Zdenerwowany prezydent nazywał Olejnik "stokrotką"
Do słownego starcia między prezydentem Lechem Kaczyńskim a Olejnik doszło w październiku 2008 r. zaraz po zakończeniu program "Kropka nad i". Lech Kaczyński był wyraźnie zdenerwowany przebiegiem rozmowy i po jej zakończeniu wykrzykiwał: "Stokrotka, stokrotka, jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani tego, wykończę panią, nie obronią pani agenci służb specjalnych Walterowie". Świadkami tej sceny było kilkanaście osób. Tak wydarzenia relacjonowały "Gazeta Wyborcza", "Dziennik" i Polska".
- To co zostało napisane to gruba przesada - skomentował prasowe doniesienia Piotr Kownacki. Zaprzeczał, jakoby prezydent groził dziennikarce TVN24. W radiu tłumaczył, że "doszło do rzeczywiście niezbyt przyjemnej rozmowy po tym, jak na pytanie dotyczące Lecha Wałęsy pan prezydent powiedział, że wcześniej wielokrotnie i on, i jego brat byli obrażani przez Lecha Wałęsę i zapytał, czy można ich obrażać". Kownacki tłumaczy, że "pani Monika Olejnik dała do zrozumienia, że brata pana prezydenta obrażać można, co go (prezydenta) po prostu zdenerwowało".
- Po programie prezydent powiedział pani Olejnik, że wpisuje ją na krótką listę. To w języku prezydenta oznacza, że przestał kogoś lubić - wyjaśnił Kownacki. Jednocześnie wyjaśnia późniejsze zachowanie Lecha Kaczyńskiego. - Prezydent, nawet jeśli nie czuje się winny, to w przypadku, gdy jakaś kobieta poczuje się urażona, potrafi przeprosić. Znany jest ze swojej rycerskości.
Lech Kaczyński zadzwonił do Moniki Olejnik i przeprosił. Tłumaczył, że się zdenerwował, bo jego brat jest ciągle atakowany. Olejnik przeprosiny przyjęła.