Śledztwo ws. Mariana Banasia. Prokuratura podjęła decyzję
Marian Banaś, prezes NIK, nie został przesłuchany do tej pory przez prokuraturę, mimo że postępowanie trwa już ponad 10 miesięcy. I jeszcze potrwa, bo jak ustaliła Wirtualna Polska, Prokuratura Regionalna w Białymstoku przedłużyła termin śledztwa ws. ewentualnych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych Mariana Banasia.
12.10.2020 13:16
- Postępowanie toczy się w fazie in rem, to znaczy, że nikomu nie przedstawiono zarzutów. W sprawie cały czas trwają czynności dowodowe, o których z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego prokuratura nie udziela informacji. Tajemnicą śledztwa objęty jest rodzaj czynności dowodowych, ich zakres podmiotowy i przedmiotowy oraz rezultat. Aktualny termin przedłużenia śledztwa to 2 grudnia 2020 r. - informuje Wirtualną Polskę Paweł Sawoń, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Białymstoku.
A to oznacza, że postępowanie w sprawie prezesa NIK będzie trwało już rok. Przypomnijmy, pod koniec listopada 2019 r. CBA wysłało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mariana Banasia. Biuro wskazało na podejrzenie złożenia przez Mariana Banasia nieprawdziwych oświadczeń majątkowych, zatajenie faktycznego stanu majątkowego oraz nieudokumentowanych źródeł dochodu. Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo m.in. w sprawie oświadczeń majątkowych prezesa NIK. Za podanie nieprawdy w takim oświadczeniu grozi do pięciu lat więzienia.
Mocne słowa adwokata Banasia
Zaskoczenia decyzją prokuratury nie kryje mec. Marek Małecki, pełnomocnik Mariana Banasia.
- Przedłużenie postępowania jest dla mnie zaskoczeniem, szczególnie wobec deklaracji polityków obozu rządzącego, że sprawa będzie szybka i prosta. Uruchomiono prokuraturę, uruchomiono także potężne CBA i jak wynika z nieoficjalnych i niepotwierdzonych informacji, działania są prowadzone na niespotykaną skalę, wykraczają poza treść oświadczenia majątkowego prezesa NIK. Badany jest majątek całej rodziny Banasiów, w tym wszystkich dzieci. Niektóre z tych osób są poddane głębokiej inwigilacji i to w taki sposób, aby te osoby zdawały sobie sprawę z podejmowanych wobec nich działań - mówi WP mec. Marek Małecki.
- Z tych względów sposób prowadzenia postępowania budzi wątpliwości nie tylko mojego mandanta, ale także moje - jako jego pełnomocnika w tym postępowaniu. Tym bardziej, że w tym czasie inna ze polskich służb dokonała sprawdzeń i nie zgłaszała zastrzeżeń do oświadczeń prezesa Banasia - dodaje prawnik.
Marian Banaś nieprzesłuchany do tej pory
Marian Banaś został szefem NIK pod koniec sierpnia 2019 r. Ponad rok temu magazyn śledczy "Superwizjer" TVN24 wyemitował reportaż, w którym sugerował związki Banasia ze światem przestępczym. Dziennikarze pokazali kamienicę urzędnika w Krakowie, w której wynajmowano pokoje na godziny.
W śledztwie do tej pory nie przesłuchano Mariana Banasia. Pomimo, że agenci CBA zapewniali , że wysłali "bardzo bogaty dowodowo materiał z kontroli oświadczeń majątkowych za lata 2015-2019, a także z postępowania skarbowego generalnego inspektora informacji finansowej".
Wcześniej CBA badało m.in. przepływy finansowe na rachunkach Banasia i jego żony, ale nie mogło badać np. darowizn dla dzieci, czy śledzić korespondencji mailowej i SMS-owej Banasia i jego syna Jakuba. Teraz miało się to zmienić.
- Od pierwszych czynności upłynął prawie rok, a do tej pory nie przesłuchano nikogo z rodziny państwa Banasiów - komentuje mec. Marek Małecki, obrońca prezesa NIK.
- Mogę zadać publicznie pytanie, co jest faktycznym celem takich zachowań i przedłużającego się postępowania. Jeśli jest to próba wywarcia presji na prezesie NIK, to przypomnę, że Marian Banaś, który był wieziony przez komunistów i nie dał się zastraszyć, nie ulegnie też metodom stosowanym obecnie przez CBA i będzie działał jako niezależny szef Najwyższej Izby Kontroli, bez oglądania się, czy kontroluje samorządowców z Platformy Obywatelskiej, czy ministerstwa obsadzone przez polityków PiS - ocenia prawnik.
Co było w zawiadomieniu CBA?
Jak wynika z zawiadomienia Biura, Banaś w latach 2015–2019 (był wtedy sekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów, szefem Krajowej Administracji Skarbowej oraz ministrem finansów) miał zaniżyć wykazane środki finansowe o kwoty od 209 tys. do 256 tys. zł. Z kolei w latach 2018–2019 prezes NIK posiadał dodatkowe, nieudokumentowane środki pieniężne w wysokości co najmniej 257 tys. zł. Kontrola miała wykazać, że urzędnik nie ujawnił rzeźby o wartości 68 tys. zł.
Od wybuchu afery prezes NIK zapewniał, że wszystko jest udokumentowane i w żaden sposób nie przekroczył przepisów prawa.
- To dobrze, że prokuratura i ewentualnie niezawisły sąd zajmą się sprawą moich oświadczeń majątkowych i skrupulatnie wyjaśnią wszystkie wątpliwości - mówił Marian Banaś. Dodał, że kategorycznie zaprzecza zarzutom, że zatajał swój stan majątkowy i ma nieudokumentowane źródła dochodów. Zadeklarował, że jest gotowy do składania wszelkich wyjaśnień i ze spokojem czeka na finał sprawy.