PublicystykaSebastian Kaleta dla WP: "To antyklerykalna obsesja. Żaden ksiądz nie jest wyłączony z rejestru pedofilów. O tym decydują sądy"

Sebastian Kaleta dla WP: "To antyklerykalna obsesja. Żaden ksiądz nie jest wyłączony z rejestru pedofilów. O tym decydują sądy"

- Nie ma mowy o wyłączaniu księży z rejestru pedofilów. Jeśli ich tam nie ma, to albo nie spełniają kryteriów wyszczególnionych w ustawie, albo tak orzekł sąd. Opozycja dzisiaj nas krytykuje za łagodność, a wcześniej głosowała przeciw rejestrowi. To antypisowska i antyklerykalna obsesja - mówi w wywiadzie z WP Sebastian Kaleta, były rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości i członek tzw. komisji reprywatyzacyjnej.

Sebastian Kaleta dla WP: "To antyklerykalna obsesja. Żaden ksiądz nie jest wyłączony z rejestru pedofilów. O tym decydują sądy"
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Marcin Makowski

Marcin Makowski: Czy księża są celowo wyłączeni z Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym?

*Sebastian Kaleta (Ministerstwo Sprawiedliwości)
*
: Nie, nie są. Tak zwany ”rejestr pedofilów” nie posiada żadnego rozróżnienia ze względu na wykonywany zawód skazanego. Liczy się wyłącznie fakt popełnienia konkretnego przestępstwa, wskazanego w ustawie o rejestrze pedofilów. Jedynie w szczególnych przypadkach sąd może zakazać, jeśli jego zdaniem w ten sposób działa na korzyść pokrzywdzonych, np. chroniąc pośrednio ich tożsamość. O podobną możliwość apelował Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który zresztą był krytykiem wprowadzenia rejestru publicznego, podobnie jak cała opozycja.

W piątkowej ”Gazecie Wyborczej” w artykule pod tytułem ”Księża wyjęci z rejestru pedofilów”, możemy przeczytać o przypadku księdza Pawła K., który rzekomo skazany z art. 197 par. 3 KK, w rejestrze jawnym się nie znalazł. Jak można wytłumaczyć tę sytuację?

Czy faktycznie chodzi właśnie o ten artykuł, który posłużył za podstawę do skazania, trzeba ustalić. Jak ujawnił dziennikarz Jan Kunert, skazanie miało jednak miejsce na podstawie art. 197 par. 3 pkt. 1 - czyli innego niż wyszczególniony w ustawie. To całkowiecie zmienia postać rzeczy, bo ustawa jest precyzyjna i nie uwzględnia odstępstw od jej zapisów. Do rejestru jawnego trafiają przestępcy skazani z art. 197 par. 3 pkt. 2 lub par. 4 kodeksu karnego...

Uściślijmy, pierwszy przypadek dotyczy gwałtu na osobie nieletniej poniżej 15 roku życia, drugi gwałtu dokonanego ze szczególnym okrucieństwem.

Do tego dochodzą również recydywiści, którzy byli skazani na karę pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia. Raz jeszcze podkreślam jednak, że ustawa nie przewiduje uprzywilejowanego traktowania żadnego zawodu; czy to będzie piekarz, czy strażak, czy ksiądz. Wszyscy są tutaj równi wobec prawa. Jest jeszcze jedna sprawa. W tekście, o którym pan wspomina nie jest wyszczególnione o jaki rodzaj rejestru chodzi. Ten ksiądz może przecież figurować w rejestrze niejawnym, dostępnym dla szkół czy policji.

Muszę zapytać o to ponownie. Mówi pan o jednakowym prawie dla wszystkich, ale wątpliwości budzi nie tylko tamta historia, co kompletny brak duchownych w rejestrze jawnym.

Dlaczego mamy do czynienia z podobną sytuacją powinny odpowiedzieć konkretne sądy, bo to orzeczenia sądów są podstawą umieszczenia w rejestrze.

Krytycy Ministerstwa Sprawiedliwości twierdzą, że to nie przypadek, a księża objęci są rodzajem ”immunitetu”. Może zbyt łagodnie klasyfikuje się podpadanie pod ”gwałt ze szczególnym okrucieństwem”?

Takiego immunitetu po prostu nie ma. Minister Zbigniew Ziobro jako prokurator generalny wielokrotnie skarżył wyroki sądów, które pobłażliwie podchodziły do przestępców na tle seksualnym. Nie jest tajemnicą, że praktyka sądów w tym zakresie budzi duże wątpliwości, ponieważ bardzo często sądy orzekają wyroki w zawieszeniu albo w najniższych widełkach kar.

