Andrzej Duda ogłosił projekt ws. aborcji. Nieoficjalnie: Agata Duda miała w tym swój udział

Jak ustaliła nieoficjalnie Wirtualna Polska, na kompromisowe stanowisko prezydenta Polski Andrzeja Dudy ws. przepisów aborcyjnych bezpośredni wpływ miały mieć pierwsza dama Agata Duda i córka prezydenta. Obie miały przekonywać głowę państwa do szukania kompromisu i deeskalacji konfliktu. Duży udział w prezydenckim stanowisku, które przedstawił w ubiegłym tygodniu, miał również jeden z doradców.

Andrzej Duda przygotował ustawowe rozwiązanie ws. aborcji i liczy, że uspokoi to niepokoje wśród protestujących
Andrzej Duda przygotował ustawowe rozwiązanie ws. aborcji i liczy, że uspokoi to niepokoje wśród protestujących
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Lange
Sylwester Ruszkiewicz

Stanowisko prezydenta nie wszystkim jednak w Kancelarii się podoba. Dowód? Była działaczka opozycyjna, doradczyni prezydenta w sprawach społecznych Zofia Romaszewska otwarcie nie zgadza się z Andrzejem Dudą.

- Mam inne zdanie niż prezydent Polski w tej sprawie. Dlatego nie będę komentować. Do widzenia – powiedziała nam jedynie Zofia Romaszewska, doradczyni prezydenta. To pokazuje, że w samym Pałacu Prezydenckim inicjatywa ustawodawcza ws. przepisów aborcyjnych ma również przeciwników. I nie jest do końca tak, że popierają ją wszyscy współpracownicy głowy państwa.

Burza po wyroku Trybunału. Prezydent w samoizolacji

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego prezydent milczał. Głosu nie zabierały również pierwsza dama Agata Duda, jak i córka prezydenta, która od niedawna pełni funkcję doradcy. Całej trójce nie szczędzono przy tym krytycznych głosów, uważając, że właśnie przy okazji sporu wokół praw kobiet w Polsce Pałac Prezydencki powinien od razu zabrać głos.

Pytani przez nas wówczas współpracownicy głowy państwa odpowiadali, że jedynym powodem jest izolacja prezydenta związana z zakażeniem koronawirusem. Nie pomagały jednak wypowiedzi prezydenckich ministrów, takie jak Andrzeja Dery, który twierdził, że Andrzej Duda nie ma możliwości łączenia z mediami i wyrażenia swojego stanowiska. Przypomnijmy, że głowa państwa od kilku dni przebywa w ośrodku prezydenckim w Promniku. Ma wrócić do pracy w Pałacu ok. 5 - 6 listopada.

Jako pierwsza, wypowiedziała się w sprawie przepisów aborcyjnych córka prezydenta Kinga. Nieoficjalnie, w przygotowaniu oświadczenia pomagała jej przyjaciółka Pary Prezydenckiej, szara eminencja Pałacu – M.R.

"Wierzę, że zgodnie z moimi osobistymi przekonaniami, ja nie zdecydowałabym się na przerwanie ciąży. Nie uważam jednak, że inne kobiety mają myśleć i działać w taki sam sposób jak ja. Każdy człowiek ma wolną wolę" - napisała w oświadczeniu córka prezydenta.

To ona jako pierwsza zasugerowała, że "posłowie, którzy w Polsce stanowią prawo, powinni jak najszybciej znaleźć rozsądne i kompromisowe rozwiązanie obecnej sytuacji, które mogłoby zakończyć spór wywołany wyrokiem".

Prezydent szuka porozumienia. W tle znany doradca

Dzień później w rozmowie z dziennikarzem "Wydarzeń Polsatu” Bogdanem Rymanowskim w podobnym tonie wypowiadał się prezydent. Do rozmowy w pewnym momencie dołączyła również pierwsza dama. I choć wyglądało to na zupełnie przypadkowe, jak ustaliliśmy, było od początku zaplanowane.

