Śmierć prezydenta Iranu. "Raisi i jego towarzysze będą ogłoszeni męczennikami"
- Należy się spodziewać, że prezydent Raisi, szef MSZ i ich towarzysze będą ogłoszeni męczennikami. Zostaną wyniesieni na piedestał zgodnie z kanonami kultury politycznej, cechującej współczesny Iran - mówi w rozmowie z WP dr hab. Łukasz Fyderek, odnosząc się do niedzielnego wypadku, w którym zginęli czołowi politycy tego kraju.
Prezydent Iranu Ebrahim Raisi zginął w katastrofie śmigłowca. Doniesienia na ten temat potwierdził w poniedziałek rano wiceprezydent Iranu ds. wykonawczych Mohsen Mansouri.
Śmigłowiec miał "twarde lądowanie" w drodze powrotnej z granicy z Azerbejdżanem. Po raz ostatni łączność z maszyną odnotowano w okolicy kopalni miedzi w północno-zachodnim Iranie. Na pokładzie helikoptera, oprócz Raisiego, byli także szef MSZ Hosejn Amir Abdollahijan, gubernator Azerbejdżanu Wschodniego Malik Rahmati, a także imam z Tabriz Mohammad Ali Al-Haszem.
Istotne dylematy po śmierci prezydenta Iranu
Dr hab. Łukasz Fyderek z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę, że "w systemie Republiki Islamskiej prezydent ma rolę podobną do premiera w innych tradycyjnie republikańskich systemach rządów". - Przede wszystkim kieruje pracami rządu. System ten zakłada, że znacznie większa władza spoczywa w rękach Najwyższego Przywódcy, którym jest aktualnie Wielki Ajatollah Ali Chamenei - wyjaśnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Kto zostanie następnym prezydentem może nie być nawet aż tak istotne jak to, w jaki sposób będzie układała się rywalizacja o spuściznę po 85-letnim Alim Chamenei. Tutaj jest największy dylemat dla reżimu - dodaje.
- Do wczoraj wydawało się, że Ebrahim Raisi w wyścigu o sukcesję wysuwał się na pierwsze miejsce. Będąc prezydentem już miał dość mocną pozycję, ale oprócz tego jeszcze miał mocną pozycję w zgromadzeniu ekspertów. Miał ją jeszcze w najbliższych dniach umocnić - mówi.
Rozmówca Wirtualnej Polski zaznacza, że w związku z obecną sytuacją mamy dylematy, jeżeli chodzi o Iran i irański reżim. - Po pierwsze, kto będzie następnym prezydentem. Po drugie, czy to będzie ta sama osoba, która będzie namaszczana na Najwyższego Przywódcę. I trzeci dylemat, czyli rzecz, o której się tak wiele może nie mówi, ale warto na to zwrócić uwagę, czyli frekwencja - wylicza.
Dr Fyderek zazncza, że frekwencja podczas marcowych wborów do irańskiego parlamentu Madżlesu była bardzo niska. - W reżimach autorytarnych jest to niekiedy nawet ważniejsze od tego, kto wygrywa dane wybory. Istotne jest bowiem, jakie jest nastawienie społeczeństwa do tego aktu wyborczego. Czy społeczeństwo jeszcze wierzy, że można zmienić coś za pomocą karty do głosowania, czy już takiej wiary nie ma - podkreśla.
Giełda nazwisk
- Teraz jesteśmy w sytuacji, w której mamy przed sobą 50 dni rządów tymczasowych, które będzie pełnił pierwszy wiceprezydent Iranu. Następnie dojdzie do wyborów. Dylematem dla Alego Chameneiego i elity Republiki Islamskiej jest to, czy dopuścić do nich kandydatów, którzy - jak bywało w przeszłości - będą w stanie zaprezentować się jako nieco bardziej liberalni, nieco bardziej otwarci, ale też mniej pewni z punktu widzenia właśnie Chameneiego - zaznacza prof. Fyderek.
Czy też - jak mówi - zrobić tak, jak w ostatnich wyborach w 2021 roku. - Czyli doprowadzić do sytuacji, gdzie w elekcji będą brali udział sami twardogłowi kandydaci, którzy będą pewni, ale nie wzbudzą zaufania w dużej części społeczeństwa. Tu jest zasadnicza dynamika, która - w mojej ocenie - najbardziej zaważy na tym, co zobaczymy w Iranie - dodaje.
Kto miałby zastąpić zmarłego prezydenta? Łukasz Fyderek zaznacza, że na razie to czysta spekulacja. - Zawsze jest żelazny kandydat, czyli syn Chameneiego Mojtaba Chamenei. Rozważany jednak raczej jako kolejny Najwyższy Przywódca. Wśród innych "żelaznych kandydatów" mamy długoletniego przywódcę parlamentu Alego Laridżaniego. Natomiast do tych wszystkich nazwisk na giełdzie trzeba podchodzić z dużą rezerwą - zaznacza.
"Cechą irańskiej kultury politycznej jest kult męczenników"
Czy w związku z nasilającym się konfliktem izraelsko-irańskim i trwającą wojną na Bliskim Wschodzie, mogą pojawić się próby zrzucania winy właśnie na Izrael? - Ależ oczywiście, że tak - mówi prof. Fyderek.
- Jak wiemy z własnej historii najnowszej, wypadki, katastrofy lotnicze są wydarzeniami traumatycznymi dla wspólnoty politycznej. Nie obejdzie się tu bez rozmaitych koncepcji, teorii mniej lub bardziej spiskowych. A także takich doniesień, które będą polaryzowały irańską wspólnotę polityczną, a w szczególności zwolenników reżimu Republiki Islamskiej - ocenia.
Fyderek dodaje, że "przeciwnicy i opozycja są oczywiście zadowoleni z tego, że Raisi zginął". - Jako prezydent rządził silną ręką: mieliśmy tłumienie protestów. Jednak w Iranie szczególnie jest mu pamiętane to, że w latach 80. był prokuratorem skazującym masowo swoich oponentów politycznych - mówi ekspert.
- Może to być czynnik osłabiający reżim, ale - z drugiej strony - pamiętajmy, że to nie jest reżim oparty na kulcie jednostki, ale rewolucyjny, oparty o pewną ideologię. Nam to może być trudno zrozumieć, bo żyjemy w Europie w świecie postideologicznym. Jednak cechą irańskiej kultury politycznej jest kult męczenników - dodaje.
I podkreśla: - Należy się spodziewać, że Raisi, szef MSZ Iranu Hosejn Amir Abdollahijan i ich towarzysze będą ogłoszeni męczennikami. Zostaną wyniesieni na piedestał, zgodnie z kanonami kultury politycznej, cechującej współczesny Iran.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski