Pracował jako bibliotekarz, lubi Sienkiewicza
Jarosław Kaczyński w latach 1982-83 jako doktorant prawa pracował w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. W BUW podawał książki. "Pamiętam jego niepozorną sylwetkę bibliotekarza" - napisze po latach jego późniejszy partyjny współpracownik, a potem wróg, wtedy student Andrzej Anusz (cyt. za: "O jednym takim..."). Dla samego Kaczyńskiego, jak pisze Zaremba, to wspomnienie traumatyczne.
Prezes PiS uwielbia czytać książki i o nich rozmawiać. Za PRL polował na nowości wydawnicze. - Gdy miałem 27 lat, czytałem rzeczy, które by mi dzisiaj do głowy nie przyszły. Miałem ambicję czytania wszystkiego, co dało się zdobyć - opowiadał w "Alfabecie braci Kaczyńskich".
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" zdradził, że jego ulubiona książka to "Eksplozja w katedrze" Alejo Carpentiera z 1962 r., której akcja toczy się w czasach wielkiej rewolucji we Francji i na Karaibach. Innym razem jako najważniejsze książki wymieniał "Czarodziejską górę" Tomasza Manna oraz "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta. Jego zdaniem największa jest literatura rosyjska - ceni twórczość Lwa Tołstoja, Antona Czechowa, za Fiodorem Dostojewskim nie przepada. Lubi też Jane Austen.
Ma słabość do twórczości Henryka Sienkiewicza, książki "Rodowody niepokornych" Bogdana Cywińskiego oraz powieści z lat 60., np. Tadeusza Konwickiego, bo przenoszą go do lat młodości.
Prezes PiS przez lata pisał też dzienniki - grube zeszyty leżą podobno w jego mieszkaniu.
Zobacz też galerię - Bił go ojciec, lubił wypić i... - największe tajemnice premiera