Skończył się miesiąc miodowy Dubienieckich z mediami
Dubienieccy skarżą się na dziennikarzy - czytamy w "Rzeczpospolitej". Sami wcześniej zabiegali o zainteresowanie. - Są idealni, by być obiektem medialnej telenoweli - oceniają eksperci.
Dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dziwi się, że media zainteresowały się nimi tak późno. - Są młodzi, bogaci, mają znanych rodziców, a do tego w ich życiu nie brakuje tajemnic - wymienia.
Media zainteresowały się nimi po katastrofie smoleńskiej. Zaczęto wtedy opisywać ich życie. Oni sami się nie bronili i sami udzielali wywiadów i opowiadali o swoim życiu, jak się poznali, czy interesuje ich polityka. Były też sesje zdjęciowe do popularnych magazynów.
Dubieniecki sam jeszcze zainteresowanie podsycał, wypowiadając się chętnie na tematy związane z katastrofą smoleńską czy polityką PiS. Atakował m.in. posłankę Jolantę Szczypińską. Domagał się też pierwszego miejsca dla żony na listach do Sejmu.
Kultura popularna żywi się wątkami melodramatycznymi albo sensacyjnymi. W przypadku Marty Kaczyńskiej i Marcina Dubienieckiego mamy wybuchową mieszankę tych dwóch wątków - uważa dr Mirosław Pęczak, socjolog kultury z Uniwersytetu Warszawskiego. - Marta Kaczyńska opowiada w gazetach o ojcu, a jej męża powiązuje się z jakimiś niejasnymi sprawami. W każdym kraju takie zestawienie wzbudziłoby zainteresowanie - dodaje. Uważa też, że te niejasności sprawiły,że ten miesiąc miodowy się skończył.