Spór o małżeństwa osób tej samej płci. Robert Biedroń mówi o Konstytucji
- To smutne, bo to nie chodzi o panią Hołownię, chodzi o kandydata na prezydenta, który mówi podobne rzeczy - powiedział w programie "Tłit" Robert Biedroń. Skomentował w ten sposób słowa żony Szymona Hołowni, która powiedziała, że "nie zna osób tej samej płci, które planowałyby małżeństwo". - Odbieranie praw równych komukolwiek w środku Europy, w demokratycznym państwie, w 2020 roku nie przystoi, szczególnie politykowi, aspirującemu do najwyższego urzędu. Trzeba iść do szkoły i poczytać trochę Konstytucję, nie nad nią płakać - powiedział. - Obowiązkiem państwa, szczególnie prezydenta jest niwelowanie tych nierówności, mieć odwagę powiedzieć rzeczy, które czasami idą pod prąd - stwierdził. Na słowa prowadzącego, że w Konstytucji jest jasno napisane, że małżeństwo w Polsce jest rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny, Biedroń się z tym nie zgodził. Przekonywał, że zapis dotyczy jedynie tego, że związek kobiety i mężczyzny znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczpospolitej, ale nie wyklucza to małżeństwa, które nie jest rozumiane jako związek, który jest pod szczególną ochroną państwa. - Mamy w Konstytucji właśnie tego typu zapisy, które pewne grupy społeczne, pewne sytuacje traktują w sposób bardziej uprzywilejowany - podkreślił Biedroń.