Senator Jackowski o protestach: mamy do czynienia z megasocjotechniką
- Wmawia się ludziom, że Polska jest wyprowadzana z UE i powstaje państwo opresyjne; tymczasem mamy do czynienia z megasocjotechniką – powiedział w sobotę portalowi wpolityce.pl senator PiS Jan Maria Jackowski.
W Senacie w piątek odbyła się debata nad uchwaloną w czwartek przez Sejm ustawą o Sądzie Najwyższym, która m.in. umożliwia przeniesienie w stan spoczynku wszystkich obecnych sędziów SN. Uchwalenie ustawy odbyło się przy protestach opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej. Wywołało to demonstracje na ulicach wielu miast, w Warszawie pikietowano m.in. Pałac Prezydencki. Apelowano do prezydenta, by zawetował trzy ustawy: o KRS, ustroju sądów powszechnych, ustawę o SN.
W sobotę w wielu miastach również miały miejsce kolejne protesty, choć o na dużo mniejszą skalę.
Do sprawy odniósł się w rozmowie z portalem wpolityce.pl senator PiS Jana Maria Jackowski, który powiedział, że mamy tu "do czynienia z taką megasocjotechniką". Jak wyjaśnił, "wmawia się ludziom krzykliwymi hasłami, że wyprowadza się Polskę z UE, że tworzy się państwo opresyjne", czyli uderza w "tony emocjonalne, które mają potencjalnego, nieświadomego uczestnika tej psychomanipulacji przekonać, że ma moralną rację, opowiadając się za taką, a nie inną postawą".
- Znaczna część tych osób, która wyszła protestować, jest przekonana, że zrobiła to spontanicznie, lecz nie ma świadomości, że w rzeczywistości na ich decyzję miała wpływ socjotechnika i bardzo przewrotny marketing, stosowany w przestrzeni internetowej i medialnej – powiedział Jackowski.
Jak wyjaśniał, "stwarza się wrażenie spontanicznego kształtowania się opinii publicznej", choć zarazem "z tyłu mamy do czynienia z mocnym oddziaływaniem socjotechnicznym, zjawiskiem tzw. astroturfingu".
Senator przypomniał, że np. w marketingu handlowym "niektóre kampanie polegają na akcjach, w ramach których konkretni ludzie np. poruszając się komunikacją miejską opowiadają o tym, jak wybrali jakiś produkt, jaki jest on świetny itp.". Podkreślił jednocześnie, że takie działania bazują "na ludzkich przekonaniach, że bardziej wierzymy świadkom i osobom, które odwołują się do swojego doświadczenia, a do tego sprawiają wrażenie osób niemających interesu w tym, żeby przekonywać do danego produktu, a w gruncie rzeczy może to być doskonale zaprogramowane".
Zdaniem Jackowskiego, "także i w tym przypadku niewątpliwe mieliśmy do czynienia z takim samym zjawiskiem, a nakłada się na to działalność różnych zorganizowanych grup, które służą wsparciem technicznym, megafonami i nagłośnieniem i zestawami krzykliwych haseł, a na dodatek aktywnością tzw. organizacji pozarządowych".
- To wszystko sprawia wrażenie oddolnego odruchu i porywu serca, lecz mamy do czynienia z bardzo sprawną socjotechniką – podsumował.