Siostrzeniec Mateusza Morawieckiego krytykuje Przemysława Czarnka
Franciszek Broda powiedział, że "przemoc słowna i ideologiczna, jaką stosuje minister edukacji i nauki, jest niedopuszczalna". Dostało się również Mateuszowi Morawieckiemu. Jego siostrzeniec uważa, że premier powinien "bardziej wejść w skórę innych".
Przemysławowi Czarnkowi często wypominane są słowa o tym, że "osoby LGBT nie są równe ludziom normalnym". Wrócił do nich siostrzeniec Mateusza Morawieckiego. Franciszek Broda przyznał swego czasu, że jest osobą homoseksualną. Teraz powiedział "Super Expressowi", że "przemoc słowna i ideologiczna, jaką stosuje minister edukacji i nauki, jest niedopuszczalna".
Siostrzeniec premiera krytykuje Przemysława Czarnka
- Skoro minister, który ma być rzecznikiem tych dzieci, wzorem postępowania, mówi takie rzeczy, to jak młodzi ludzie mają nie czuć się przez niego gorsi, bezwartościowi, a wręcz szkodliwi? - mówi siostrzeniec premiera. Dodaje, że takie słowa pchają osoby homoseksualne w depresję, co może nawet skończyć się tragedią.
Broda ocenia, że postawa Czarnka może zostać odebrana jako przyzwolenie do ataków na osoby o odmiennej orientacji seksualnej, nie tylko psychicznych, ale też fizycznych. Nastolatek wyraził wątpliwości dotyczące obecności w rządzie ministra edukacji i nauki. Broda krytykował polityka tuż po wyborze na to stanowisko, nazywając go "homofobem".
Franciszek Broda o Mateuszu Morawieckim
Siostrzeniec premiera odniósł się również do swojego wujka. 18-latek chciałby, aby ten "więcej poczytał o problemach ludzi i spróbował wejść w skórę innych". Broda nie ma o szefie rządu najlepszego zdania. Przyznał, że na tym stanowisku bardziej widziałby np. Krzysztofa Śmiszka z Lewicy. Zdradził również, że wyprowadził się z domu, bo nie dogadywał się politycznie z rodzicami.
Źródło: "Super Express"