Siemoniak o Funduszu Sprawiedliwości. "To największa afera od dziesiątków lat"

- W resorcie sprawiedliwości umieściła się grupa, która dysponowała w dowolny i partyjny sposób funduszami przeznaczonymi dla ofiar przestępstw - mówił w programie "Tłit" Wirtualnej Polski Tomasz Siemoniak z KO, minister koordynator służb specjalnych. Pytany o audyt w służbach, ocenił, że decyzje kadrowe były upartyjnione, a podejście do publicznych pieniędzy "lekceważące".

Siemoniak zapowiada, że w ciągu kilku tygodni będą znane wnioski z analizy dokumentów dotyczących działalności Funduszu Sprawiedliwości
Siemoniak zapowiada, że w ciągu kilku tygodni będą znane wnioski z analizy dokumentów dotyczących działalności Funduszu Sprawiedliwości
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Patryk Michalski

- To jest największa afera od dziesiątków lat. W resorcie sprawiedliwości umieściła się grupa, która dysponowała w dowolny sposób i w sposób partyjny pieniędzmi przeznaczonymi dla ofiar przestępstw - mówi wprost w programie "Tłit" Wirtualnej Polski Tomasz Siemoniak z KO, koordynator służb specjalnych, pytany o sprawę Funduszu Sprawiedliwości.

Przypomnijmy, że Najwyższa Izba Kontroli we wrześniu 2021 roku przedstawiła wyniki po kontroli realizacji zadań z Funduszu Sprawiedliwości. W ocenie NIK, środki z Funduszu wydatkowane były w sposób niegospodarny i niecelowy, co miało sprzyjać powstawaniu mechanizmów korupcjogennych. Nieprawidłowości miały dotyczyć ponad 280 mln zł. Zarzuty NIK odpierał wtedy ówczesny wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski.

Pod koniec stycznia prokurator generalny Adam Bodnar powołał zespół śledczy w Prokuraturze Krajowej do zbadania prawidłowości zarządzania i wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości. Kierownikiem została prok. Marzena Kowalska. A pod koniec marca na polecenie prokuratorów z zespołu śledczego ds. Funduszu Sprawiedliwości przeprowadzono przeszukania w różnych miejscach na terenie kraju. Śledczy weszli wówczas m.in. do domu Zbigniewa Ziobry.

- Mamy tysiące stron zabezpieczonych materiałów i różnych dokumentów do analizowania. To kwestia tygodni. I tak, jak już padło w przestrzeni publicznej, na tej podstawie będą wnioski o uchylenie lub próbę uchylenia immunitetów części posłów Suwerennej Polski - zapowiada gość programu "Tłit".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

“Głębokie zdumienie”. Lista nazwisk inwigilacji Pegasusem. Siemoniak: Niektórzy będą zaskoczeni

Upartyjnienie w służbach specjalnych

Minister koordynator służb specjalnych był też pytany o "intensywny audyt" we wszystkich służbach specjalnych. - Kończymy już, analizujemy zebrane informacje. One mówią o upartyjnieniu w rożnych decyzjach kadrowych. Widać też lekceważący stosunek do pieniędzy publicznych. Będziemy to kierować do prokuratury i upubliczniać - relacjonuje Siemoniak.

Przy okazji ostro krytykuje też ubiegłoroczne zachowanie ówczesnego ministra obrony Mariusza Błaszczaka, który podczas kampanii wyborczej odtajnił Plan Warta, czyli jeden z wariantów obrony Polski w razie ataku ze wschodu. Błaszczak zarzucał wówczas Tuskowi, że jego rząd był gotowy "oddać połowę Polski".

- Plany wariantowe tworzy wojsko, a nie politycy. Tylko minister i kilka osób znało te plany, one są chronione. Gdy Mariusz Błaszczak "machał" tymi dokumentami, byłem oburzony. To było nieodpowiedzialne i odpowie za to. Sprawą zajmie się prokuratura - mówi Siemoniak.

Na liście inwigilowanych politycy Zjednoczonej Prawicy

Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski pytał również swojego gościa o sprawę Pegasusa i wezwanie przez prokuraturę 31 osób, które mogły być inwigilowane tym programem.

- W tej grupie są politycy różnych opcji, również Zjednoczonej Prawicy. Znam te nazwiska - mówi minister. Dopytywany, zdradza, że najczęściej były to osoby "niewygodne dla ówczesnego obozu rządzącego", a czasem inwigilację wykorzystywano do "wewnętrznych rozgrywek" w Zjednoczonej Prawicy.

Siemoniak podkreśla, że wyznaczona przez prokuratora Adama Bodnara grupa to osoby, co do których stosowanie inwigilacji nie było uzasadnione. - Chodzi o to, że wykorzystano Pegasusa, po czym sprawa nie miała kontynuacji, nie zakończyła się np. aktem oskarżenia - wyjaśnia.

- Dla niektórych osób otrzymanie zawiadomienia z prokuratury może być szokiem, bo nawet nie podejrzewały, że mogły być inwigilowane - dodaje gość programu "Tłit".

"Orlen stał się miejscem, w którym można było różne sprawy ustawiać"

Siemoniak komentuje też sprawę straconych ponad 1,6 mld zł Orlenu. Chodzi o dokonane przedpłaty za ropę, których nie ma możliwości odzyskać, o czym informowała szwajcarska spółka Orlenu (Orlen Trading Switzerland GmbH z siedzibą w Baar).

- To pokazuje, że doszło do możliwej nieprawidłowości na ogromną skalę - przyznaje minister. Przypomina, że w sprawie Orlenu toczy się kilka innych śledztw, a poprzedni rząd był "głuchy na ostrzeżenia". - Służby informowały o tym o dawna ABW oraz rządzących, że w Orlenie źle się dzieje - mówi Siemoniak.

Jego zdaniem zarówno kwestia szwajcarskiej spółki, jak i ostatnie informacje o możliwym ustawianiu przetargów "to może być wierzchołek góry lodowej". - Orlen stał się miejscem, gdzie można było różne rzeczy ustawiać. Przypomnijmy chociażby kupno mediów - wylicza Siemoniak.

Pytany o ewentualny start Daniela Obajtka, byłego prezesa Orlenu, w wyborach do Parlamentu Europejskiego, mówi wprost: "W świetle tych doniesień nie jest to specjalnie dobry kandydat".

Co zrobi sejmowa większość w sprawie aborcji?

Pytany o to, czy sejmowa większość poprze dalsze prace nad projektami liberalizującymi prawo aborcyjne, Siemoniak zaznacza, że "umowa koalicyjna nie obejmuje kwestii aborcji". - Wiem, jak sam zagłosuję - podkreśla.

- Mam świadomość, że umowa koalicyjna nie obejmuje tej kwestii. Nasz klub na pewno poprze skierowanie do dalszych prac czterech projektów dotyczących zmian w prawie aborcyjnym. Czy tak zrobi sejmowa większość? Mam nadzieję, że tak - zapowiada Siemoniak. Głosowania nad projektami zaplanowano, przypomnijmy, na piątek.

Źródło: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2403)