"Sojusz z Orbanem był błędem. Dobrze, że prezydent to powiedział"

Czy w najbliższych dniach PiS zmieni swoje nastawienie do sojuszu z Viktorem Orbanem? Premier Węgier jako jeden z nielicznych europejskich przywódców mówi "nie" sankcjom na Rosję. Krytykuje go Andrzej Duda. - Dobrze, że prezydent Polski to głośno powiedział. Ważne, żeby polska prawica wyciągnęła z tego jednoznaczne wnioski - mówi Wirtualnej Polsce dr hab. Sławomir Sowiński z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW.

Spotkanie Orbana i Putina na Kremlu. Obaj politycy nie ukrywają się z sympatią pod swoim adresem
Spotkanie Orbana i Putina na Kremlu. Obaj politycy nie ukrywają się z sympatią pod swoim adresem
Źródło zdjęć: © East News | AP POOL
Sylwester Ruszkiewicz

28.03.2022 | aktual.: 28.03.2022 07:11

Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla TVN24 - zaraz po przemówieniu Joe Bidena na Zamku Królewskim w Warszawie - odniósł się do polityki Orbana względem Rosji.

- Naprawdę trudno mi ją zrozumieć. To Orban uzależnił Węgry od rosyjskiej energii. Nie tylko Budapeszt ma z tym problem, inne europejskie kraje również. Jego polityka będzie dla Węgier bardzo kosztowna - stwierdził Duda.

- Wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie Viktora Orbana była dość dyplomatyczna i kurtuazyjna. Niemniej myślę, że dystansując się otwarcie od obecnej polityki Węgier, polski prezydent świadomie de facto powiedział głośno to, o czym – mam nadzieję – mówi się w różnych gabinetach "dobrej zmiany". A mówi się, że strategiczny sojusz z Viktorem Orbanem, a zwłaszcza kontynuowanie go w ostatnich miesiącach, kiedy było już widać coraz bardziej agresywną rosyjską politykę, był błędem. Dobrze, że prezydent Polski głośno to powiedział - mówi Wirtualnej Polsce dr hab. Sławomir Sowiński.

Warto podkreślić, że Węgry od początku sprzeciwiały się sankcjom na import rosyjskich surowców energetycznych. Premier Viktor Orban mówił podczas unijnego szczytu w Brukseli, że uderzyłoby to w gospodarkę Węgier.

Dlatego zdaniem dr. hab. Sławomira Sowińskiego, krytyka z Dudy pod adresem Orbana "pojawiła się w odpowiednim czasie i przecięła pewne niedopowiedzenia".

- Być może są jeszcze po prawej stronie naszej sceny politycznej jakieś oczekiwania, że po wyborach na Węgrzech 3 kwietnia Viktor Orban wróci do balansowania na granicy prozachodniej polityki. Swoisty polityczny pląs, bycie trochę w Unii Europejskiej, ale jednak trochę poza nią – to wszak specjalność węgierskiego przywódcy. Uważam, że to są złudzenia. I dobrze, że prezydent Andrzej Duda je przeciął - ocenia politolog.

Wielu obserwatorów podkreśla, że obecne wypowiedzi Orbana mają również związek z trwającą na Węgrzech kampanią wyborczą. Z sondażu przeprowadzonego między 16 a 18 marca przez instytut Republikon wynika, że Fidesz Viktora Orbana może liczyć na 41 proc. głosów. Z kolei na blok partii opozycyjnych głosować chce 39 proc. ankietowanych. W porównaniu do poprzedniego badania partii Orbana przybył 1 punkt proc. Wybory odbędą się 3 kwietnia.

- Węgierski premier postawił w kampanii wyborczej na bardzo wątpliwą kartę izolowania się od wspólnej reakcji Zachodu i małostkowej neutralności wobec oczywistej krzywdy napadniętego państwa i cierpienia ukraińskiego narodu. Brnie w tę narrację i liczy, że dzięki temu jego partia Fidesz wygra wybory. Jak będzie – zobaczymy. Ważne jest jednak, żeby polska prawica już teraz wyciągnęła z tego jednoznaczne wnioski. Po 24 lutego, czyli po wybuchu wojny w Ukrainie, zaczęła się bowiem zupełnie nowa epoka, także w naszej polityce wewnętrznej. W związku z tym także rządząca Polską prawica będzie musiała przemyśleć swą politykę zagraniczną i szukać nowych sojuszy, nowego pomysłu na bycie w zjednoczonej Europie. Wielu kierunków dla takich sojuszy dla partii rządzącej na razie nie widać. Ale chociażby Czechy z premierem Petrem Fialą i wspólny wyjazd do Kijowa z premierem Morawieckim i Jarosławem Kaczyńskim pozwala patrzeć bardziej optymistycznie niż na Węgry. Są też Słowacja i Rumunia - uważa dr Sowiński.

Jego zdaniem, nowa epoka wymaga redefinicji i przemyślenia sojuszy i partnerstwa.

- Dlatego PiS musi na nowo przemyśleć swój pomysł na obecność w Unii Europejskiej. W obliczu rosyjskiej agresji jakakolwiek przestrzeń na budowanie w polskiej polityce, razem Viktorem Orbanem, kontry w stosunku do Brukseli już się skończyła. Swoją drogą, trudno oprzeć się wrażeniu, że tandem, który Warszawa montowała z Budapesztem w poprzednich latach, wielokrotnie bardziej służył Węgrom niż Polsce. To nasz kraj wielokrotnie był potrzebny do realizacji celów polityki Viktora Orbana. W tym sensie może dobrze, że to już się skończy i nasza pozycja nie będzie rozgrywana przez węgierskiego premiera - mówi nam politolog.

W ostatnich dniach Orban krytycznie odniósł się do planów misji pokojowej NATO - pomysłu prezesa PiS, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. A także ironizował z aktorskich epizodów prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego. Swoim wpisem w mediach społecznościowych wywołał burzę.

- Viktor Orban w nadchodzących wyborach liczy na zwycięstwo. Może po nich próbować znowu "być bardziej" w Unii Europejskiej i NATO. Ważne, żeby zwracać uwagę na to co mówi teraz na temat wojny w Ukrainie. Nie można rozgrzeszać Orbana tylko ze względu na trwającą w jego kraju kampanię wyborczą - ocenia w rozmowie z WP dr hab. Sławomir Sowiński.

- Uzależnienie od rosyjskich surowców na Węgrzech jest bardzo duże. Nie mniej Unia Europejska jest - jak sądzę - w przededniu stworzenia wspólnej oferty dla różnych krajów członkowskich, dającej szanse na uwolnienie się od rosyjskiego gazu czy ropy. Teoretycznie więc Orban mógłby w przyszłości z niej skorzystać. Trudno sobie to jednak wyobrazić, bowiem gesty, jakie wykonuje, są – tak jak powiedział prezydent Andrzej Duda - na tyle nieakceptowalne, że nie powinny być zapomniane także po wyborach na Węgrzech - dodaje politolog.

I jak podkreśla, sobotnia wypowiedź prezydenta Dudy jest też jeszcze jednym dowodem na to, że głowa państwa staje się samodzielnym podmiotem na polskiej scenie politycznej.

- A także jednych głównych architektów polityki zagranicznej. To dobrze. W przekonujący i konsekwentny sposób broni bowiem tak dziś ważnych naszych sojuszy ze Stanami Zjednoczonymi i państwami Zachodu. W tym sensie staje się gwarantem naszego bezpieczeństwa. To on obecnie powinien wyznaczać kierunki polityki zagranicznej. Patrząc szerzej, prezydent Andrzej Duda robi dziś kolejne konsekwentne kroki na drodze, którą wyraźnie rozpoczął 27 grudnia ubiegłego roku, wetując ustawę "lex TVN". Dlatego to od prezydenta będzie bardzo dużo zależeć w kontekście przyszłości sceny politycznej, w jej nowej, okołowojennej odsłonie - podsumowuje dr hab. Sławomir Sowiński.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
viktor orbanwładimir putinAndrzej Duda
Wybrane dla Ciebie