"Siostry Godlewskie polskiej bankowości". Dosadne porównanie polityk SLD
Katarzyna Piekarska uważa, że na dwie dobrze opłacane współpracownice prezesa NBP zgotowano nagonkę. Była posłanka SLD nie wyklucza, że mają one kompetencje by otrzymywać tak wysokie zarobki, a "zrobiono z nich siostry Godlewskie polskiej bankowości".
"Aniołki Glapińskiego", "dwórki Glapińskiego", Pixie i Dixie. To tylko niektóre z przydomków, jakimi nazywane są Martyna Wojciechowska i Kamila Sukiennik.
Szefowa departamentu komunikacji i promocji oraz dyrektorka gabinetu prezesa NBP, według doniesień "Gazety Wyborczej" mogą zarabiać nawet po 80 tys. zł. miesięcznie. Coraz częściej pojawiają się wątpliwości, czy współpracownice Adama Glapińskiego mają odpowiednie kompetencje, by zarabiać takie pieniądze.
"Siostry Godlewskie bankowości"
- Przeciąganiem tej sprawy zrobiono tym dwóm paniom naprawdę straszą krzywdę - powiedziała na antenie Polsat News Katarzyna Piekarska. Była posłanka SLD nie wyklucza, że mają one kompetencje, które odpowiadają tak wysokiemu wynagrodzeniu. - A w tej chwili zrobiono z nich siostry Godlewskie polskiej bankowości - dodała.
Zobacz także: Prezes PKO o zarobkach w NBP. "Powinny być jawne"
Prezes NBP Adam Glapiński nie chce potwierdzić medialnych doniesień o wysokości zarobków obu pań. Niewykluczone, że zmusi go do tego jednak ustawa. Co najmniej trzy kluby parlamentarne, w tym rządzące Prawo i Sprawiedliwość, zapowiedziały projekt w tej sprawie.
Zawiadomienie do prokuratury
Kukiz'15 złożył też zawiadomienie do prokuratury i służb specjalnych. Sam Paweł Kukiz zaapelował do ministrów Zbigniewa Ziobry i Mariusza Kamińskiego (koordynatora służb), by zajęli się sprawą. - Powinni sprawdzić, czy nie doszło do przestępstwa niegospodarności. Rozumiem, że pieniądze na tych stanowiskach powinny być duże, ale to jest skandal - powiedział o zarobkach współpracowniczek prezesa NBP.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl