Katowice. Wieszanie na szubienicy zdjęć europosłów PO to nie przestępstwo. Przynajmniej według prokuratury.
Prokuratura Regionalna w Katowicach utrzymała w mocy postanowienie prokuratury okręgowej o umorzeniu śledztwa w sprawie manifestacji wieszania zdjęć europosłów na symbolicznych szubienicach. Zdaniem śledczych, uczestnicy zorganizowanej w 2017 r. w Katowicach manifestacji nie popełnili przestępstwa.
20.01.2021 21:57
O decyzji prokuratorów poinformowała Róża Thun, jedna z poszkodowanych. "Znamienne! Prokuratura Ziobry ostatecznie umarza śledztwo ws. wieszania wizerunków europosłów na szubienicach. Wnoszę akt oskarżenia bezpośrednio do sądu przeciwko organizatorom symbolicznej egzekucji w Katowicach" – napisała na Twitterze europosłanka Platformy Obywatelskiej Róża Thun, która dołączyła do wpisu fotografię pisma, jakie otrzymała z Prokuratury Regionalnej w Katowicach. "Postanowieniem z dnia 8 stycznia 2021 roku, utrzymano w mocy zaskarżone przez Pani pełnomocnika - adwokata Józefa Marcinkiewicza, postanowienie prokuratora Prokuratury Okręgowej w Katowicach z dnia 13 listopada 2020 roku o umorzeniu śledztwa" – napisano w dokumencie.
W piśmie wskazano, że "na postanowienie to zażalenie nie przysługuje".
Decyzja Prokuratury Okręgowej o umorzeniu śledztwa jest już trzecią taką podjętą przez katowickich śledczych w tej sprawie.
Sprawa dotyczy zorganizowanej w listopadzie 2017 r. w Katowicach demonstracji środowisk narodowych. Jej uczestnicy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia sześciorga europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce.
Europosłowie, których wizerunki znalazły się wówczas na szubienicach, to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun.
Katowice. Dopuszczalna forma krytyki
Decyzja Prokuratury Okręgowej o umorzeniu śledztwa jest już trzecią taką podjętą przez katowickich śledczych w tej sprawie. We wcześniejszych śledczy ocenili, że taka forma manifestacji nie wyczerpała znamion przestępstwa, a celem 20-minutowego zgromadzenia było "wyrażenie krytyki wobec działań tych europarlamentarzystów, którzy głosowali za przyjęciem negatywnej wobec Polski rezolucji Parlamentu Europejskiego".
Śledczy przekonywali, że owa krytyka wiązała się ze sposobem głosowania, a nie przynależnością polityczną europosłów, a żaden z uczestników manifestacji nie kierował wobec polityków gróźb i nie nawoływał do popełnienia przestępstwa ani nie wypowiadał się personalnie na temat europosłów. Jak uzasadniała prokuratura, "inscenizacja" polegająca na wieszaniu portretów polityków na konstrukcjach naśladujących szubienice, "miała charakter symboliczny, nawiązujący do historycznych wydarzeń z XVIII wieku, a utrwalonych na obrazie Jana Piotra Norblina".
Podczas śledztwa przesłuchano w charakterze świadków uczestników i organizatorów manifestacji oraz funkcjonariuszy policji, straży miejskiej, a także pokrzywdzonych europosłów. Mówili oni, że po happeningu otrzymywali maile i telefony kierowane do ich biur poselskich, a zawierające treści znieważające lub o charakterze gróźb. Pokrzywdzeni i ich pełnomocnik uważają, że uczestnicy zgromadzenia powinni byli usłyszeć zarzuty. Zarzucali też śledczym opieszałość, skarżyli się na przewlekłość postępowania.