Śledztwo w sprawie willi Kwaśniewskich. Decyzja prokuratury
Rzecznik prokuratury regionalnej w Katowicach poinformowała, że śledztwo ws. majątku Kwaśniewskich zostanie przedłużone. Chodzi o słynną willę w Kazimierzu Dolnym, którą Kwaśniewscy rzekomo mieli kupić, korzystając ze "słupa". Do tej pory nikomu w tej sprawie nie postawiono zarzutów.
28.01.2021 16:52
Sprawa willi Kwaśniewskich poruszana jest w mediach od prawie 15 lat. Na jej rozstrzygnięcie przyjdzie jeszcze poczekać, bowiem Prokuratura Regionalna w Katowicach zapowiedziała, że śledztwo przedłuży się do czerwca, a przecież nowy termin nie musi być ostatecznym. Śledztwo zostało najpierw umorzone, a potem - w 2016 roku - wszczęte ponownie. Przesłuchano kilkudziesięciu świadków, nikomu do tej pory nie postawiono zarzutów.
Wszystko zaczęło się w 2006 r. za sprawą tzw. taśm Oleksego. Z treści rozmowy między byłym premierem a milionerem Aleksandrem Guzowatym wynikało, że małżeństwo Kwaśniewskich miało kupić dom w Kazimierzu Dolnym, korzystając z tzw. słupa.
Kwaśniewscy mieliby operować pieniędzmi, których pochodzenia nie potrafiliby wyjaśnić. Dlatego - aby uniknąć pytań Urzędu Skarbowego - dom miała kupić osoba trzecia, której była para prezydencka miała zapłacić w gotówce.
Sprawą żywo zainteresowało się Centralne Biuro Antykorupcyjne, a do akcji mającej na celu zdyskredytowanie Kwaśniewskich zaangażowany był sam "agent Tomek". Tomasz Kaczmarek, który pracował wcześniej w CBA, przyznał po latach, że "miał jedynie wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich".
Ostatecznie akcja CBA zakończyła się fiaskiem. Udający majętnego człowieka agent Tomek odkupił dom od rzekomych właścicieli, połowę pieniędzy wręczając w gotówce. Liczono, że wówczas ujawnią się prawdziwi właściciele nieruchomości, czyli państwo Kwaśniewscy. Nic takiego jednak nie nastąpiło. CBA weszło w posiadanie wartego 3 miliony złotych domu, nikomu nie postawiło zarzutów i nie doprowadziło Kwaśniewskich do prokuratury nawet w charakterze świadków. Zdaniem prokuratury kierujący wówczas CBA Mariusz Kamiński poświadczył nieprawdę we wnioskach z prośbą o podsłuchiwanie Jolanty Kwaśniewskiej.