i podważenie wiarygodności tych kłamców w oczach ich własnego elektoratu.

Jak twierdzą osoby z otoczenia przewodniczącego PO, przekaz lidera długofalowo opłaci się partii. - Celem maksimum jest "skasowanie" referendum PiS-owi (głównie chodzi o jego wymiar propagandowy) - przyznaje wprost jeden z naszych rozmówców.

I podkreśla sukces akcji Platformy i Tuska ze zmuszeniem władzy do wycofania się z kontrowersyjnego rozporządzenia MSZ ułatwiającego podejmowania pracy w Polsce migrantom z Azji (i nie tylko). O kłopotach władzy z tym związanych oraz wściekłości w PiS pisaliśmy w Wirtualnej Polsce 4 lipca.

O tym, jak podejść do pomysłu PiS dotyczącego organizacji referendum ws. migrantów w dniu wyborów, Zarząd PO także ma rozmawiać w środę wieczorem. W Platformie wiedzą, że pomysł ten ma być wehikułem dla PiS, by zmobilizować wyborców do pójścia do urn wyborczych. I metodą na kontrolowanie kampanijnego przekazu.

Platforma nie chce do tego dopuścić. - Zamierzamy nie tylko rozminowywać i rozbrajać to, co robi PiS, ale też rysować własne pola dyskusji - zaznaczają nasi rozmówcy z największej partii opozycyjnej.

- Musimy znów przywrócić wiarę w zwycięstwo, bo chyba każdy widzi, że miesiąc po marszu 4 czerwca nieco entuzjazmu i zaangażowania uleciało. Ale to wróci, kiedy zacznie się już regularna kampania - uważa jeden z polityków Platformy.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
donald tuskmigranciplatforma obywatelska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1293)