Soros: nie finansowałem "pomarańczowej rewolucji"
Amerykański biznesmen i filantrop George Soros
oświadczył w Kijowie, że nie finansował ubiegłorocznej
"pomarańczowej rewolucji", która pomogła dojść do władzy ekipie
prezydenta Wiktora Juszczenki.
02.06.2005 15:20
Dodał, że w żaden sposób nie wpływał też na przebieg wyborów prezydenckich na Ukrainie i rywalizacji Juszczenki z kandydatem ówczesnego obozu władzy, Wiktorem Janukowyczem. Nie odegrałem w tych wyborach żadnej roli i nie finansowałem żadnej ze stron - powiedział Soros.
Miliarder był niejednokrotnie obwiniany o pomoc w przeprowadzeniu "rewolucji róż" w Gruzji i "pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie. Mówiąc, że oskarżenia te mijają się z prawdą, przyznał jednak, że udzielił pomocy demokratycznym procesom w tych krajach. Nie wyjaśnił na czym ta pomoc polegała.
Soros oświadczył, że oskarżanie zewnętrznych sił politycznych o to co się stało na Ukrainie jest bardzo wygodne. Jednak wszyscy widzieli, jak było naprawdę. To było powstanie narodowe- podkreślił.
Soros wyraził pewność, że wydarzenia na Ukrainie są istotne dla całego obszaru byłego Związku Radzieckiego, gdyż wszystkie byłe republiki radzieckie znajdują się dziś na rozdrożu i mogą pójść albo śladami Gruzji i Ukrainy, albo opierać się dążeniom wolnościowym.
Według Sorosa ważne jest, aby rewolucje w Gruzji i na Ukrainie służyły wprowadzeniu większych zmian i były przykładem dla innych państw regionu. Obok was jest Białoruś - podkreślił. Finansista dodał, że nie jest zwolennikiem rewolucji, ale czasem są one nie do uniknięcia, chociaż lepszym wyjściem jest stopniowy rozwój instytucji demokratycznych.
Mówiąc o przyszłości Ukrainy Soros wyraził opinię, że nowe ukraińskie władze będą reformować system polityczny i gospodarkę, walczyć z korupcją, a także wyznaczą jasne zasady prywatyzacji. Podczas wizyty na Ukrainie Soros spotkał się z prezydentem Juszczenką i przewodniczącym parlamentu Wołodymyrem Łytwynem.
Jarosław Junko