Śmierć nastolatki w Andrychowie. "Poważne błędy policji"
Dlaczego policja z większą gorliwością bije kobiety na protestach niż szuka zamarzającej nastolatki? - pytał Paweł Pawłowski swojego gościa w programie "Newsroom WP", którym był Andrzej Mroczek, były policjant. Prowadzący nawiązywał tym samy do tragedii w Andrychowie, gdzie zmarła 14-letnia Natalia. - Ostatnie lata pokazują, że policja jest w głębokiej zapaści. Są sytuacje, w których policjanci odnoszą sukcesy. To spektakularne zatrzymania, ale niestety wszystko to jest natychmiast przyćmione przez różnego rodzaju sytuacje, a społeczeństwo postrzega policję przez nieudolność, brak kompetencji oraz to, że policjanci sami stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia obywateli, jak w przypadku dziewczynki z Andrychowa - komentował Andrzej Mroczek. - Zostały popełnione bardzo poważne błędy w momencie przyjęcia zgłoszenia. Dyżurny nieodpowiednio zakwalifikował poziom zaginięcia osoby. Powinno to być zakwalifikowane do poziomu pierwszego, gdzie było zagrożenie życia i zdrowia dziecka. Informacje od ojca dziecka wskazywały, że sytuacja jest poważna. Może brakuje doświadczenia? Różne czynniki mogły tu zagrać. Poziom pierwszy jednoznacznie mówi, że policjanci powinni podjąć natychmiastowe czynności z użyciem znacznych sił i środków. Dyżurny powinien poprosić o wsparcie inne jednostki, poprosić Komendę Wojewódzką Policji, zwrócić się o namierzenie lokalizacji telefonu dziecka. Te czynności powinny być prowadzone równolegle - dodał.