Słynny dyrygent oskarża rząd - "taki skandal tylko u nas"
Słynny dyrygent węgierski Adam Fischer zrezygnował z pracy w operze w Budapeszcie, zarzucając konserwatywnemu rządowi Viktora Orbana ingerowanie w działalność placówki.
"Orkiestra sprzeciwia się wszelkim zmianom. Przy dowolnej okazji każdy - muzyk, technik, administrator - leci do znajomego polityka, a ten załatwia sprawę" - powiedział Fischer w wywiadzie dla dziennika "Nespszabadsag".
"Nigdzie na świecie nie zdarzyło się coś takiego jak w Budapeszcie: że starzejący się artysta idzie do dyrektora i żąda zatrudnienia członka jego rodziny, bo inaczej namówi premiera do zwolnienia dyrektora" - powiedział Fischer.
61-letni Fischer, który specjalizuje się w utworach Haydna, Mozarta, Wagnera i Bartoka, pokieruje jeszcze w obecnym sezonie 4 koncertami, które ma w umowie. Pod koniec września już zrezygnował z funkcji dyrektora muzycznego Opery.
W 2001 r. Fischer dyrygował tetralogią Richarda Wagnera "Pierścień Nibelunga" na prestiżowym festiwalu w Bayreuth w Niemczech, za co został wyróżniony tytułem "szefa orkiestry 2002" przez renomowane pismo niemieckie "Opernwelt".
22 października br. został zwolniony dyrektor Opery Lajos Vass, którego umowa wygasała dopiero w 2012 r., a także za złe zarządzanie dyrektor finansowy Attila Szabo. Trzy miesiące temu Ministerstwo Zasobów Narodowych przystąpiła do kontroli finansowej opery, która wykazała "liczne nieprawidłowości".
W 2006 r. poprzedni dyrektor generalny Opery Arpad Jutocska Hehyi też został zwolniony, tym razem przez socjalistycznego ministra kultury Istvana Hillera, który mianował na jego miejsce Vassa, ówczesnego sekretarza stanu ds. kultury.
W kwietniu 2010 r. centroprawicowy Fidesz zdecydowanie wygrał wybory parlamentarne, odsuwając socjalistów od władzy i zdobywając konstytucyjną większość miejsc w parlamencie.