PolskaSpór o rzeź wołyńską: "dyskusja nie ma sensu", "ulubiony sport w Polsce to oskarżanie strony ukraińskiej"

Spór o rzeź wołyńską: "dyskusja nie ma sensu", "ulubiony sport w Polsce to oskarżanie strony ukraińskiej"

• Byli prezydenci Polski napisali list ws. rzezi wołyńskiej i krzywd Ukraińców
• "Wina wymaga zadośćuczynienia, którym jest wykuwanie prawdziwego braterstwa"
• To kolejny list w tej sprawie. Wcześniej pisali ukraińscy intelektualiści i politycy PiS
• Ks. Isakowicz-Zaleski: dyskusja nie ma sensu, bo na Ukrainie powstają pomniki zbrodniarzy, a nie groby ofiar
• Głosami PiS Sejm ma przyjąć uchwałę o "ludobójstwie" na Wołyniu
• Szef Związku Ukraińców w Polsce: ulubiony sport w Polsce to oskarżanie strony ukraińskiej

Spór o rzeź wołyńską: "dyskusja nie ma sensu", "ulubiony sport w Polsce to oskarżanie strony ukraińskiej"
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kamiński
Jacek Gądek

Pod najnowszym listem podpisali się m.in. Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski. A także: Włodzimierz Cimoszewicz, Andrzej Olechowski, Radosław Sikorski, Paweł Kowal, Grzegorz Schetyna, Mateusz Kijowski, Władysław Frasyniuk, Zbigniew Bujak, Janusz Onyszkiewicz, Adam Michnik, Jerzy Baczyński, Bogusław Chrabota, Tomasz Lis, Sławomir Sierakowski, o. Ludwik Wiśniewski, Andrzej Stasiuk i Danuta Kuroń.

"Wina wymaga zadośćuczynienia"

W liście zacytowano Iwana Franko (poetę, pisarza i myśliciela), który stwierdził, że "w całej Słowiańszczyźnie nie ma dwóch takich narodów, które by pod względem życia politycznego i duchowego tak ściśle zrosły się ze sobą, tak licznymi były powiązane więzami, a mimo to tak ciągle stroniły jeden od drugiego, jak Polacy i Ukraińcy". Dodali następnie, że "z czasem, na nasze wspólne nieszczęście, stronienie zastąpiły nienawiść i nacjonalizm oraz ich nieodrodna córa - zbrodnia - której doświadczyli pospołu Polacy i Ukraińcy na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, na Chełmszczyźnie, w Bieszczadach i na ziemi przemyskiej".

Odnieśli się też do listu ukraińskich osobistości (m.in. byłych prezydentów Leonida Krawczuka i Wiktora Juszczenki, a także arcybiskupa Światosława Szewczuka i patriarchy Filareta), w którym stwierdzono: "Prosimy o wybaczenie i tak samo przebaczamy zbrodnie i krzywdy uczynione nam".

Polscy prezydenci i inni sygnatariusze odpowiedzieli tak: "Raduje nas Wasz list, ze znamiennymi słowami 'prosimy o wybaczenie', w którym nie uchylacie się od odpowiedzialności za polskie krzywdy lat 40. ubiegłego stulecia. My również składamy hołd ofiarom bratobójczych konfliktów polsko-ukraińskich" - dodali sygnatariusze najnowszego listu. "Prosimy o wybaczenie krzywd zadanych naszym braciom Ukraińcom polskimi rękoma. Przed nami podobne słowa wypowiedzieli przedstawiciele polskiego Kościoła katolickiego, do wzajemnego przebaczenia gorąco zachęcał nasze narody papież Jan Paweł II" - czytamy w liście podpisanym przez Wałęsę, Komorowskiego, Kwaśniewskiego i inne osobistości.

Podkreślili jednak, że "wina wymaga zadośćuczynienia, którym w relacjach między naszymi narodami jest wykuwanie prawdziwego braterstwa". Zauważyli też wspólne dla Ukrainy i Polski zagrożenie nacjonalizmami i rosyjskim imperializmem. "Zagrożenia łatwiej przetrwać razem. Zachowujemy dla Was podziw i solidarność w walce z agresorem, który od ponad dwóch lat okupuje część ukraińskiej ziemi, nie chcąc dopuścić do spełnienia się Waszego marzenia o życiu w zjednoczonej Europie" - zakończyli list do Ukraińców.

Ks. Isakowicz-Zaleski: dokonać ekshumacji i godnie pochować ofiary

Zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który związany jest ze środowiskami kresowymi, listy byłych prezydentów, premierów czy ministrów nie są w stanie przesądzić o rozwiązania problemu na linii Polska-Ukraina. - Żeby doszło do przełomu ws. pamięci o rzezi wołyńskiej, to obecna władza na Ukrainie powinna zawrzeć porozumienie z obecną władzą w Polsce - podkreśla.

W liście byłych polskich prezydentów, premierów i ministrów brakuje mu nazwania rzezi wołyńskiej ludobójstwem, a razi zestawianie ofiar rzezi na Polakach z ofiarami po stronie ukraińskiej. - Polaków mogło zginąć nawet 200 tys. Oczywiście zdarzały się sporadyczne działania odwetowe polskiej partyzantki, Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, ale atakowano bazy ukraińskie, które znajdowały się we wsiach. Przy tej okazji ginęli także ludzie niewinni, ale nie można w żadne sposób postawić znaku równości między ludobójstwem na ludności polskiej a akcjami obronnymi - podkreśla ks. Isakowicz-Zaleski.

