Merkel zawartość szklanki wypiła duszkiem
"Na wizytę kobiety nikt się nie przygotował. Nie posprzątał rybackiej budy. Nie pozbierał leżących na podłodze flaszek po piwie. Nie przebrał się ani nawet nie umył brudnych rąk. Zresztą dopiero co usiedli, skończywszy rozwieszać mokre sieci. Właśnie wrócili z połowu. Na zewnątrz panował przenikliwy ziąb. Nie opadła jeszcze poranna, listopadowa mgła, gdy usłyszeli pukanie do drzwi. W drzwiach stała kobieta. 'Nikt z nas jej nie znał' - wspomina jeden z nich. 'Weszła i przedstawiła się jakoś tak: Nazywam się Angela Merkel, chcę być waszym posłem?'. Podeszła do jedynego wolnego krzesła, przysunęła je do stołu i usiadła. Naprzeciw siedziało pięciu mężczyzn. Silnych, barczystych, styranych robotą. Wszyscy w mocno przybrudzonych ubraniach i ciężkich buciorach. Kandydatka na posła nie wzbudziła ich większego zainteresowania.
Milczeli, zaciągali się papierosami i popijali piwo. Jeden gapił się przez okno na stojącego przed budą niebieskiego trabanta, którym przyjechał niezapowiedziany gość, inny przeliczał pieniądze. 'Zanim pogadamy, trzeba się napić - przemówił wreszcie rybak w kapitańskiej czapce. I nalał gościowi szklankę Goldkrone, 28-procentowej brandy. Merkel zawartość szklanki wypiła duszkiem. Skończyła właśnie trzydzieści sześć lat. Od jedenastu miesięcy działała w polityce, a teraz ubiegała się o swój pierwszy mandat poselski.
'Klasyczna scenka, gdy politycy i wyborcy skrępowani sztywną atmosferą próbują nawiązać ze sobą kontakt - ocenił sytuację towarzyszący jej fotograf. Merkel po raz pierwszy w życiu stanęła w szranki walki wyborczej, tej na samym dole. 'Poradziła sobie świetnie. Wychyliła do dna pięć czy sześć szklanek' - opowiada jeden z rybaków, który nawet po latach nie potrafi ukryć podziwu dla niej" - opisuje Stempin.
Na zdjęciu: "Swojego człowieka się wyczuje, a Merkel była w porządku. Najpierw wypiła, a potem zaczęła opowiadać o partii" - tak zapamiętał rybak z Lobbe na Rugii spotkanie z 36-letnią Merkel, gdy ta ubiegała się po raz pierwszy o mandat poselski. Bez zmrużenia oka wychyliła cztery szklanice 28-procentowej brandy Goldkrone. Jako kanclerz preferuje smak wina, w latach 2007-2012 otrzymywanego prosto z rąk prezydenta Sarkozy'ego.