Sosnowiec. Pożar na wysypisku śmieci. Najnowsze informacje. "Nielegalne składowisko odpadów"
W czwartek około godziny 1.30 udało się opanować pożar na składowisku odpadów, do którego doszło w Sosnowcu. W nocy w szczytowym momencie na miejscu pracowało ponad 90 zastępów straży pożarnej. - Zgodnie z naszą wiedzą jest to nielegalne składowisko odpadów - przekazał prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.
Komendant Państwowej Straży Pożarnej nadbrygadier Jacek Kleszczewski podczas konferencji prasowej w czwartek przekazał, że pożar udało się ugasić około godziny 1:30. Późniejsze prace polegały przede wszystkim na likwidowaniu i dogaszaniu pozostałych zarzewi ognia.
Kleszczewski dodał, że do pożaru doszło na terenie zakładu o dużej powierzchni. - Na terenie mieszczą się różne firmy. Są to dzierżawcy, którzy zajmują się swoją technologią. Jedni składowaniem, inni przetwarzaniem materiałów palnych – powiedział strażak.
- Dzięki sprawnym działaniom udało się nam się ugasić tę część, która tak naprawdę stworzyła największe zagrożenie pożarowe i nie dopuścić do tego, żeby pozostałe materiały palne znajdujące się na tym placu, oraz obiekty, które je otaczają, nie uległy zniszczeniu - dodał.
Sosnowiec. Potężny pożar na wysypisku śmieci. Nad miastem gęste kłęby dymu
W czwartek przed południem na miejscu pracuje 27 zastępów straży pożarnej, czyli łącznie ponad 100 strażaków - Warto dodać, że w szczytowym momencie ta ilość zastępów sięgała ponad 90, a liczba strażaków ponad 240 - podkreślił komendant Państwowej Straży Pożarnej nadbrygadier Jacek Kleszczewski
- Podczas działań prowadziliśmy badania zarówno powietrza, jak i wody w rzece, która była w bliskim sąsiedztwie - wskazał, dodając, że badania nie wykazały żadnych wartości alarmowych.
Sosnowiec. Arkadiusz Chęciński: To było nielegalne składowisko
Arkadiusz Chęciński zapewnił, że zgodnie z wiedzą, którą dysponuje, nawet przez moment w trakcie pożaru nie było zagrożenia chemicznego. Prezydent Sosnowca podkreślił, że miasto musi zastanowić się nad systemem zarządzania odpadami.
Jego zdaniem system jest "nieszczelny", co skutkuje tym, że odpady się pojawiają. - Dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej jeszcze niedawno było składowisko opon - zaznaczył. Dodał, że koszty utylizacji odpadów ponoszą mieszkańcy.
- Od wielu miesięcy toczą się postępowania również prokuratorskie. To jest teren prywatnej firmy. Użytkowanie wieczyste, które zostało komuś podnajęte – zaznaczył, wskazując, że władze miasta rozmawiają z syndykiem masy upadłościowej o przejęciu tego terenu.
Prezydent Sosnowca podkreślił jednocześnie, że składowisko odpadów, na którym wybuch pożar, było nielegalne.