PolskaSłużby specjalne podkładały atrapy bomb w Warszawie?

Służby specjalne podkładały atrapy bomb w Warszawie?

Sejmowa komisja chce ustalić czy służby specjalne próbowały wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich - pisze "Rzeczpospolita".

Służby specjalne podkładały atrapy bomb w Warszawie?
Źródło zdjęć: © AFP

09.03.2006 | aktual.: 09.03.2006 13:11

Zajmiemy się tym na wniosek posłów, którzy uważają, że za akcją podłożenia atrap bomb w Warszawie mogły stać służby specjalne- mówi Marek Biernacki (PO), członek sejmowej speckomisji. Na pytania posłów ma dziś odpowiadać zastępca prokuratora generalnego Jerzy Enkelking, bo od jesieni warszawska prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie.

"Rzeczpospolita" przypomina, że 20 października 2005 r., na dwa dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, miał miejsce największy alarm bombowy w historii stolicy. Na Dworcu Centralnym i w metrze ktoś rozłożył 15 atrap ładunków wybuchowych. Na kilka godzin został sparaliżowany ruch w Warszawie. W akcję policji osobiście włączył się prezydent miasta Lech Kaczyński i wyznaczył nagrodę - 100 tys. złotych - dla tych, którzy pomogą ująć sprawców.

W czasie gdy policjanci odkrywali kolejne paczki, do mediów trafił e-mail: - "Kaczyński = wojna (...) Wybór Kaczyńskiego to budowa Polski ksenofobicznej. (...)".

Policji do dziś nie udało się ustalić, kto podłożył atrapy ładunków, choć kamera przemysłowa w centrum miasta zarejestrowała jednego z podejrzanych - zaznacza "Rzeczpospolita".

Dlaczego speckomisja zastanawia się nad udziałem służb specjalnych w tym fałszywym zamachu terrorystycznym?

Były minister spraw wewnętrznych przypuszcza, że podłożenie bomb nie było przypadkowe. - Stało się to tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich. Według coraz wyraźniejszych pogłosek służby specjalne chciały w ten sposób wpłynąć na ich wynik i pomóc jednemu z kandydatów- tłumaczy Biernacki.

Podczas akcji w Warszawie w telewizji często prezentowany był Lech Kaczyński, który konkurował o prezydenturę z partyjnym kolegą Biernackiego - Donaldem Tuskiem. - Zawsze gdy następuje zmiana władzy, służby szukają nowego pana - przekonuje były minister.

Speckomisja sprawdza sejmowe pogłoski, że całą akcję zorganizowały służby specjalne, by przypodobać się Kaczyńskiemu. Niejasne okoliczności tej sprawy publicznie sugerował także szef speckomisji Roman Giertych (LPR), gdy PiS zagroziło samorozwiązaniem Sejmu.

- Ta groźba (rozwiązania Sejmu - red.) spowodowana jest prawdopodobnie tym, że na posiedzenie Komisji ds. Służb Specjalnych chcą wezwać ministra Ziobrę, by wyjaśnił okoliczności podkładania atrap bomb w Warszawie tuż przed wyborami prezydenckimi. Zamierzam zapytać o postępy śledztwa w tej sprawie- mówił wówczas Giertych. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (1)