Minister nie przyszedł. "Kompromitacja, wstyd"
Sejmowa Komisja Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki zajęła się w środę sprawą skandalu w polskim tenisie, związanego z doniesieniami o molestowaniu seksualnym zawodniczek przez byłego już szefa Polskiego Związku Tenisa Mirosława Skrzypczyńskiego. Oczekiwano, że na posiedzeniu pojawi się minister sportu Kamil Bortniczuk. Nie przyszedł jednak. - To totalna kompromitacja, wstyd i dowód na to, że minister chce tę sprawę przeczekać. Może myśli, że ludzie to zapomną. Nie, nie zapomną, zwłaszcza ludzie skrzywdzeni przez Skrzypczyńskiego, którego pan Bortniczuk, jak się wydaje, chce chronić - oceniła posłanka Lewicy Katarzyna Kotula.
Sejmowa komisja sportu zapoznaje się dzisiaj z "informacją na temat sytuacji zawodniczek i zawodników Polskiego Związku Tenisowego w związku z doniesieniami o przypadkach przemocy fizycznej, psychicznej i emocjonalnej, mobbingu oraz molestowania seksualnego". Członkowie komisji liczyli, że przedstawi ją w imieniu resortu sportu jego szef Kamil Bortniczuk. Ten jednak nie stawił się na posiedzeniu.
- Pan minister ma inne obowiązki - bronił go obecny na posiedzeniu wiceminister sportu Arkadiusz Czartoryski. To on zaprezentował posłom informację resortu na temat działań ministerstwa po wybuchu skandalu.
Zgodnie ze słowami wiceministra Czartoryskiego reakcja ministerstwa na medialne doniesienia była natychmiastowa. Jeszcze tego samego dnia, gdy ukazała się publikacja w portalu Onet, departament kontroli resortu - jak tłumaczył Czartoryski - wezwał Polski Związek Tenisowy do przedstawienia dokumentów "dotyczących zapobiegania" takim sytuacjom. Jak się okazało, w PZT takich dokumentów nie było, nie opracowano bowiem kodeksu etyki.
Na posiedzeniu pojawił się także nowy szef Polskiego Związku Tenisowego Dariusz Łukaszewski. Wyraził on ubolewanie z powodu skandalu, który wybuchł wokół związku. Pełnomocnik PZT przedstawił działania związku w tej sprawie oraz informację o powołaniu specjalnej komisji, która ma zająć się jej wyjaśnieniem.
Kotula: to kompromitacja
Przedstawicielka Rzecznika Praw Obywatelskich stwierdziła, że do tej pory nie wpłynęło do Biura RPO żadne zawiadomienie w tej sprawie.
- Mam nadzieję, że pan Bortniczuk mnie słucha. Wczoraj mnie atakował, że nie przyjęłam zaproszenia na spotkanie, a dzisiaj to jego nie ma na posiedzeniu komisji - stwierdziła posłanka Katarzyna Kotula. - Nieobecność ministra Bortniczuka to totalna kompromitacja, wstyd i dowód na to, że minister chce tę sprawę przeczekać. Może myśli, że ludzie to zapomną. Nie, nie zapomną, zwłaszcza ludzie skrzywdzeni przez Skrzypczyńskiego, którego pan Bortniczuk, jak się wydaje, chce chronić - mówiła posłanka Kotula.
Minister "wrócił do Kataru"?
- Od czasu pierwszej publikacji Onetu, do pierwszego wystąpienia pana ministra minęły cztery miesiące - przypominała posłanka Kotula, dodając, że jest to "absolutny skandal". Tłumaczyła, że minister - wbrew temu, co on sam twierdzi - ma instrumenty, by móc zareagować.
Posłanka Lewicy stwierdziła także, że również Polski Związek Tenisowy przez prawie cztery tygodnie, nie zrobił praktycznie nic, by wyjaśnić sytuację.
Podczas dyskusji wiceprzewodniczący komisji sportu Tadeusz Tomaszewski jeszcze raz wrócił do sprawy nieobecności ministra Bortniczuka na posiedzeniu. - Chciałbym zapytać, proszę o odpowiedź na piśmie, jakie przyczyny sprawiły, że go dzisiaj nie ma. Czy to prawda, że wrócił na mecz do Kataru? Ja nie mówię, że nie może. Przecież jest ministrem sportu - stwierdził. Złożył też wniosek o kontynuowanie posiedzenia w obecności ministra, w terminie uzgodnionym z ministrem.
Przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii Błażej Kmieciak przypomniał, że na 68 wystąpień komisji do polskich związków sportowych, która starała się ustalić, czy tematyka dotycząca wykorzystania seksualnego znajduje się w programach profilaktycznych tych związków, odpowiedziały zaledwie 24. - Z tej grupy standardy ogólne miały 4 związki. Wzorcowe miał Związek Piłki Nożnej. Ponad 40 związków zignorowało państwową komisję, której zadaniem jest badanie przypadków seksualnego wykorzystywania dzieci - stwierdził.
Skandal w polskim tenisie
W październiku Onet ujawnił, że ówczesny prezes Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński (podał się do dymisji 24 listopada) miał dopuszczać się przemocy wobec żony, córki oraz zawodników Energetyka Gryfino. Podopieczni Skrzypczyńskiego, który zarządzał Energetykiem na początku lat 90., oskarżali go o bicie sztachetą, karne bieganie wokół stadionu w samej bieliźnie oraz o molestowanie seksualne.
Jak piszą dziennikarze portalu, sam Skrzypczyński twierdził, że oskarżenia są nieprawdziwe, bo anonimowe. Onet nie ujawnił nazwisk byłych zawodników i zawodniczek, których relacje przytaczał.
21 listopada portal opublikował rozmowę z posłanką Lewicy Katarzyną Kotulą. Posłanka na początku lat 90. była zawodniczką klubu Energetyk Gryfino. Kotula wyznała, że w wieku 14 lat padła ofiarą molestowania seksualnego ze strony Mirosława Skrzypczyńskiego.