Podsumowanie roku. Były szef CBA Paweł Wojtunik mówi o działaniach służb
Zdaniem byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, w mijającym roku w działaniu służb najwięcej kontrowersji budziło zachowanie polskiej policji. Najpierw na początku pandemii, później podczas demonstracji w ramach Strajku Kobiet. - Jak większość obywateli, oceniam zachowanie mundurowych bardzo krytycznie. Policja wpadła w pułapkę spełniania na siłę oczekiwań rządzących - mówi Wirtualnej Polsce Wojtunik.
31.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 01:41
Paweł Wojtunik stał na czele Centralnego Biura Antykorupcyjnego w latach 2009-2015. Wcześniej od lat 90. pracował w policji, kierował m.in. operacją Centralnego Biura Śledczego przy tzw. aferze starachowickiej. Od 2007 r. był szefem dawnego CBŚ. Po rezygnacji ze stanowiska szefa CBA, został ekspertem ds. zwalczania korupcji w mołdawskim rządzie, a także międzynarodowym ekspertem ds. bezpieczeństwa.
W 2019 roku kandydował do Parlamentu Europejskiego z list Koalicji Europejskiej (był kandydatem Platformy Obywatelskiej). Bezskutecznie. Od niedawna jest współwłaścicielem, razem z byłym dziennikarzem śledczym Romanem Osicą, spółki zajmującej się bezpieczeństwem w firmach.
Wirtualna Polska: - Mieliśmy w tym roku, tak jak na całym świecie, walkę z pandemią i jej skutkami. Musieliśmy dostosować się do nowych, trudnych warunków. W pierwszych miesiącach dużo kontrowersji budziło zachowanie funkcjonariuszy policji, które kojarzyło się z często nadgorliwym wystawianiem mandatów. W sondażach zaufania policja straciła ponad 20 procent. Jak pan ocenia działania policji?
Były szef CBA Paweł Wojtunik: Oczywiście mieliśmy do czynienia z różnymi nieadekwatnymi działaniami ze strony policji. Nakładanie wysokich mandatów, polowanie na rowerzystów i spacerowiczów, jak również "szarpanki" z rodzicami małych dzieci na placach zabaw, pokazywane w mediach. To nie służyło wizerunkowi polskiej policji. Uważam, że nie wynikały one ze złej woli poszczególnych policjantów, ale głównie z ogromnej presji politycznej i oczekiwań przełożonych służbowych. To w połączeniu z chaosem prawnym powodowało niewątpliwie nerwowość i dezorientację policjantów.
A jak radziły sobie inne służby? Centralne Biuro Antykorupcyjne, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego? Mieliśmy w tym roku aferę z zakupem maseczek, respiratorów. W tej drugiej sprawie - mamy koniec roku, a handlarz bronią nie zwrócił pieniędzy za niedostarczony sprzęt...
Co do zaradności służb specjalnych w sytuacji pandemii, to najlepszą ilustracją są właśnie wymienione sprawy zakupu respiratorów i maseczek. To, że te sprawy pozostają do dzisiaj niewyjaśnione oraz nikt nie poniósł odpowiedzialności, kompromituje państwo polskie oraz świadczy o skrajnej nieudolności CBA i ABW. Chyba, że służby pełniły w tej spawie inną rolę, a opinia publiczna od początku jest celowo wprowadzana w błąd. Ale i jedna, i druga sytuacja jest kompromitująca dla służb oraz ich nadzorców.
Wróćmy jeszcze do policyjnych działań. Pod koniec roku obserwowaliśmy brutalne zachowanie funkcjonariuszy podczas Strajku Kobiet czy demonstracji przedsiębiorców.
Szczególnie te zachowania, podobnie jak większość obywateli, oceniam bardzo krytycznie. Policja wpadła w pułapkę spełniania na siłę oczekiwań rządzących. Nieuzasadnione używanie siły fizycznej, gazu i pałek oraz liczne wątpliwości co do podstaw faktycznych stosowania tych środków, a także brak właściwej reakcji przełożonych na ewidentne nadużycia władzy doprowadziły do krytycznego załamania zaufania społecznego do policji, na które tak ciężko ja i inni policjanci pracowaliśmy po 1990 roku.
Obrazki medialne, porównywane często do tych z Białorusi albo czasów ZOMO, jeszcze bardzo długo będzie ciężko odkleić od wizerunku polskiej policji - niezależnie od tego, na ile takie porównania uważamy za stosowne i adekwatne. Można powiedzieć, iż będąc pod presją polityczną, policja powieliła niektóre najgorsze kalki ZOMO, bo widzieliśmy i "ścieżkę zdrowia", i "drugi szereg" podczas używania metalowych pałek… A masowe bezpodstawne legitymowania, zatrzymania oraz nadużywanie przypadków naruszania nietykalności cielesnej policjantów, aby stawiać z tego tytułu zarzuty zatrzymanym osobom, trudno uzasadniać jako proporcjonalne, adekwatne i służące społeczeństwu.
Kierownictwo policji twierdzi jednak, że funkcjonariusze są "powściągliwi" i podejmują działania jedynie, gdy dochodzi do naruszania prawa. I że każdy - niezależnie od tego, jakie środowisko reprezentuje czy w jakim jest wieku, jakiej orientacji - musi ponosić konsekwencje swojego niewłaściwego zachowania. Zapewnia przy tym, że jest apolityczne i jedynie wykonuje swoje obowiązki. Czy pana zdaniem możemy jeszcze mówić o apolityczności służb?
Obecna władza upolityczniła nie tylko służby, ale całą administrację publiczną w stopniu niespotykanym od 1990 roku. Oczywiście upolitycznienie w najgłębszym stopniu dotknęło służby specjalne, które stały się zbrojnym ramieniem partii i są wykorzystywane do zwalczania oraz monitorowania oponentów politycznych. Warto przypomnieć, że już w kilka dni po objęciu władzy przez PiS w 2015 roku na stanowiska koordynatorów powołano wcześniej skazanych i ułaskawionych byłych szefów CBA, a zarazem prominentnych polityków PiS: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. W tym samym czasie w trybie natychmiastowym, bez merytorycznych podstaw, odwołano szefów ABW, AW, SKW i SWW, czyli czterech z pięciu szefów polskich służb specjalnych. Ja złożyłem rezygnację tydzień później, w związku z bezpodstawnych odebraniem mi poświadczeń bezpieczeństwa.
Od tamtego czasu w służbach trwała sukcesywna czystka, w miejsce doświadczonych funkcjonariuszy powołano osoby z kręgu towarzyskiego koordynatorów i sympatyków PiS. Trudno oczekiwać, by takie osoby były obiektywne i nie były zaangażowane po jednej ze stron. Świadczą o tym liczne sytuacje nadmiernego zaangażowania służb w sprawach dotyczących przeciwników politycznych i jednoczesna bierność bądź nieudolność w ewidentnych sprawach dotyczących ludzi obozu władzy. Służby specjalne nie są zresztą przykładem wyjątkowym, gdyż ze skrótu BMW (bierny, mierny, ale wierny) uczyniono główną zasadę awansowania i funkcjonowania innych instytucji, poczynając od prokuratury, na stadninach koni kończąc.
Jaki więc rodzaj państwa dzisiaj mamy w stosunku do obywatela? Czy dzisiaj każdy obywatel, bez względu na orientację seksualną, wyznanie, odmienne poglądy polityczne, może cieszyć się wolnością, respektowaniem praw i wsparciem instytucji państwowych?
To raczej pytanie do Rzecznika Praw Obywatelskich, ale wydaje mi się, że mamy wiele przykładów działań represyjnych i odwetowych wobec przedstawicieli różnych grup zawodowych, niezawisłych sędziów, niezależnych prokuratorów, apolitycznych funkcjonariuszy i urzędników, ale także przypadki indywidualnej zemsty na poszczególnych osobach oraz członkach ich rodzin. Działania te często mają charakter systemowy i są prowadzone na wszystkich poziomach władzy, od Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zaczynając, poprzez prokuraturę, a na policji kończąc.
Część prawicowych mediów nadała panu podczas kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. przydomek "obrońca ubeków". Bronił pan byłych funkcjonariuszy służb, którzy pracowali przed lipcem 1990 r. na rzecz PRL-owskiego ustroju. Twierdził, że wielu byłych funkcjonariuszy zostało celowo upokorzonych, pozbawionych nie tylko środków do życia, ale obdartych z godności i dumy zawodowej. W kończącym się 2020 r. nadal podziela pan ten argument?
Tak. To jeden z przykładów zbiorowej represji. Tzw. ustawa dezubekizacyjna, słusznie przez wiele osób określana mianem represyjnej, bo represjonuje ponad 50 tys. osób w związku z domniemanym zarzutem służby dla państwa totalitarnego. Znam wielu wybitnych funkcjonariuszy, bez których nie byłoby dzisiejszej policji, CBŚ, wywiadu czy kontrwywiadu, którzy są w ten sposób haniebnie represjonowani i dyskryminowani. Ale represyjne działania władzy mogą dzisiaj dotknąć każdego obywatela, bo ostatnie protesty pokazują, że można być również w sposób bezprawny i bezpodstawny legitymowanym, rejestrowanym, a nawet zatrzymanym.
Coraz częściej wolności i prawa obywatelskie w Polsce są bezprawnie ograniczane, wskazują na to też liczne krajowe oraz międzynarodowe organizacje monitorujące przestrzeganie praw i wolności obywatelskich. Tutaj wracamy do fatalnego w skutkach skrajnego upolitycznienia wszystkich instytucji państwa oraz braku mechanizmów kontroli społecznej. Coraz częściej wpływ na poziom respektowania wolności i praw obywatelskich zależy od tego, jakie poglądy i jakie środowisko dany człowiek reprezentuje. A wsparcie ze strony instytucji państwa coraz częściej zależy od decyzji politycznej lub indywidualnej sympatii czy niechęci przedstawiciela władzy. Represja i odwet przestały być zarezerwowane jedynie dla byłych sędziów, prokuratorów czy urzędników, mogą spotkać każdego z nas…
Jako doradca premiera Mołdawii ds. antykorupcyjnych, ekspert ds. bezpieczeństwa miał pan okazję spotykać się w Europie i na świecie z wieloma urzędnikami, dyplomatami i politykami. Jak obecnie postrzegają Polskę, jaką mają opinię o naszym kraju?
Polska jeszcze kilka lat temu była powszechnie komplementowana, uznawana i wskazywana jako jeden z przykładów udanych reform polityczno-gospodarczych. Zwłaszcza dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej byliśmy niedoścignionym wzorem i liderem pozytywnych zmian, także w kontekście walki z przestępczością zorganizowaną i korupcją. Niestety w ostatnim okresie praktycznie zawsze słyszę w kuluarach pytanie: "co się u was wyprawia?". Gorzej, kiedy słyszę takie pytania od przedstawicieli krajów b. ZSRR, którzy szybko dodają, że takie rzeczy to nawet u nich nie byłyby możliwe…