PolskaSibora dla WP: obecność na Malcie to konstytucyjny obowiązek premiera

Sibora dla WP: obecność na Malcie to konstytucyjny obowiązek premiera

- Polityka zagraniczna w państwie jest czymś nadrzędnym do polityki wewnętrznej. Z punktu widzenia konstytucji wciąż urzędująca premier Ewa Kopacz ma do wypełnienia obowiązki wynikające z art. 148. Prawdę mówiąc, cała dyskusja, czy szefowa rządu powinna być na Malcie, jest dla mnie rzeczą niedopuszczalną. Oczywiste jest bowiem, że powinna wykonywać swoje konstytucyjne obowiązki i udać się na obrady Rady Europejskiej. Nic nie zwalnia jej z tego obowiązku. Powinna być tam osobiście - mówi w rozmowie z WP ekspert ds. komunikacji politycznej oraz protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora.

Sibora dla WP: obecność na Malcie to konstytucyjny obowiązek premiera
Źródło zdjęć: © WP | Rosanna Sibora
Przemysław Dubiński

WP: Od końca zeszłego tygodnia trwają przepychanki na linii prezydent - rząd w sprawie tego, kto ma reprezentować nasz kraj na szczycie Rady Europejskiej na Malcie. Kto pana zdaniem odpowiada za to zamieszanie?

- Ciężko jednoznacznie powiedzieć, gdyż docierają do nas różne, sprzeczne informacje. Sekwencja wydarzeń była jednak taka, że wcześniej znany był termin szczytu na Malcie, a później dowiedzieliśmy się o decyzji prezydenta ws. pierwszego posiedzenia Sejmu VIII kadencji. Źródeł zamieszania należałoby więc szukać w kancelarii głowy państwa. Stworzenie rządu po 11 listopada powoduje, że ekipa przejmująca władzę nie musi zabierać głosu w tak newralgicznej kwestii, jaką są uchodźcy. Na ten temat będzie się natomiast toczyła dyskusja podczas szczytu na Malcie. Jest to dogodna sytuacja dla obozu władzy, któremu zależy na tym, by nie być reprezentowanym na obradach Rady Europejskiej.

WP: Obie strony przerzucają się jednak odpowiedzialnością. Kancelaria prezydenta utrzymuje, że nic nie wiedziała o szczycie, natomiast MSZ przekonuje, że informowało o spotkaniu na Malcie.

- W kancelarii prezydenta pracuje kilkadziesiąt osób, które są odpowiedzialne za kontakty z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, na którym ciąży obowiązek przekazywania takich informacji. Jeżeli któraś ze stron nie dopełniła swoich obowiązków, to świadczy to o bardzo złym funkcjonowaniu najwyższych organów państwa. Tymczasem obsługa samego pałacu prezydenckiego kosztuje dziennie obywateli ok. 0,5 miliona złotych!

WP: Nie jest to pierwszy przypadek zgrzytów na linii prezydent - rząd.

- Prezydent pobił chyba rekord świata w tej kwestii. Śledząc różne modele kohabitacji, nie znalazłem drugiego takiego przypadku, by urzędująca głowa państwa przez cały okres sprawowania swoich obowiązków nie spotkała się z premierem.

WP: W pewnym momencie z ust Witolda Waszczykowskiego padł nawet pomysł, by wysłać na Maltę polskiego ambasadora.

- Była to kuriozalna wypowiedź posła Waszczykowskiego. Wiele osób odesłało go do ustaleń regulaminowych, które obowiązują na takich spotkaniach. Tam jest wyraźnie powiedziane, że przy stole z premierami nie może zasiadać ambasador. Niech pan sobie wyobrazi takie zdjęcie, na którym siedzą premierzy najważniejszych europejskich państw i polski ambasador. Byłoby to komiczne i szybko stałoby się przedmiotem rysunków satyrycznych.

WP: To spora wpadka, biorąc pod uwagę, że w poniedziałek Waszczykowski został wskazany przez Beatę Szydło jako nowy szef MSZ

- Z przykrością muszę stwierdzić, że jego wypowiedź świadczyła o nieznajomości protokołów obowiązujących w instytucjach unijnych. To poważna gafa na samym początku. Jestem nią rozczarowany, gdyż dyplomacja jest sztuką. Niestety w tym przypadku górę wziął polityk nad dyplomatą.

WP: W pewnym momencie pojawił się również pomysł, by Polskę reprezentował premier Czech. Próbowano również obniżać rangę szczytu na Malcie, wskazując, że jest on nieformalny.

- Na tych szczytach, czy są one formalne, czy nie, rozmowy kuluarowe odgrywają rolę decydującą. Każda obecność jest ważna. To jeden z kluczowych elementów w budowaniu ciągłości polityki zagranicznej. Co do pomysłów, że może nas reprezentować dyplomata z innego państwa, to uważam je za wysoce gorszące. Nie pozwalają na to racja stanu oraz prestiż polskiej dyplomacji.

WP: Kto zatem powinien reprezentować Polskę na maltańskim szczycie?

- Polityka zagraniczna w państwie jest czymś nadrzędnym do polityki wewnętrznej. Z punktu widzenia konstytucji wciąż urzędująca premier Ewa Kopacz ma do wypełnienia obowiązki wynikające z art. 148. Prawdę mówiąc, cała dyskusja, czy szefowa rządu powinna być na Malcie, jest dla mnie rzeczą niedopuszczalną. Oczywiste jest bowiem, że powinna wykonywać swoje konstytucyjne obowiązki i udać się na obrady RE. Nic nie zwalnia jej z tego obowiązku.

WP: Ewa Kopacz wyraźnie broni się przed wyjazdem na Maltę. Pojawiają się nawet głosy, że dzieje się tak dlatego, że woli być w Polsce i walczyć o fotel szefa PO.

- Misja Ewy Kopacz dobiegła końca i być może obecna premier doszła do wniosku, że ważniejsza jest dla niej walka o pozycję w PO, niż dyskomfortowa obecność na szczycie na Malcie. Ta gra rozpoczęła się już wtedy, gdy odbiła piłeczkę w stronę prezydenta i zaproponowała by to on pojechał na obrady Rady Europejskiej. To zagranie świadczyło o braku klasy politycznej. Widać, że polityka wewnętrzna wzięła górę nad polską racją stanu.

WP: Nie świadczy to zbyt dobrze o polskiej dyplomacji...

- Jeżeli chodzi o polską dyplomację, to od czasu odejścia Radosława Sikorskiego, niezależnie od okoliczności, w jakich się to stało, znacznie obniżyła ona swoją rangę. Widać to szczególnie po relacjach na linii Grzegorz Schetyna - Frank Steinmeier (minister spraw zagranicznych Niemiec - przyp. WP). O kwestii ukraińskiej dowiadujemy się z drugiej ręki. Nasze próby zmiany formatu normandzkiego też nie przynoszą efektu. To się pogłębiło w momencie, gdy nie odczytaliśmy wiatru w europejskiej polityce. Zwłaszcza w sprawie uchodźców. Stanęliśmy obok i niestety daliśmy się zepchnąć do innej, niższej ligi.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (761)