Siostra Morawieckiego ujawniła swój majątek. Porównaliśmy z byłym premierem
Anna Morawiecka, siostra byłego premiera Mateusza Morawieckiego ujawniła swój majątek. Jako radna opublikowała oświadczenie majątkowe. Na tle brata jej stan posiadania wypada bardzo, bardzo skromnie.
29.07.2024 20:53
Anna Morawiecka to prywatnie siostra Mateusza Morawieckiego. W ostatnich wyborach samorządowych startowała z PiS do Rady Powiatu =Trzebnickiego. Uzyskała 1089 głosów i zdobyła mandat radnej. Dzięki temu, że Prawo i Sprawiedliwość utworzyło koalicję z lokalnym ugrupowaniem i przejęło władzę w powiecie trzebnickim, Morawiecka została wybrana na przewodniczącą Rady Powiatu Trzebnickiego.
Z jej oświadczenia majątkowego złożonego na początku kadencji wynika, że posiada 56 tys. zł oszczędności. Nie ma żadnego domu, ani mieszkania. Nie posiada również żadnych akcji spółek ani udziałów. Jej jedyne dochody (w 2024 r.) pochodziły z fundacji Halo Targi, w której jest prezesem. Zarobiła 48 tys. zł. W jej garażu stoją trzy auta: Peugeot Boxer z 2004 r. o wartości 40 tys. zł; Toyota Rav4 z 2010 r. warta 39 tys. zł oraz Mazda CX5 z 2018 r. wyceniona na 95 tys. zł. Morawiecka ma kartę kredytową z limitem zadłużenia 20 tys. zł.
Morawiecka to najstarsza siostra Mateusza Morawieckiego. Co ciekawe, z PiS jest związana od 2006 r., a jej brat od 2016 r. W przeszłości pracowała w Polskim Radiu Wrocław (m.in. jako szefowa zespołu programów informacyjnych), była rzeczniczką prasową wrocławskiego kuratorium oświaty, a przez rok pracowała w gabinecie b. marszałka województwa dolnośląskiego Pawła Wróblewskiego z PiS, który przeszedł później do PO. Przez jakiś czas była też zastępcą dyrektora Wrocławskiego Domu Literatury. W 2018 bezskutecznie ubiegała się o fotel burmistrza Obornik Śląskich.
Głośno o Morawieckiej się zrobiło po ujawnieniu przez "Gazetę Wyborczą" i "Nową Gazetę Trzebnicką" jej fikcyjnego zatrudnienia w trzebnickim magistracie, przy równoczesnym zatrudnieniu we Wrocławskim Domu Literatury. Na czele urzędu stał wówczas propisowski burmistrz Marek Długozima.
"Nikt, z kim rozmawialiśmy, nie widział jej w biurze. Nie było śladów po jej zawodowej aktywności. O Morawieckiej nie słyszeli szefowie obydwu komórek organizacyjnych, w których miała pracować. Fakt jej zatrudnienia - co również wykazaliśmy - był utrzymywany przez władze gminy w tajemnicy" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Jej pensja wynosiła 3305 zł brutto, czyli 2,4 tys. zł netto miesięcznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morawiecka zaprzeczała. "Z całą stanowczością oświadczam, że jest to oszczerstwo i pomówienie. Wielokrotnie mówiłam o swojej pracy w Trzebnicy i nigdy tego faktu nie ukrywałam" - oświadczyła. Przekonywała, że pracowała naprawdę, a jej zatrudnienie w urzędzie w Trzebnicy przerwały poważne zdrowotne problemy.
Zapowiedziała też, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
Po publikacji, autorzy tekstu zostali wezwani na policję. A prokuraturę zawiadomiła Morawiecka. Ostatecznie śledztwo ws. dziennikarzy zostało umorzone. Śledczy doszli do wniosku, że "czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego".
Według ostatniego oświadczenia majątkowego, brata Anny Morawieckiej - Mateusza Morawieckiego tylko same jego nieruchomości są warte 7,3 mln zł. Posiada również obligacje skarbowe warte ponad 4 mln zł.
Przypomnijmy, że wcześniej były premier przepisał na swoją żonę Iwonę kilka cennych nieruchomości na Dolnym Śląsku. To domy, mieszkania, lokale usługowe i działki. Jak ujawnili dziennikarze Onet.pl, wspomniane nieruchomości, które przeszły przez ręce Morawieckich, warte były prawie 120 mln zł.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski