Skazanie Sawickiej nie rehabilituje PiS
Po ogłoszeniu wyroku skazującego Beatę Sawicką, Mariusz Kamiński PiS-owski szef CBA oraz Zbigniew Ziobro pospieszyli z żądaniami przeprosin od krytyków ich postępowania. Ani oni, ani nikt inny z PiS-owskiego rządu, w tej i podobnych sprawach na przeprosiny nie zasługują - pisze Waldemar Kuczyński w najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski.
Wyrok na Sawicką z niczego PiS nie rozgrzesza. Od początku oczywiste było, że posłanka PO wzięła łapówkę, czyli popełniła przestępstwo. Gdy chodzi o ocenę jej postępowania, szczególnie po ujawnieniu kompromitujących nagrań (nadzieje na wiele namotanych okazji do kręcenia lodów, które mogą przepaść) nie było zasadniczej różnicy poglądów i nie ma także dziś.
Ostry, polityczny spór zaczął się wokół tego, jak do przestępstwa doszło? Było jasne, że Sawicka nie popełniła go z własnej i niczyjej innej inicjatywy, lecz z ostrym wspomaganiem podstawionego agenta CBA. Obrońcy postępowania tego urzędu, nie negując popychania ofiary, by chwyciła przynętę, usprawiedliwiali je powoływaniem się na prowokacje FBI. Nie widzieli, lub nie chcieli widzieć jednego. Za rządu Prawa i Sprawiedliwości CBA, formalnie urząd państwowy, faktycznie był organem partyjnym wszczepionym w struktury władzy. Kierował nim dyspozycyjny wobec szefa PiS aktywista, tak bezpartyjny, jak kiedyś Bierut w roli prezydenta PRL. Mam wrażenie, że sędzia zapomniał o tym, stwierdzając w uzasadnieniu ustnym, jakoby postępowanie CBA nie miało motywów politycznych do ujawnienia przestępstwa, a nabrało po jego ujawnieniu. Zdumiewająca opinia!
Prowokacje policyjne są normalne w ściganiu przestępstw, ale Beata Sawicka nie stała się ofiarą (daleką od niewiniątka) prowokacji policyjnej, lecz prowokacji partyjnej. Wzięto ją na cel nie jako Sawicką i nawet nie jako posłankę Sawicką. Jako posłankę Platformy Obywatelskiej, partii ostro opozycyjnej wobec PiS. Cel był klarowny, przez skorumpowanie posłanki, rzucenie korupcyjnego odium na Platformę Obywatelską tuż przed wyborami. I to zrobiono w postaci sugestii Kamińskiego, że teraz wyborcy będą wiedzieli na kogo głosować. I może by tak było, ale los spłatał figla - wykopali dołek dla Platformy, a utonęli w słynnych łzach Beaty Sawickiej.
Jej sprawa to nie jedyny przykład posługiwania się za rządu PiS organami ścigania do tropienia politycznych przeciwników. Do szukania w realnym świecie potwierdzenia wymyślonych wyobrażeń, a kiedy ich nie ma do tworzenia rzeczywistości, pod ocierające się o paranoję, jak słynny Układ, wizje polityków. Była posłanka PO dała się umoczyć, za co słusznie płaci, ale sporo osób dobrano z niewinnych. Mecenasa Widackiego, profesora Podgórskiego, Barbarę Kmiecik, dopiero co uniewinnioną, niestety i Barbarę Blidę, która miała pozwolić "wyjść na lewicę", czyli ją dopaść. To wszystko nie jest przeszłością. PiS i nurt opleciony wokół niego czekają na swój czas, na nowe pogonie za złowrogimi siłami. Na powtórkę IV RP wzbogacaną takimi oto odkryciami, jak bomba w Tupolewie, która wybuchła w nim, choć na początku lotu jej nie było. To byłoby dopiero zajęcie dla "organów", znaleźć sprawców takiego cudu. A Prezes PiS już zapowiedział spec ustawę dla odkrycia prawdy o zamachu na prezydenta Kaczyńskiego. Ilu spośród niewinnych
by dobrano, ile by wysiedzieli w aresztach wydobywczych, ile lipnych zeznań by wymuszono, jak na Barbarze Kmiecik, ilu osobom złamano by życie? Brrr!
Tytuł pochodzi od redakcji