Słowacja stawia Węgry na baczność. Orban powiedział za dużo
Premier Węgier Viktor Orbán uważa Słowację za "teren separatystyczny". W weekend na festiwalu mniejszości węgierskiej w rumuńskim mieście Baile Tušnad mówił o sąsiednim państwie jako o "oderwanej części kraju". Bratysława w reakcji na te słowa wezwała węgierskiego ambasadora.
Słowackie ministerstwo spraw zagranicznych w związku z oburzającymi wypowiedziami węgierskiego premiera zaprosiło na audiencję ambasadora Węgier w Bratysławie, Csabę Balogha. Resort chce wyjaśnień dotyczących niepokojących stwierdzeń Orbána.
Według agencji TASR premier krytykował mniejszość węgierską na Słowacji za to, że nie potrafi się wystarczająco zmobilizować i zapewnić sobie reprezentacji w słowackim parlamencie. Orbán denerwował się, że 10-procentowa populacja nie jest obecnie reprezentowana w radzie narodowej, a według sondaży także po przedterminowych wyborach we wrzeniu sytuacja nie ulegnie zmianie.
- Drodzy Węgrzy z Felvidék, sytuacja jest dość absurdalna. Jest was tam pół miliona Węgrów. Nie możemy powiedzieć, że ze względu na Słowaków nie jesteśmy w stanie się zmobilizować, choć oni z pewnością też snują różne spekulacje. Ale to część życia - powiedział Orbán.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mówi o "piątej kolumnie". Posłanka przestrzega przed Giertychem
Termin Felvidék (Górne Węgry) to określenie części dzisiejszej Słowacji w czasie, gdy rzeczywiście była ona częścią przynależną władzy w Budapeszcie. Jak podają "Lidove Nowiny", premier nazwał obecną sytuację "kiepskim występem" i zapewniał, że jeśli ktoś chce coś zrobić dla swojej ojczyzny w "oderwanych częściach kraju", musi wziąć się do czynów.
Słowacja wzywa na dywanik ambasadora Węgier
W słowackich kręgach władzy zawrzało po słowach węgierskiego premiera. Politycy partii Hłas, kierowanej przez byłego premiera Petera Pellegriniego, potępiła oświadczenie, twierdząc, że taka retoryka stawia pod znakiem zapytania suwerenność i integralność terytorialną Słowacji i tworzy niebezpieczny precedens w kontekście rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
- Wypowiedzi Viktora Orbána są dowodem na to, że Słowacja od trzech lat pogrąża się w bezpaństwowości, a nawet oficjalny rząd Ľudovíta Ódora nie jest w stanie obronić interesu narodowego. Wybory parlamentarne dają szansę na stworzenie silnego, szanowanego za granicą rządu, który swoją polityką przywróci Słowacji szacunek także na arenie międzynarodowej - powiedział Hlas.
Także przewodniczący pozaparlamentarnej Słowackiej Partii Narodowej (SNS) Andrej Danko za buńczuczne słowa Orbána wini rząd. - Mamy Republikę Słowacką, a sąsiedzi nas kopią, bo mamy słaby rząd - powiedział. Ale Danko zaznacza także, że jego zdaniem Orbán stanowczo przesadził.
- Wierzę, że były to słowa wypowiedziane w emocjach. To nie powinno przytrafić się tak doświadczonemu politykowi. Jestem przekonany, że Słowacja powinna przeprowadzić reformy jak Węgry, ale dla nas granice są święte i niezmienne – dodał były przewodniczący Rady Narodowej.
Ze słów Viktora Orbana, zdradzających zapędy do ekspansji poza granice i powracających do chętnie podnoszonej przez premiera idei Wielkich Węgier, których mapę polityk ma wywieszoną w swoim gabinecie, będzie się teraz tłumaczył ambasador węgierski w Bratysławie.