Kolejki - zmora jego życia
Prezes PiS sam nie prasuje sobie koszul. - Robi to pani do pomocy, czasami mama to robiła - wyznał w wywiadzie dla "Gali". Pomaga mu też pani Basia, przyjaciółka domu oraz pan Piotr, który kupuje karmę kotu Alikowi.
Były jednak czasy, kiedy to na jego barkach spoczywały sprawy zaopatrzenia domu. - Większe zakupy robiłem zazwyczaj w sobotę, już po tym, jak wyjechał Leszek, bo wcześniej to był jego obowiązek. Najpierw nie było to dolegliwe, po prostu wychodziło się do sklepu i wracało z pełnymi torbami. (...) Ale z czasem zacząłem zauważać, że zajmuje mi to coraz więcej czasu, że muszę krążyć coraz dalej, że muszę chodzić w odległe części Żoliborza, na bazary. (...) Kolejki przez 10-12 lat to była zmora mojego życia. A jeszcze musiałem coś kupić dla kotów. (...) Chodziłem po sklepach komercyjnych, stałem w tych kolejkach i przeklinałem okropnie. I te baby, kobiety jeszcze się długo zastanawiające. Czasem się ośmieliłem coś im powiedzieć, strasznie się wtedy na mnie rzucały. (...) Boże! Myślałem, że mnie szlag trafi. Dziś to śmieszy, ale to straszne wspomnienie - opowiadał w "Alfabecie...".
Zobacz też galerię - Bił go ojciec, lubił wypić i... - największe tajemnice premiera