Sikora: "Koalicja Europejska ma wielki potencjał. Na ogromną kłótnię" [Opinia]
Koalicja Europejska to być może jedyna szansa opozycji, by pokonać Prawo i Sprawiedliwość. Ale droga do sukcesu będzie długa i wyboista. A szansa porażki wielka. Bo przy takim skomplikowaniu wzajemnych sympatii i antypatii, partyjnych interesów, układów, o wielką kłótnię łatwo.
25.02.2019 | aktual.: 25.02.2019 12:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Koalicji Europejskiej pierwsze skrzypce gra Grzegorz Schetyna. To na nim spoczywa odpowiedzialność za powodzenie tego projektu. Projektu, który ma ogromny potencjał, przede wszystkim na porażkę. Lider PO musi bowiem połączyć liczne interesy, często sprzeczne ze sobą. Niby codzienność w polityce, ale znacznie łatwiej pogodzić konkurujące frakcje swojej partii, niż kilka ugrupowań z ich liderami, programami i zależnościami.
Trudny poród
Sama historia powstawania Koalicji Europejskiej pokazuje zresztą, że to małżeństwo z rozsądku i z braku alternatyw. Negocjacje trwały długie tygodnie, nie brakowało w nich prób wzajemnego zaszachowania się przez potencjalnych koalicjantów. Bo przecież tym była konferencja Grzegorza Schetyny z byłymi premierami, na której wystąpiło przecież trzech polityków z SLD-owskim rodowodem (Leszek Miller, Włodzimierz Cimoszewicz, Marek Belka)
. Gdyby wystartowali z list PO, odebraliby SLD wiele głosów. Partia kierowana przez Włodzimierza Czarzastego jest tak niebezpiecznie blisko progu, że ten cios mógłby się okazać dla niej śmiertelny. Dlatego Czarzasty, raczej niechętnie, zdecydował się na wejście do Koalicji Europejskiej.
Dla jego partii to szczególnie trudna decyzja, bo działacze doskonale jeszcze pamiętają nieudaną koalicję wyborczą z 2015 r. Wówczas SLD do wyborów szło z Twoim Ruchem, kierowanym przez Barbarę Nowacką i Janusza Palikota. Zjednoczoną Lewicę współtworzyła też Partia Zieloni, Unia Pracy i Polska Partia Socjalistyczna. Liderką kampanii była Barbara Nowacka, wspierana przez młodych działaczy, starsze pokolenie usunęło się w cień. 7,55 proc. głosów to wysoki wynik, ale nie dał lewicy mandatów - dla koalicji próg wyborczy to 8 proc. Przez ten strategiczny błąd pierwszy raz od 1989 r. SLD znalazło się poza Sejmem.
Walka o miejsca
Stąd już na starcie Czarzasty nie miał zbyt silnej pozycji negocjacyjnej. Z drugiej strony to przecież wciąż partia ze znanymi nazwiskami, pełna byłych ministrów, marszałków i przewodniczących. Trudno sobie wyobrazić takich ludzi na 7. czy 9. miejscu na liście wyborczej. Ta uwaga dotyczy zresztą też innych ugrupowań Koalicji Europejskiej, przede wszystkim PSL i Nowoczesnej.
I chociaż listy są pojemne, to gra toczy się o kilkanaście miejsc, które zapewne dadzą opozycji mandaty i kolejne kilka, z których można powalczyć o wyjazd do Brukseli. Schetyna będzie musiał się tymi miejscami podzielić, ale przecież nie może ich oddać zbyt wiele, by nie doprowadzić do buntu we własnej partii. Zapewne główne ustalenia dotyczące przydziału miejsc na listach wyborczych zapadły przed sformalizowaniem koalicji, ale do chwili zarejestrowania ich w PKW może się jeszcze wiele wydarzyć.
Pieniądze
Kolejna potencjalna płaszczyzna sporów to kwestie finansowe. Koalicjanci będą musieli zrzucić się na kampanię, a u niektórych z pieniędzmi cienko (przede wszystkim u Nowoczesnej, która przez błędy finansowe straciła wsparcie z budżetu). Politycy PO wprost mówią, że to od wkładu finansowego będzie zależał poziom ekspozycji polityków poszczególnych koalicjantów podczas kampanijnych wydarzeń. To dość brutalne podejście, ale tak wygląda polityka.
Największe zagrożenie, to jak zwykle w polityce, nieposkromione ego liderów. Nie takie projekty padały pod naporem niespełnionych ambicji i poczucia niedocenienia. Szczególnie, że część działaczy po prostu się nie lubi. Nieprzypadkowe jest pozostanie Ryszarda Petru poza Koalicją Europejską - nie znosi go Katarzyna Lubnauer i Nowoczesna. Zapewne wciąż ma też uraz do Grzegorza Schetyny, który tuż po wyborach samorządowych wyciągnął z Nowoczesnej grupę posłów.
Pod naporem
A PiS będzie tylko grało na rozbicie KO, podsycenie wzajemnych antypatii. A także wywierania na poszczególne partie nacisku z zewnątrz. Od soboty TVP Info niemiłosiernie okłada PSL, partię z konserwatywnym, głównie wiejskim elektoratem. Ludowcom zarzuca się, że współpracują z wrogami Kościoła i zwolennikami LGBT. To dość wielopiętrowa konstrukcja, ale na niektórych może podziałać.
Sondaże pokazują, że wyborcy chcą zjednoczonej opozycji. I że doceniają jej powstanie. Działacze z kolei mają świadomość, że tylko wspólny start pozwoli im przeciwstawić się PiS. Z drugiej strony potencjał porażki jest ogromny. Jeśli partie opozycyjne pokłócą się teraz, podczas kampanii europejskiej, do wyborów parlamentarnych jesienią pójdą zapewne oddzielnie. A to otworzy PiS drogę do drugiej kadencji rządów. Więc stawka tej kampanii jest znacznie większa, niż te 20 miejsc w Parlamencie Europejskim.
Masz news, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl