Śmierć 8-letniego Kamilka. Anna Lewandowska zabrała głos
Anna Lewandowska, żona kapitana reprezentacji Polski, Roberta Lewandowskiego, wyraziła swoją głęboką poruszenie po tragedii, jaka spotkała 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Na swoim koncie w mediach społecznościowych, Lewandowska napisała, że nie może przejść obojętnie obok tego, co się stało.
Przypomnijmy, że chłopiec zmarł po tym, jak został brutalnie pobity przez swojego ojczyma na oczach matki. Walka o jego życie trwała 35 dni. O życie dziecka walczyli lekarze w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Wypadek ten wstrząsnął całym krajem i wywołał falę oburzenia.
Anna Lewandowska podzieliła się swoją refleksją, że w takich sytuacjach trzeba działać i chronić dzieci, które są całkowicie bezbronni w zderzeniu z agresją dorosłych. Lewandowska w swoim apelu do społeczeństwa przypomniała, że każdy z nas jest odpowiedzialny za dobro dziecka i nie można przechodzić obojętnie obok sygnałów, które wskazują na krzywdę dziecka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bestialstwo na cywilach. Makabryczne odkrycie w prowincji Kiwu Północne
Lewandowska zachęca także do tego, aby nauczyć nasze dzieci, aby zwracały uwagę na innych i zapytały o przyczynę ich cierpienia, gdy zauważą jakieś niepokojące sygnały.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W Polsce w ostatnim czasie pojawiło się wiele przypadków, w których dzieci były ofiarą przemocą i znęcaniem się ze strony dorosłych. Takie zdarzenia wywołują duże emocje i są niestety coraz częstsze. Dlatego też, ważne jest, aby każdy z nas zareagował, gdy zauważy coś niepokojącego. W tym trudnym czasie, warto zastanowić się, co możemy zrobić, aby pomóc dzieciom, które są ofiarą przemocy.
Koszmar 8-latka z Częstochowy
Kamil trafił do szpitala na początku kwietnia. Chłopiec był bity, oblewany wrzątkiem i przypalany papierosami. Przez kilka dni do dziecka nikt nie wezwał pogotowia. Służby zawiadomił dopiero biologiczny ojciec.
- Moja była żona zadzwoniła i prosiła, żebym go zabrał do siebie do domu, umył i do szpitala wiózł, żeby to było na nas. Wysłała zdjęcie, jak siedzi na podłodze z poparzoną twarzą i klatką piersiową. Jak wszedłem tam, zobaczyłem, że Kamil leży na łóżku i płacze: tata, pomóż, ciocia pomóż, Mateusz pomóż - opowiadał Polsatowi.
W rozmowie z "Faktem" powiedział, że matka chłopca wmawiała mu, iż "Kamil poparzył się herbatką, którą na niego miał wylać nasz młodszy syn Fabian". Według relacji ojca, 8-latek "przypominał jedną krwawą ranę".