PolitykaSpoliczkowała protestującą. "Żal mi jej, ale składam pozew"

Spoliczkowała protestującą. "Żal mi jej, ale składam pozew"

Pozew w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej przez Dominikę Arendt-Wittchen trafi w poniedziałek do sądu. – Po ludzku żal mi tej kobiety, ale nie można kogoś bić, bo przypomina prezydentowi, że powinien przestrzegać konstytucji – mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Klim, która została uderzona przez Arendt-Wittchen.

Spoliczkowała protestującą. "Żal mi jej, ale składam pozew"
Źródło zdjęć: © Twitter
Magda Mieśnik

03.09.2018 | aktual.: 03.09.2018 12:19

Do zdarzenia doszło w sobotę w czasie obchodów 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej na pl. Piłsudskiego w Warszawie. – Gdy zapowiedziano, że przemówi prezydent Andrzej Duda, zaczęliśmy krzyczeć "konstytucja". Wtedy szybkim krokiem podeszła do mnie kobieta, powiedziała: "zamknij się ty głupia babo" i uderzyła mnie w twarz. Nie wiem, dlaczego wybrała akurat mnie – mówi Klim.

Działaczka Obywateli RP zaczęła szukać policji, by zgłosić atak. - Po uderzeniu zawołałam policjanta, zgłosiłam mu, że zostałam uderzona. Nie było żadnej reakcji ze strony służb. Zadzwoniłam więc na numer 112 i dyżurny powiedział, żebym to zgłosiła patrolowi, który jest na miejscu. Odpowiedziałam, że patrol nie zareagował. Wówczas dyżurny poprosił mnie, bym przekazała telefon policjantowi z patrolu. Dopiero wtedy funkcjonariusze zareagowali. Sprowadzili tę kobietę z trybuny i spisali jej dane – relacjonuje Klim.

W poniedziałek kobieta składa pozew cywilny o naruszenie nietykalności cielesnej. - Po ludzku mi żal tej kobiety, ale nie można kogoś bić, bo przypomina prezydentowi, że powinien przestrzegać konstytucji – mówi działaczka Obywateli RP.

Internauci szybko ustalili, że Magdalenę Klim uderzyła Dominika Arendt-Wittchen, pełnomocniczka wojewody dolnośląskiego. Po tym, jak na jaw wyszło jej nazwisko, złożyła rezygnację z pełnionej funkcji.

Część internautów zaczęła wytykać Magdalenie Klim, że sama zachowuje się agresywnie. Kobieta często pojawia się na spotkaniach z politykami PiS, m.in. Patrykiem Jakim. - Próbuję zadawać pytania Patrykowi Jakiemu, ale zawsze jego zwolennicy zaczynają buczeć. Zagłuszają mnie. Czasem muszę po prostu podnieść głos. Dwa razy gdy byłam w klapkach, mężczyzna tak mocno nadepnął mi celowo na stopę, że go odepchnęłam, bo nie mogłam już wytrzymać z bólu. To była obrona – mówi Klim.

Patryk Jaki widzi to inaczej. - Na każde moje spotkanie przychodzi grupa prowokatorów, których ja często muszę bronić. Chwilami mam wrażenie, że pobiją się między sobą – mówił w RMF FM.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: Andrzej Halicki o zamieszaniu z tablicą dla Kaczyńskich. "Kabaret"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (871)