Śledztwo ws. Mariana Banasia. Prokuratura podjęła decyzję
Marian Banaś, prezes NIK, nie został przesłuchany do tej pory przez prokuraturę, mimo że postępowanie trwa już ponad 10 miesięcy. I jeszcze potrwa, bo jak ustaliła Wirtualna Polska, Prokuratura Regionalna w Białymstoku przedłużyła termin śledztwa ws. ewentualnych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych Mariana Banasia.
- Postępowanie toczy się w fazie in rem, to znaczy, że nikomu nie przedstawiono zarzutów. W sprawie cały czas trwają czynności dowodowe, o których z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego prokuratura nie udziela informacji. Tajemnicą śledztwa objęty jest rodzaj czynności dowodowych, ich zakres podmiotowy i przedmiotowy oraz rezultat. Aktualny termin przedłużenia śledztwa to 2 grudnia 2020 r. - informuje Wirtualną Polskę Paweł Sawoń, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Białymstoku.
A to oznacza, że postępowanie w sprawie prezesa NIK będzie trwało już rok. Przypomnijmy, pod koniec listopada 2019 r. CBA wysłało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mariana Banasia. Biuro wskazało na podejrzenie złożenia przez Mariana Banasia nieprawdziwych oświadczeń majątkowych, zatajenie faktycznego stanu majątkowego oraz nieudokumentowanych źródeł dochodu. Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo m.in. w sprawie oświadczeń majątkowych prezesa NIK. Za podanie nieprawdy w takim oświadczeniu grozi do pięciu lat więzienia.
Mocne słowa adwokata Banasia
Zaskoczenia decyzją prokuratury nie kryje mec. Marek Małecki, pełnomocnik Mariana Banasia.
- Przedłużenie postępowania jest dla mnie zaskoczeniem, szczególnie wobec deklaracji polityków obozu rządzącego, że sprawa będzie szybka i prosta. Uruchomiono prokuraturę, uruchomiono także potężne CBA i jak wynika z nieoficjalnych i niepotwierdzonych informacji, działania są prowadzone na niespotykaną skalę, wykraczają poza treść oświadczenia majątkowego prezesa NIK. Badany jest majątek całej rodziny Banasiów, w tym wszystkich dzieci. Niektóre z tych osób są poddane głębokiej inwigilacji i to w taki sposób, aby te osoby zdawały sobie sprawę z podejmowanych wobec nich działań - mówi WP mec. Marek Małecki.
- Z tych względów sposób prowadzenia postępowania budzi wątpliwości nie tylko mojego mandanta, ale także moje - jako jego pełnomocnika w tym postępowaniu. Tym bardziej, że w tym czasie inna ze polskich służb dokonała sprawdzeń i nie zgłaszała zastrzeżeń do oświadczeń prezesa Banasia - dodaje prawnik.
Burza wokół Czarnka. Ostry komentarz. "Nie nadaje się na ministra, nie używa głowy"
Marian Banaś nieprzesłuchany do tej pory
Marian Banaś został szefem NIK pod koniec sierpnia 2019 r. Ponad rok temu magazyn śledczy "Superwizjer" TVN24 wyemitował reportaż, w którym sugerował związki Banasia ze światem przestępczym. Dziennikarze pokazali kamienicę urzędnika w Krakowie, w której wynajmowano pokoje na godziny.
W śledztwie do tej pory nie przesłuchano Mariana Banasia. Pomimo, że agenci CBA zapewniali , że wysłali "bardzo bogaty dowodowo materiał z kontroli oświadczeń majątkowych za lata 2015-2019, a także z postępowania skarbowego generalnego inspektora informacji finansowej".
Wcześniej CBA badało m.in. przepływy finansowe na rachunkach Banasia i jego żony, ale nie mogło badać np. darowizn dla dzieci, czy śledzić korespondencji mailowej i SMS-owej Banasia i jego syna Jakuba. Teraz miało się to zmienić.
- Od pierwszych czynności upłynął prawie rok, a do tej pory nie przesłuchano nikogo z rodziny państwa Banasiów - komentuje mec. Marek Małecki, obrońca prezesa NIK.
- Mogę zadać publicznie pytanie, co jest faktycznym celem takich zachowań i przedłużającego się postępowania. Jeśli jest to próba wywarcia presji na prezesie NIK, to przypomnę, że Marian Banaś, który był wieziony przez komunistów i nie dał się zastraszyć, nie ulegnie też metodom stosowanym obecnie przez CBA i będzie działał jako niezależny szef Najwyższej Izby Kontroli, bez oglądania się, czy kontroluje samorządowców z Platformy Obywatelskiej, czy ministerstwa obsadzone przez polityków PiS - ocenia prawnik.
Co było w zawiadomieniu CBA?
Jak wynika z zawiadomienia Biura, Banaś w latach 2015–2019 (był wtedy sekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów, szefem Krajowej Administracji Skarbowej oraz ministrem finansów) miał zaniżyć wykazane środki finansowe o kwoty od 209 tys. do 256 tys. zł. Z kolei w latach 2018–2019 prezes NIK posiadał dodatkowe, nieudokumentowane środki pieniężne w wysokości co najmniej 257 tys. zł. Kontrola miała wykazać, że urzędnik nie ujawnił rzeźby o wartości 68 tys. zł.
Od wybuchu afery prezes NIK zapewniał, że wszystko jest udokumentowane i w żaden sposób nie przekroczył przepisów prawa.
- To dobrze, że prokuratura i ewentualnie niezawisły sąd zajmą się sprawą moich oświadczeń majątkowych i skrupulatnie wyjaśnią wszystkie wątpliwości - mówił Marian Banaś. Dodał, że kategorycznie zaprzecza zarzutom, że zatajał swój stan majątkowy i ma nieudokumentowane źródła dochodów. Zadeklarował, że jest gotowy do składania wszelkich wyjaśnień i ze spokojem czeka na finał sprawy.