Oszczędzała na jedzeniu, żeby kupić sobie buty
"Bardzo starannie przygotowywałam swoje stroje na festiwale w Moskwie, Rzymie, San Sebastian. W swoim czasie miałam futra - z lamparta, norki i lisy. Wtedy nie miałyśmy jeszcze świadomości, jak dalece jest to niepoprawne. Co prawda do dziś mam jedno z tych futer. Ma już trzydzieści lat i mimo że lubiłam je nosić, wygląda jak nowe. To co mam z nim zrobić?
Z występem na jednym z festiwali w Moskwie wiąże się anegdota. Ubrana byłam wówczas w długą suknię uszytą z kuponu jedwabiu z Milanówka, ręcznie malowanego w złote kwiaty. Występowaliśmy z Andrzejem Łapickim na scenie, dlatego siedzieliśmy też koło siebie w loży. I te złote kwiaty zeszły na cały rękaw jego smokingu... Ja się śmiałam, ale on miał dziwną minę! Na innym festiwalu w Moskwie ubrana byłam w złoty kostium. Kupiłam sobie do niego piękną etolę nurkową, naprawdę ładnie to wyglądało. Starałam się.
Bardzo ważne były dla mnie zawsze buty. W czasie pierwszego pobytu w Paryżu kupiłam sobie piękne pantofle z przeznaczeniem na występy na festiwalu w San Sebastian. Jechałam na ten festiwal w 1962 r. przez Paryż. Dlaczego? By uzyskać wizę, musiałam osobiście osobiście o nią wystąpić. W Warszawie nie było wówczas ambasady hiszpańskiej, ze względu na brak stosunków dyplomatycznych z faszystowskim państwem generała Franco. W Paryżu okazało się, że muszę na tę wizę zaczekać dwa tygodnie. Przez ten czas organizatorzy mojego wyjazdu wypłacali mi diety na hotel i jedzenie. Postanowiłam skrupulatnie robić rachunki, wszędzie chodzić piechotą i oszczędzać na jedzeniu, aby kupić sobie buty na festiwal! Tak też się stało i bardzo byłam zadowolona" - wspomina Beata Tyszkiewicz, gwiazda filmowa i telewizyjna.