"Małpki" - największy "hicior"
Trudno wymienić wszystkie sensacyjne happeningi, których był autorem - od wibratora, przez koszulkę "jestem gejem/jestem z SLD", rzekomy problem alkoholowy prezydenta Kaczyńskiego, "gejowskie pośladki" Ziobry, "krew i spermę" na twarzy Schetyny, po kongres PiS-u i jego tajną penetrację. To jednak opróżnienie "małpki" na oczach fotoreporterów pod swoim domem było "hiciorem", za który Tusk go pochwalił.
Polityk twierdzi, że nikt jego akcji nie inspirował, a on świadomie wybierał takie momenty, aby kłopot swojej partii "wziąć na klatę". Wszystko bez konsultacji z "centralą". "Na wszystkie świętości przysięgam, że mi nigdy nikt moich akcji, obojętnie, wibratora, świńskiego ryja, 'małpek' nie zlecał. Nikt mi nigdy nie mówił, żebym się kimś zajął" - zapewnia.
Zdaniem Palikota wśród zwolenników PiS jest wielu fanów jego happeningów. "Przeciętny PiS-owiec jest hipokrytą. Z wywieszonym językiem, ze ślinką cieknącą po brodzie czytający co rano mój nowy wpis na blogu, żeby się potem publicznie świętoszkowato oburzać, a prywatnie, pod kretyńskim pseudonimem, wyzywać mnie w internecie od Żydów, złodziei czy wnuków dziadka z Wehrmachtu" - uważa.