Jednak - dodaje - dyskusja nie ma sensu, bo dziś na Ukrainie powstają pomniki zbrodniarzy, a nie groby pomordowanych Polaków. - Fakty o rzezi wołyńskiej są opisane, można się sprzeczać co do szczegółów, ale problem pozostaje w tym, że na Ukrainie gloryfikuje się bandytów - podkreśla. Zaznacza jednak, że jest wielu ukraińskich historyków i publicystów, którzy piszą prawdę o rzezi wołyńskiej, ale ukraiński IPN, którym kieruje Wołodymyr Wiatrowycz, "uprawia tanią propagandę, przerabiając banderowców na bohaterów".

W rozmowie z WP duchowny ocenia, że rząd Polski musi otoczyć opieką ciągle żyjących Kresowian, którzy ocaleli z rzezi. - Ważne jest również to, aby dokonać ekshumacji ciał osób, które zginęły na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. A potem trzeba godnie je pochować. Niemalże wszystkie te ofiary nie miały pogrzebów, nie są pochowane i nie mają grobów - dodaje. Podkreśla przy tym, że do dziś wiele mogił Polaków na Wschodzie to kopczyki bez krzyża, w których znajdują się kości nienazwanych ofiar.

Piotr Tyma: środowiska kresowe i wojna informacyjna Rosji

Z uznaniem o liście podpisanym przez Wałęsę, Kwaśniewskiego i Komorowskiego mówi szef Związku Ukraińców w Polsce Piotr Tyma. Jego zdaniem w kwestiach historycznych relacje polsko-ukraińskie są dziś poddane wielkiej próbie, a w porównaniu do 2003 czy 2013 r. mamy jednak do czynienia z regresem.

Sejm - wedle zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości - ma przyjąć uchwałę nazywającą rzeź wołyńską ludobójstwem. Na takie zamierzenie ukraińscy intelektualiści (w tym byli prezydenci Wiktor Juszczenko i Leonid Krawczuk) apelowali do polskich parlamentarzystów, aby "nie przyjmowali jakichkolwiek niewyważonych deklaracji politycznych, które nie ukoją bólu, lecz jedynie przysporzą korzyści naszym wspólnym wrogom". Ponad 200 posłów PiS odpowiedziało, że głównym problemem w kontaktach Kijowa i Warszawy jest ukraińska polityka historyczna.

Zdaniem Piotr Tyma dopiero list m.in. byłych prezydentów Polski jest w sensie merytorycznym bardzo dobry, a w formie wyważony. - Tak powinien się toczyć dialog - mówi Tyma. Na dowód, że Związku Ukraińców w Polsce stara się ten dialog podtrzymywać, wskazuje, że był inicjatorem wspólnie ze Światowym Związkiem Żołnierzy AK międzynarodowych seminariów historyków "Polska - Ukraina. Trudne pytania", a w 2013 r. Związek współorganizował obchody rocznicy wołyńskiej "Społeczna Akcja Pojednania", których elementem były uroczystości na grobach Polaków w Porycku (Pawliwce) na Wołyniu.

Jednocześnie prezes ZUwP ocenia, że "część środowisk kresowych temat zbrodni wołyńskiej wykorzystują politycznie". - Polska jest elementem wojny informacyjnej Rosji, a część kresowiaków i polityków, świadomie albo nie, jest elementem tej wojny informacyjnej przeciwko Ukrainie - mówi WP Piotr Tyma. Jego zdaniem język dyskusji w Polsce został "zawładnięty przez środowiska, które - jeśli używać takich miar, jakich używają wobec strony ukraińskiej - są nacjonalistyczne i szowinistycznymi, proponujące nie dialog ale dyktat".

- Nieprzypadkowo w tym roku na tradycyjnych obchodach pamięci o petlurowcach w Przemyślu 26 czerwca doszło do ataku środowisk skrajnych na procesję religijną. Ulubiony sport w Polsce, czyli oskarżanie strony ukraińskiej i niezauważanie, jak w Polsce manipuluje się zbrodnią wołyńską, powoduje, że tworzy się przepaść - uzasadnia Piotr Tyma. Według szefa ZUwP nazwanie zbrodni wołyńskiej przez Sejm ludobójstwem byłoby "złą decyzją, która nikomu nie przyniesie korzyści".

Petlurowcy to żołnierze ukraińscy pod wodzą przywódcy Ukraińskiej Republiki Ludowej Symona Petlury (1879-1926) - współdziałali oni wojskowo z Polakami przeciw Rosji bolszewickiej.

W rozmowie z WP Tyma podkreśla , że w 2013 r. w cerkwi greckokatolickiej ojców bazylianów przy ul. Miodowej w Warszawie odbyła się modlitwa żałobna Panichida za ofiary wołyńskie z udziałem m.in. arcybiskupa Światosława Szewczuka, prezydenta Bronisława Komorowskiego i posłów. - Właśnie wtedy zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego skierował prośbę o przebaczenie do Polaków, którzy stracili bliskich na Wołyniu w 1943 r. Mamy dialog na poziomie Kościołów, mamy też wymianę listów. Według mnie to wystarczający fundament do budowania pojednania - konkluduje Tyma.

Temat rzezi Polaków na Wschodzie wrócił z uwagi na zbliżającej się rocznice "krwawej niedzieli" (11 lipca 1943 r.), która była kulminacją mordu na Polakach dokonywanego przez UPA.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
historiaukrainaludobójstwo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (397)