Sejm nie zajmie się pigułką "dzień po". Zniknęła z porządku obrad
Nowelizacja ustawy wprowadzająca recepty na pigułkę "dzień po" niespodziewanie spadła z porządku obrad. Zaskoczony jest nawet poseł sprawozdawca z PiS.
W Sejmie miało się dzisiaj odbyć drugie czytanie nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. W środę wieczorem sejmowa komisja zdrowia projekt, zgodnie z którym pigułki "dzień po" będą sprzedawane jedynie na receptę, poparła z drobnymi poprawkami.
Niespodziewanie jednak punkt ten został zdjęty z porządku obrad i przesunięty na kolejne posiedzenie Sejmu. Dlaczego? Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński poinformował jedynie, że marszałek Sejmu po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów podjął decyzję o skreśleniu z porządku obrad bieżącego posiedzenia sprawozdania komisji o tym projekcie.
Decyzja marszałka
- Nie wiem dlaczego zdjęto ten punkt z obrad, sam się przed chwila dowiedziałem - powiedział WP zaskoczony takim obrotem sprawy poseł sprawozdawca, Tadeusz Dziuba z PiS. - Decyzje podjął marszałek Sejmu - dodał.
Z informacji WP wynika, że stało się tak na wniosek PiS.
Z decyzji marszałka Sejmu ucieszyła się posłanka PO Monika Wielichowska. "Dziewczyny! Walczymy dalej!!!" - napisała na swoim profilu na Twitterze.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej oceniła, że decyzja o skreśleniu z porządku obrad projektu nowelizacji, to wynik presji kobiet na polityków PiS. - Nowoczesna domaga się, by ten pomysł nigdy do Sejmu nie wrócił. Chcemy całkowitego zaprzestania prac nad tymi zmianami - stwierdził poseł tego ugrupowania Radosław Lubczyk.
Ale czy na pewno decyzja o zdjęciu nowelizacji z porządku obrad miała związek z pigułką "dzień po"? Fakt, decyzja o sprzedaży tego środka jedynie na receptę, wzbudziła wiele kontrowersji, ale czy PiS rzeczywiście przestraszył się kolejnego Czarnego Protestu? Może jednak chodzi o coś innego? Ta nowelizacja dotyczy przecież przede wszystkim świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych, czyli sposobu refundacji leków.
Arłukowicz: to decyzja polityczna
- Były dwie potężne awantury na komisji - opowiada WP przewodniczący komisji zdrowia, poseł PO Bartosz Arłukowicz. Jedna z nich dotyczyła pigułki "dzień po". - Minister nie potrafił przedstawić żadnych rozsądnych argumentów dotyczących wprowadzenia obowiązku sprzedaży tego specyfiku na receptę. Gdyby Sejm przegłosował te ustawę bylibyśmy drugim krajem w Europie, obok Węgier, w którym obowiązują takie rozwiązania.
Druga awantura - jak wynika z relacji byłego ministra zdrowia - dotyczyła zapisu, zgodnie z którym po dniu wejścia w życie projektowanej ustawy decyzje w sprawie refundacji leku, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego, wyrobu medycznego "będą wydawane na czas uznaniowy, czyli ręcznie wyznaczony przez ministra zdrowia".
Zdaniem przewodniczącego komisji Bartosz Arłukowicz, zmiana ta "całkowicie rozszczelnia i uzależnia od indywidualnych decyzji Ministra Zdrowia cały proces refundacji w Polsce, który obejmuje rynek rzędu 11 mld zł publicznych pieniędzy".
- Nie wiem, dlaczego zdjęto z porządku dnia pracę nad tą nowelizacją. Moim zdaniem jest to decyzja polityczna. Specjalnie zwołano w tym celu Prezydium Sejmu - mówi WP Bartosz Arłukowicz. I przypomina, że niedawno podał się do dymisji wiceminister Krzysztof Łanda, który był autorem tej nowelizacji i odpowiadał w resorcie za politykę lekową.