Czy w takim razie ministerstwo planuje zmianę kryteriów ustawy i wciągnięcie do rejestru jawnego szerszej grupy skazanych? Albo czy pracuje nad nowelizacją kodeksu karnego, która zmieniałaby klasyfikację dokonanego czynu?

Tak, ministerstwo pracuje nad zaostrzeniem kodeksu karnego w zakresie m.in. przestępstw dotyczących zgwałceń i innych czynności seksualnych. To wiadomo już od dłuższego czasu, ale przypominam, że byliśmy od dawna krytykowani za podobne działania. Już samo wprowadzenie ”rejestru pedofilów” budziło wielkie kontrowersje, a dzisiaj lewica zarzuca nam, że jest za mało surowy i kogoś z niego wyłączamy. To kłamstwo rozpowszechnione w ferworze rozpoczynają się kampanii wyborczej, bo ta sama dyskusja była prowadzona w styczniu, kiedy uruchomiono rejestr. Platforma Obywatelska, gry projekt głosowany był w Sejmie sprzeciwiła się, ze względu na ”zbyt szeroki charakter rejestru jawnego”. Takie samo zdanie miała Nowoczesna oraz Adam Bodnar. Jeśli dzisiaj z tej strony wobec rejestru płynie krytyka, to jest to jawna hipokryzja, bo można powiedzieć logiką Gazety Wyborczej, że PO, Nowoczesna i RPO, a zresztą i sama Gazeta Wyborcza, bo i tam były krytyczne teksty o idei rejestru chciały chronić wszystkich pedofilów sprzeciwiając się rejestrowi jawnemu.

Czy według wiedzy ministerstwa w rejestrze niejawnym figurują nazwiska księży katolickich, albo ogólnie - kapłanów?

Nieoficjalnie dochodzą do mnie głosy, że na tym drugim spisie faktycznie znajdują się nazwiska skazanych za przestępstwa duchownych, choć podkreślam, że ich profesja nie jest tam wyszczególniona a ministerstwo jej nie sprawdza. W mojej opinii precyzyjnej informacji na ten temat może udzielić polski Episkopat.

Jarosław Kurski, wicenaczelny ”Gazety Wyborczej” tak zareklamował na Twitterze artykuł, o którym mówiliśmy: ”W jawnym ministerialnym rejestrze pedofilów w Polsce, nie ma żadnego księdza. Tak PiS spłaca Kościołowi dług za polityczne wsparcie. Tak działa mafia kościelno-państwowa”. Jakiś komentarz?

To niezdrowa obsesja antypisowska i antyklerykalna, ponieważ tak jak powiedziałem wcześniej, przepisy ustawy obowiązują wszystkich w analogiczny sposób, a kryteria rejestru są jawne. To nie PiS czy Episkopat decydują kogo umieścić w rejestrze, ale tylko i wyłącznie sądy. Z tego co wiem, ”Wyborcza” stoi na stanowisku, że sądy w Polsce są świetnie działające i nie można ich krytykować, a w związku z tym reformować. Jeśli zatem jej dziennikarze wietrzą spiski, powinni się skupić na wyrokach sądów, a nie ustawie czy rejestrze, który po prostu odzwierciedla stan orzecznictwa.

Czy mając na uwadze ostatnią falę krytyki, minister Ziobro jest zadowolony z owoców działania rejestru? Może coś warto w nim zmienić?

Media wielokrotnie informowały, że dzięki niemu udało się uniknąć zatrudnienia w placówkach szkolnych osób, które figurują na liście. Pod tym względem rejestr spełnia swój cel. Niech opozycja lepiej się wytłumaczy, dlaczego kłamie na jego temat, jak to robi choćby poseł Adam Szłapka, sugerując, że chronimy księży-przestępców.

Zarzuty, które wysuwa pan wobec opozycji są mocne. Czy w takim razie można się spodziewać pozwu w trybie wyborczym?

Tryby wyborcze charakteryzują się specyficzną i restrykcyjną procedurą, niemniej wszelkie kłamstwa Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej są przez nas na bieżąco analizowane. Nie wykluczamy takiej możliwości.

Czy ministerstwo sprawiedliwości współpracuje z polskim episkopatem w celu ścigania księży-pedofilów? Chodzi mi o prostą rzecz, czy obywatel może mieć pewność, że w tym zakresie w państwie nie ma równych i równiejszych wobec prawa?

Nie jest tajemnicą, że istotnym elementem polityki karnej ministra Zbigniewa Ziobry jest surowe karanie przestępców seksualnych i pod tym względem żadna grupa zawodowa nie ma taryfy ulgowej.

Rozmawiał Marcin Makowski dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)