Miłośnik Beatlesów, zafascynowany disco polo
Jarosław Kaczyński lubi słuchać muzyki, choć nie ma ulubionego gatunku. - Mogę słuchać muzyki filmowej, mogę Trubadurów, a mogę i Mozarta. Znam poszczególne kawałki, ale znawcą nie jestem. Szkoda, że zlikwidowano Radio Classic. RMF Classic to już nie to, choć też miłe - mówił w "Alfabecie braci Kaczyńskich". Innym razem zdradził, że na jego preferencje wpływ ma "współczynnik pokoleniowy": - Wolę słuchać Beatlesów, niż te zespoły, które dzisiaj są sławne - np. U2.
- Lubię jazz, aczkolwiek przyznaję się do pewnej perwersji. Przyjemniejsze od słuchania muzyki jest słuchanie opisów, np. podczas radiowych audycji. To jest muzyka, której nie rozumiem, traktuję trochę jak zjawisko socjologiczne - opowiada. A rock? - To część mojego życia, mojej epoki, więc nie może mnie nie interesować. Ale raczej nie słucham. (...) Ze wstydem przyznam, że Budkę Suflera zacząłem rozpoznawać w 1997 r., kiedy Cugowski poparł AWS. Znałem innych muzyków: Klenczona, Nalepę, Niemena. Polskiego rocka prawie nie znałem. Przeczytałem o nim w latach 80. w prasie. Ciekawiło mnie disco polo z powodów socjologicznych. Kiedy stało się modne, poprosiłem kierowcę, żeby kupił mi parę płyt. (...) Nie mam ani słuchu, ani systematycznej wiedzy na temat muzyki. Odbieram ją bardzo prosto. Mozarta z Mendelssonem może nie pomylę. Ale Bóg mi talentów muzycznych poskąpił.
Zobacz też galerię - Bił go ojciec, lubił wypić i... - największe tajemnice premiera