– Nie było w tym przypadku. Prezydent swoje wystąpienie konsultował wcześniej z Marcinem Mastalerkiem. To on doradził mu główne tezy, to on namawiał Pierwszą Damę do zabrania głosu – mówi nasz informator.

Były rzecznik PiS, a obecnie wiceprezes spółki Ekstraklasa SA jest postrzegany jako główny autor wyborczego sukcesu Andrzeja Dudy w tegorocznych wyborach prezydenckich. Od września formalnie został doradcą społecznym głowy państwa.

Nieoficjalnie, przed zabraniem głosu, prezydent długo rozmawiał ze swoją żoną i córką. Obie miały namawiać Andrzeja Dudę do próby szukania kompromisowego rozwiązania, przy równoczesnym podkreślaniu swoich poglądów na temat aborcji.

Z naszych informacji wynika, że prezydent nie kładł nacisku na Strajk Kobiet i protesty w całej Polsce, ale na głos większości społeczeństwa, które domaga się utrzymania tzw. kompromisu aborcyjnego.Tak, żeby nie iść na wojnę z Trybunałem Konstytucyjnym i politykami PiS, którzy na pierwszym miejscu stawiają prawo do życia.

Przypomnijmy, w ubiegłym tygodniu Andrzej Duda zaproponował projekt ustawy prezydenckiej ws. aborcji, która przewiduje wprowadzenie nowej przesłanki, przywracającej możliwość przerwania ciąży. Ma to się odbyć w sposób zgodny z zasadami Konstytucji RP, jedynie w przypadku wystąpienia tzw. wad letalnych.

- Rozumiem kobiety i ich obawy wynikające z tej sytuacji. W ostatnich dniach z wieloma z nich na ten temat rozmawiałem, a także z licznymi ekspertami, lekarzami i prawnikami. Po przeprowadzeniu tych konsultacji zdecydowałem się na złożenie do Sejmu RP projektu zmiany ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - przekazał w oświadczeniu prezydent Polski.

Zdaniem Andrzeja Dudy, przygotowana przez niego ustawa miałaby spowodować zakończenie protestów, które wybuchły po decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję ze względu na wady płodu za sprzeczną z ustawą zasadniczą.

- Liczę na szeroki konsensus polityczny w tej sprawie - zaznaczył polityk.

Opozycja mówi nie projektowi prezydenta

Nieoficjalnie ustaliliśmy, że projekt konsultowany był z premierem Mateuszem Morawieckim i wicepremierem Jarosławem Gowinem. Konsultacji z prezesem PiS, wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim nie było żadnych.

Według ustaleń reportera Wirtualnej Polski Michała Wróblewskiego, to lider Porozumienia miał ubiegać się u Jarosława Kaczyńskiego o dookreślenie tzw. przesłanki embriopatologicznej, a także zawężenie wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję ze względu na wady płodu za sprzeczną z ustawą zasadniczą.

- Projekt przedstawiony przez prezydenta to mądra próba pogodzenia różnych racji. Wzywamy wszystkie ugrupowania parlamentarne do poparcia inicjatywy Prezydenta - apelował Jarosław Gowin.

W poniedziałek ustawa wpłynęła do Sejmu. Nie wiadomo jednak czy znajdzie poparcie w szeregach parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, wśród nich jest bowiem spora grupa, która broniła wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Wśród nich jest m.in. poseł Solidarnej Polski, wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski. Jego zdaniem, orzeczenie Trybunału spełnia jego oczekiwania. "Jako poseł nigdy nie zagłosuję za jakąkolwiek ustawą rozszerzającą aborcję" - zadeklarował.

Wiadomo, że projektu nie poprze opozycja. Swój sprzeciw już zadeklarowała Koalicja Obywatelska i SLD. Również lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że nie zagłosuje za projektem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (334)